Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Poczucie inności

Wróć do listy wątków

2 z 3

Poprzednia
Następna

21 z 57: misiek

Ja właśnie nie pamiętam wyzwisk z przedszkola, ale z tego okresu generalnie niewiele pamiętam, w każdym razie nie przypominam sobie by kiedykolwiek wyzywało mnie dziecko poniżej siedmiu lat.
-- (balteam):
Nie przypominam sobie żeby w przedszkolu nie było żadnych wyzwisk, a to jest jakiś 5 rok życia. Dzieci w tym wieku również mogą być hmmm dziwne nazwijmy to oględnie :D

--
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
14.10.2020 17:59

22 z 57: Zuzler

No to gratuluję. Ja dobrze pamiętam parę takich sytuacji. Pierwsza, która mi przychodzi na myśl, to jak pani w przedszkolu usadziła wszystkich na krzesełkach wokół dywanu i wymyśliła zabawę w głuchy telefon. Po chwili koledzy zaczęli przekazywać sobie hasło, przechylając się przeze mnie. Doskonale już wtedy wiedziałam, dlaczego się tak działo. Siedziałam tylko i uśmiechałam się do siebie, w końcu jakoś mocno mi na tej zabawie nie zależało, a poza tym co mnie to obchodzi, że oni tak zrobili? Wykłócać się nie będę, ale niech no tylko pani przyjdzie, na pewno powiem, dlaczego mnie pomijają.

14.10.2020 20:32

23 z 57: misiek

To gratuluję pamięci apsolutnej. Ja bardzo niewiele pamiętam z okresu z przed siedmiu lat.
-- (Zuzler):
No to gratuluję. Ja dobrze pamiętam parę takich sytuacji. Pierwsza, która mi przychodzi na myśl, to jak pani w przedszkolu usadziła wszystkich na krzesełkach wokół dywanu i wymyśliła zabawę w głuchy telefon. Po chwili koledzy zaczęli przekazywać sobie hasło, przechylając się przeze mnie. Doskonale już wtedy wiedziałam, dlaczego się tak działo. Siedziałam tylko i uśmiechałam się do siebie, w końcu jakoś mocno mi na tej zabawie nie zależało, a poza tym co mnie to obchodzi, że oni tak zrobili? Wykłócać się nie będę, ale niech no tylko pani przyjdzie, na pewno powiem, dlaczego mnie pomijają.

--
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
16.10.2020 03:29

24 z 57: mustafa

I nie napisałaś najważniejszego. Powiedziałaś w końcu czy nie?

--Cytat (Zuzler):
No to gratuluję. Ja dobrze pamiętam parę takich sytuacji. Pierwsza, która mi przychodzi na myśl, to jak pani w przedszkolu usadziła wszystkich na krzesełkach wokół dywanu i wymyśliła zabawę w głuchy telefon. Po chwili koledzy zaczęli przekazywać sobie hasło, przechylając się przeze mnie. Doskonale już wtedy wiedziałam, dlaczego się tak działo. Siedziałam tylko i uśmiechałam się do siebie, w końcu jakoś mocno mi na tej zabawie nie zależało, a poza tym co mnie to obchodzi, że oni tak zrobili? Wykłócać się nie będę, ale niech no tylko pani przyjdzie, na pewno powiem, dlaczego mnie pomijają.

--Koniec cytatu
Powyższa wypowiedź, wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Nie może ona służyć przeciwko mnie ani w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
16.10.2020 07:51

25 z 57: Zuzler

Pani sama zauważyła i kazała im włączyć mnie do zabawy. Posłuchali, le tylko dlatego, że zwróciła im uwagę.

16.10.2020 23:21

26 z 57: teletubis

wiecie co każdy z was ma racje. Ja doświadczyłam dyskryminacji i w przedszkolu i w szkole i na studiach.
noc taka ciemna, więc ja przyjemna
26.10.2020 15:06

27 z 57: Julitka

Ja znaczenie słowa "ślepa" poznałam w przedszkolu właśnie.
Niedawno tata opowiadał mi sytuację, której nie pamiętałam:
Otuż podobno przez k]kilka pierwszych miesięcy bardzo chętnie do przedszkola chodziłam, a potem nagle oklapłam. Przez jakiś czas nie mówiłam, o co mi chodzi, ale potem przyznałam się tacie, że "mnie popychają".
Nie pamiętam, by ktoś mnie popychał, pamiętam, że czasem bawiłam się z dzieciakami, nawet miałam chłopaka w przedszkolu, ale też nie miałam z nimi jakiejś super relacji.
Pamiętam, że było mi trochę smutno, jak jedna dziewczynka mówiła do drugiej o ich spotkaniu u jednej z nich. Żałowałam, że mnie nigdy nie zaproszą i zastanawiałam się, dlaczego tak jest.
W podstawówce nie czułam się "inna" do momentu, gdy zaczęłyśmy dorastać - moje koleżanki stały się bardziej rozrywkowe, a ja byłam raczej wycofana i już nie miałyśmy wspólnych tematów.
W gimnazjum i liceum masowym także byłam trochę na uboczu. Na początku szok i fascynacja, potem obojętność i samotne przerwy. Nie umiałam z nimi rozmawiać, może nie chciałam...
Na studiach jest lepiej, ale niewiele.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
02.11.2020 17:11

28 z 57: gadaczka

Zaintrygowało mnie twoje ostatnie zdanie. Wydaje się, że na studiach są dorośli, więc powinno być dużo lepiej.
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
02.11.2020 19:42

29 z 57: misiek

Z pewnością.
-- (gadaczka):
Zaintrygowało mnie twoje ostatnie zdanie. Wydaje się, że na studiach są dorośli, więc powinno być dużo lepiej.

--
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
03.11.2020 01:55

30 z 57: Zuzler

I co, że są? Moje kontakty z ludźmi z grupy jakoś tak zwykle kończą się w momencie, gdy oni odkryją, że w sumie to nie potrzebuję wielkiej pomocy, nie trzeba mnie prowadzać do sali, kibla i tramwaju. OK, może sama się rzyczyniam, nie próbując się integrować, ala nie widzę za bardzo, jak miałabym to zrobić. Podejść do kogoś i zacząć mu zawracać gitarę? Wtrącać się do rozmowy? Na palcach policzę sytuację, gdy to odniosło skutek. A oni sami podchodzić, zagadywać nigdy jakoś nie chcieli.

03.11.2020 05:32

31 z 57: papierek

najtrudniej jest wyczuć moment, kiedy jednak może można się wtrącić
po co mi sygnatura?
03.11.2020 08:13

32 z 57: Julitka

Zgadzam się z Zuzler i Papierkiem.
Wiesz, Gadaczko, to nie do końca zależy od wieku. Bo przecie w liceum też są "dorośli", często bardzo dojrzali.
To wynika z rozbieżności tematów, na które rozmawiamy, też z kwestii poruszonej gdzie indziej, że widzący szybciej się rozpraszają, zmieniają tematy, gapią się w komórki, ich świat jest głównie oparty na obrazkach i memach...
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
03.11.2020 13:20

33 z 57: Monte

Wiecie, ja w przedszkolu i szkole tak do trzeciej liceum nie czułam się wykluczona, miałam wielu znajomych, ale niewielu bliskich, co wynikało z tego, że jestem introwertykiem. Poza tym, ja od pewnego momentu szybko dojrzałam emocjonalnie, co też nie ułatwiało mi znalezienia przyjaciół. Na pierwszym roku studium były takie osoby, które obgadywały mnie przy mnie za jeden głupi błąd i tak było do końca pierwszego roku. Na drugim było w porządku. Ale jak poszłam na studia to miałam ogromne problemy, żeby się zgrać z grupą. Na pierwszym roku znalazłam 4 osoby, z którymi potrafiłam rozmawiać, pomagali mi, rozmawiali ze mną, ale na drugim roku wybrałam specjalizację z nadzieją, że będę wiedzieć coś więcej i będę mogła się wykazać, bo to też przychodziło mi z trudem, jednak bardzo trudno było mi rozmawiać z grupą. Oni byli zajęci sobą, mieli swoje własne grupy, a ja byłam sama. Może to trochę i moja wina, bo rzadko próbowałam nawiązywać z nimi kontakty, ale oni ze swojej strony też nie wykazywali inicjatywy. Dobre było tylko to, że jak potrzebowałam pomocy to mi pomagali.
Give me a sign.
04.11.2020 15:21

34 z 57: Julitka

@Monte Miałam dość podobnie. Oczywiście różniły się szczegóły, no i podstawówka była w miarę ok.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.11.2020 16:54

35 z 57: Elanor

Ale trudno jest przecież nawiązywać kontakty na siłę. Przyznam szczerze, że na przykład u mnie w liceum z klasą trochę nie wypaliło, ale nie wypaliłoby także, jakbym widziała, bo znakomita większość stawiała sobie za główny cel wyrwanie się na jakąś imprezę i... napicie się. Nie odpowiada mi coś takiego po prostu, więc w kwestii wspólnego tematu odpadłam w przedbiegach.

09.11.2020 12:58

36 z 57: Julitka

Oczywiście.
Przecież jak podejdziesz "na chama" i po prostu się wtrącisz do rozmowy, to też nieładnie wychodzi. Cisza, zażenowanie, sztuczna uprzejmość...
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
09.11.2020 13:30

37 z 57: dariusz.1991

Elanor, Ja miałem dość podobny problem w podstawówce. Kiedy moji rówieśnicy szaleli na punkcie pokemonów, ja wyczekiwałem piątkowego wieczoru, ponieważ nadawano Listę przebojów Trójki i programy satyryczne Andrusa i Friedmana. Potem odbiło mi na punkcie muzyki fortepianowej i dysonans stał się jeszcze większy. W gimnazjum i liceum z kolei było całkowicie odwrotnie i tam nawiązałem sporo wartościowych znajomości.

09.11.2020 18:11

38 z 57: Kat

To może po kolei. Zanim rozpoczęłametap szkolny, bywało różnie. Jakieś obiekcje miała do mnie jedna dziewczyna, z resztą koleżanka mojej siostry. Ona robiła wszystko, żebym tylko się z nimi nie bawiła i to wyjątkowo pamiętam. Często nabijała się z mojej ślepoty i to odczułam dość boleśnie. Lepszy kontakt za to miałam z chłopakami z podwórka, bo raczej żaden z nich nie dawał mi odczuć, że jakoś specjalnie od nich odbiegam.
Kiedy się przeprowadziłam, znalazłam przyjaciółkę, a nasza przyjaźń trwa do dziś, a to już ponad 20 lat będzie.
Co do szkoły, byłam w ośrodku w Owińskach, więc pod względem wzroku się nie wyróżniałam.
Na studiach natomiast było różnie i tu zgodzę się z Julitką i Zuzler. Wiek nie ma nic do rzeczy, bo jeśli ktoś traktuje nas na dystans i nie daje do zrozumienia, że chce nawiązać bliższą znajomość to nie ma sensu na siłę próbować podtrzymywać coś, co i tak nie istnieje. Fakt, trzymałam się z kilkoma osobami, gdzie wspólnie sobie pomagałyśmy i jakieś tam sympatie nas łączyły, ale nie była to jakaś duża grupa osób.
Najbardziej pamiętam, że na samym początku jedna ze studiujących ze mną kobiet stwierdziła, że ona tu nie jest po to, żeby pomagać jakiejś tam niepełnosprawnej, bo to nie jest jej interes. Żeby zabawniej było, to siostra zakonna, więc... Akurat jej o nic raczej bym nie poprosiła, ale to inna sprawa.
W pracy też nie szukałam znajomych na siłę. Wystarczała mi jedna czy dwie osoby, z którymi mogłam pogadać, czy poprosić ewentualnie o pomoc i tyle.
Aktualnie mam trochę znajomych, szczególnie mamusiek. Najbardziej kumpluję się z dwiema, ale z pozostałymi też można pogadać i raczej żadna nie daje mi odczuć, że jakoś różnię się od nich.
No to chyba tyle.
"Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja." - Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
11.11.2020 22:04

39 z 57: Elanor

@Kat
Ciekawa sprawa, bo mnie w dzieciństwie - a i później - też zdecydowanie lepiej traktowali chłopcy.

14.01.2021 11:26

40 z 57: Zuzler

Może mieć to jeszcze inny powód. Np. ja jakoś zawsze wolałam zadawać się, rozmawiać z mężczyznami, może więc to wynikać z nieświadomego innego podejścia nas samych.

14.01.2021 12:40

Wróć do listy wątków

2 z 3

Poprzednia
Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper