Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Czy samodzielne poruszanie się jest stratą energii?

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

41 z 59: Monia01

Dobra, nie chce mi się czytać całego, więc, stosując zasadę, nie znam się, a się wypowiem, wypowiem się właśnie.

Wszystko, absolutnie wszystko, co robimy, w jakimś stopniu pozbawia nas energii. Nawet napisanie tego posta w jakimś stopniu pozbawia mnie energii.

Pamiętam, jak dostałam pierwszy komputer i uczyłam się pisać. Jak żmudne wydawało się odnajdowanie kolejnych klawiszy z literami... No, teraz tych problemów nie mam, bo nabrałam wprawy.

Z chodzeniem jest podobnie. Na początku będzie ciężko, potem może być trudno przy poznawaniu nowych tras, a potem... może być lepiej, bo nauczymy się prosić o pomoc, będziemy umieli poradzić sobie w trudnyh sytuacjach, szukając w głowie rozwiązań, które zastosowaliśmy w przeszłości do przypadków podobnych.

Jasne, są osoby, które nie mają predyspozycji do samodzielnego poruszania się. Ale są też przecież takie, które muszą je mieć. :D Bo po prostu nie mają nikogo, kto je za rączkę zaprowadzi wszędzie. Sytuacja wymusza na nich samodzielność.
*** ?? ??
30.04.2020 14:06

42 z 59: papierek

Ano też nigdy nie mogłem zrozumieć zachwyt nad niepełnosprawnymi, którzy zdobywają szczyty i takie tam w sytuacji, kiedy jest oczywistym, że to zasługa innych ludzi.


--Cytat (gadaczka):
Wbrew pozorom chodzenie po górach może być prostrze z kilku powodów.
1. Samodzielne wyjście na miasto wymaga umiejętności i polegania na sobie. W górach zdaje się ona na przewodniku, nie musi orientować się gdzie się znajduje.
2. Jak niewidomy pójdzie w góry, skoczy ze spadochronem etc. to robi się z niego bohatera. Tymczasem pod względem umiejętności nie musi to być trudniejsze od codzienności, gdyż tam zawsze towarzyszy jakiś instruktor, czy przewodnik.
Kiedyś nawet w telewizji u Dymnej wypowiadał się facet z jakimś dużym porażeniem, który na górę został wniesiony i było to uznane jak coś wielkiego.
--Cytat (grzegorzm):
Dla mnie nie do wyobrażenia, jak można po górach chodźić a nie potrafić się poruszać po mieście zlaską a co gorsze obsłużyć telefonu.

--Koniec cytatu

--Koniec cytatu
po co mi sygnatura?
21.05.2020 11:10

43 z 59: pajper

Temat jest trudny. Już gdy powstał chciałem się wypowiedzieć, ale nie do końca wiedziałem, jak.

Kilkanaście razy byłem w Londynie - mam tam rodzinę. Przez kilka ostatnich poruszałem się sam po mieście.
Mentalność w Anglii dotycząca niewidomych, jak tu już wspomniano, jest inna. Mają wielkie zasiłki, asystentów z urzędu... I to widać, na plus i na minus.

Na wielki plus zapisuję i zapisywać zawsze będę poziom asysty w Londyńskim transporcie, zwłaszcza metrze. Kiedy sam (z laską, bez niczyjej pomocy) poruszam się tam po stacjach, robię to prawie wyłącznie dlatego, że chcę spróbować.
Umiem sobie wyobrazić, że osoba mieszkająca w Londynie przy stacji Balham i pracująca przy, nie wiem, Bank nauczy się obydwu tych stacji. Bo korzysta z nich każdego jednego dnia. Ale i tego nie musi.
Kiedy idziecie na stację w Londynie, wystarczy zapytać kogoś o informację, ochronę czy asystę. Oni już na miejscu wam pomogą, zabiorą do pociągu, przekażą jego numer do stacji docelowej, tam zostaniecie odebrani, odprowadzeni na przesiadkę lub do wyjścia. System jest pomyślany znakomicie.
Jeśli ruch na stacji nie jest jakiś bardzo duży, od zgłoszenia się do asysty do momentu wejścia do pociągu mijają trzy, może cztery minuty.
Raz byłem świadkiem bardzo trudnej sytuacji. Doszło do awarii dwóch linii metra (z jedenastu), a przy okazji ciężka pogoda dały w rezultacie największe skupisko ludzi w metrze, jakie kiedykolwiek widziałem. Asysta miała spory problem ze zrealizowaniem dla nas przejścia, pełno było ludzi. Dało to opóźnienie około piętnastu minut. Tak, kwadransa. Żadnego zgłaszania się dwie godziny przed odjazdem pociągu w Polsce, żadnego dzwonienia z góry, umawiania się. Wchodzisz w kocioł na stacji, nikt nie wie co robić, a asysta przeprasza Ciebie bardzo usilnie za to, że dojedziesz 15 minut później.

Piszę o tym, bo pojawia się tu pewien ogromny paradoks. Znam niewidomych, którym poruszanie się przynosi rzeczywiście większą trudność, gubią się, mają problem z zapamiętaniem punktów. Obsługa rodem z Londynu byłaby dla nich wybawieniem. Nauczyć się dwóch, trzech tras (dom, sklep, praca), a kiedy trzeba trafić w nieznane miejsce, zaopiekują się tobą tak, że poczujesz się jak VIP.

Tylko wyjdźcie ze stacji metra, nie pytajcie o asystę albo spróbujcie dojść do, nie wiem, jakiegoś urzędu. W Polsce pomoc jest często oferowana na siłę, tam jednak nikt nie poznaje znaku białej laski. Raz wzięli mnie, całkiem poważnie, za cyrkowca.
Będziecie potrącani, odrzucani na boki, a gdy spytacie kogoś o drogę, usłyszycie, że macie iść do czerwonego budynku, wszystko z doświadczeń własnych.
Poco niewidomi mają wyjść na ulicę, skoro nawet zakupy im asystent z urzędu załatwi? Poco pracować, skoro renta wystarcza na wszystkie potrzeby i luksusy?

Tak to już jest, że ludziom zawsze jest za mało. Droga zawsze prowadzi od jednego wyrzeczenia do drugiego. Najpierw ktoś nie musi się poruszać, potem pracować, potem dbać o innych...

Myślę, że należy się starać, pracować nad tym. Wiem, że łatwo mi mówić, bo odkrywanie tras jest dla mnie bardzo proste i, przyznaję, nigdy nie poznałem lęków, o których tu mówimy.
Wierzę jednak, że da się zawsze nauczyć tras do najbliższego sklepu, do pracy. Przecież nikt nie nakazuje niewidomym chodzenia z domu w Kaliszu do Teatru we Wrocławiu, a kiedy już tak pójść trzeba, owszem, są taksówki, są przewodnicy, są wreszcie te asysty dworcowe.
Ale kiedy się poddajemy, uciekamy, zyskujemy drugi Londyn. Bo co z tego, że mają tam najlepiej zrealizowaną asystę, z jaką kiedykolwiek się spotkałem, jeśli ludzie zamiast z niej korzystać, się nią wyręczają?

I na koniec takie małe wspomnienie. W styczniu byłem z Julitą w Londynie w muzeum Victorii i Alberta. Przydzielono nam dwie bardzo miłe wolontariuszki, które oprowadziły nas po wystawie. Na pożegnanie usłyszeliśmy od nich, że bardzo nam dziękują i są zdumione, bo oprowadzały już niewidomych, ale pierwszy raz spotkały się z tak miłym zachowaniem, bo znają niewidomych z pretensji i narzekania.
I pojawia się pytanie. Skoro w Anglii mają to co my (darmową komunikację miejską, ulgi w pociągach, wręcz wyższe zasiłki), a do tego asystę i pomoc o jakiej Polacy tylko mogą śnić, to skąd kolejne pretensje? Pozostawiam to jako pytanie retoryczne.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
22.05.2020 00:34

44 z 59: papierek

Dlatego już podkreślałem kilka razy, w Polsce nie mamy może najlepiej, ale mamy dobrze wypośrodkowane. Jakaś kasa, chociaż mizerna, ale jest, asysty na dworcach, lotniskach i z różnych projektów są, można nawet mieć asystenta, który poświęci tą godzinę raz na jakiś czas, żeby pomagać załatwić coś na mieście. Są ubery i inne rzeczy. Ale jednak coś trzeba samemu ogarniać.

Dawid, ja miał bym znacznie prościej w Anglii, po moich oczach od razu widać, że jest coś z nimi bardzo nie tak.

Ale dziwi mnie to, co mówisz, bo biała laska to jest bardzo międzynarodowy symbol.
po co mi sygnatura?
24.05.2020 11:39

45 z 59: gadaczka

Heh, a biała laska niby powstała w Anglii :P
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
24.05.2020 11:50

46 z 59: pajper

Nie badałem tego, Papierku, ale podejrzewam, że Anglicy wiedzą o białej lasce.
Gdyby ich spytać o symbol niewidomych, być może by i białą laskę podali. Zwłaszcza, że kojarzą istnienie psów przewodników.

Ale to chyba nie działa w drugą stronę. To znaczy na tyle rzadko widują niewidomych na ulicach, że widząc białą laskę nie mają od razu skojarzenia, że to "Blind person".
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
24.05.2020 12:33

47 z 59: gadaczka

Hmm, a czy gdy niewidomy idzie tam z przewodnikiem to także nie używa kija?
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
24.05.2020 12:58

48 z 59: pajper

Nie znam aż tak Anglii, by to stwierdzić, ale nie wykluczam, bo asysta na metrze nie do końca wiedziała czasem, jak z białą laską się zachowujemy.
Możliwe też jednak, że to akurat brak doświadczenia asysty albo brak doświadczenia niewidomych z białą laską, którą mieli, ale nie umieli się posługiwać.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
24.05.2020 13:45

49 z 59: gadaczka

Ciekawy wątek. Możeby go pouszyć wśród angielskiej społeczności Eltena?
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
24.05.2020 14:21

50 z 59: pajper

Kiedyś próbowałem. Ale prawdę mówiąc na Eltenie jest bardzo mało osób z Anglii.
Angielska społeczność to także Australia, Kanada, Stany i wiele, wiele innych państw, z UK jest tu dosłownie kilka osób.

W każdym razie zagranicznych użytkowników mamy coraz więcej, więc może pewnego dnia...
Ale jeśli temat Anglii będzie dalej rozwijany, polecam założyć kolejny wątek.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
24.05.2020 16:50

51 z 59: Elanor

Trochę to dziwne z tą laską, bo widząc białą laskę na dworcu w Krakowie, jedyną osobą, która pomogła mi wybrnąć z dość nieciekawej sytuacji był właśnie Brytyjczyk. Fakt, że z Irlandii Północnej. Więc to może w Londynie jest coś nie tak, jeśli chodzi o kojarzenie laski z niewidomymi?

30.05.2020 15:37

52 z 59: Zuzler

A to nie tak, że ten Brytyjczyk trochę sobie pomieszkał w Polsce albo ogólnie pojeździł po różnych krajach, względnie był nieco bardziej ogarnięty czy światły niż przeciętny Brytyjczyk?

31.05.2020 13:36

53 z 59: Julitka

Zagraniczni w Polsce są o wiele bardziej chętni do pomocy, niż Polacy, a przynajmniej tak mi się wydaje. O ile Polacy są skłonni pomóc na 60%, to zagraniczni - na 80. Więc to nie musiało być to, że to Brytyjczyk, tylko że niecodzienna sytuacja.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
31.05.2020 13:48

54 z 59: pajper

To ciekawa sprawa, bo w Anglii jest gorsza świadomość, ale przy okazji nie ma u nich podejścia do niewidomych jak do osób z problemami psychicznymi albo dzieci. Wielokrotnie obserwowałem i słyszałem o takim zjawisku.
Idziesz do lekarza, urzędnika? Nawet jak idziesz z kimś, on odezwie się do Ciebie.
Zapytasz o możliwość zatrudnienia - to wspomnienie z targów pracy na PW? Polak się wykręci, ucieknie, Brytyjczyk czy inna osoba z za granicy autentycznie nie powie o żadnych problemach.
W Polsce każdy chce pomóc na siłę i w ogóle Ciebie nie słucha, co czasem jest wręcz niebezpieczne. Jak poprosisz Brytyjczyka, nawet asystę, to oni wysłuchają, jak pomóc, są skłonni się nauczyć, dowiedzieć.
Więc o ile samodzielność niewidomych tam leży i kwiczy, podejście jest milion razy lepsze.
Ale, ponawiam apel, to temat na osobny wątek, jeśli chcecie go ciągnąć. I wtedy, owszem, chętnie się wypowiem.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
31.05.2020 13:52

55 z 59: Zuzler

Kolego Dawidzie, no to go stwórz taki wątek, ja chętnie poczytam, ale, że do powiedzenia w temacie nic nie mam z braku doświadczenia, to chyba nie jestem najbardziej odpowiednią osobą do zaczęcia tematu.

31.05.2020 13:57

56 z 59: pajper

Odpowiedni temat utworzyłem na forum "Środowisko niewidomych", skończmy więc dyskusję na ten temat w tym wątku. ;)
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
31.05.2020 14:14

57 z 59: jamajka

Świadomość białej laski może i mniejsza, ale podejście rzeczywiście bardziej ludzkie i to może dlatego tylko on podszedł na Krakowskim dworcu, bo tylko on się akurat nie bał. Inna sprawa, że ja nie miałam jeszcze żadnej nieprzyjemnej sytuacji na Krakowskim dworcu, a to dziwne, bo słyszałam o nim same najgorsze rzeczy. :d
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
31.05.2020 14:54

58 z 59: Elanor

Tak kończąc ten offtop... :)
Maju, bał się ogromnie, aż mnie to po czasie trochę bawiło. A mówi się niby, że Polak taki odważny. Możliwe, że za ten dworzec się w końcu trochę wzięli.
Julitko, dokładnie, mam te same doświadczenia.

31.05.2020 15:12

59 z 59: misiek

Nie wiem jak teraz, ale kiedyś na krakowskim dworcu prędzej by podszedł do ciebie menel miałcząc o kilka groszy, niż ktokolwiek pomocny. Kiedyś tam pod tym względem to była plaga.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
31.05.2020 17:24

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper