Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Eltenowa Historia

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

41 z 46: pajper

No proszę, wreszcie coś się ruszyło.

Ani król, ani tym bardziej Amarantus nie wiedzieli, że w komnacie był ktoś jeszcze, kto bacznie przysłuchiwał się rozmowie. Nie mogli też dojrzeć drwiącego uśmiechu zadowolenia, jaki pojawił się na twarzy Imlerita po zniknięciu Foxa.

Leanne obudziła się tak, jak każdej nocy, odkąd sięgała pamięcią, z przeraźliwym krzykiem, gdy koszmar, jaki dopiero co obserwowała, zastąpiła nie mniej przerażająca jawa. Rozejrzała się nieprzytomnie. Była w niewielkim pokoju, prócz siennika i niewielkiego stołu, nie było tu żadnych mebli.
Przez chwilę próbowała opanować zbłąkane myśli, nim sobie przypomniała: stosy, książę u jej drzwi, jego prośba czy też rozkaz.
Z początku udawał, że nic się nie stało, że jest jej przyjacielem, a jednak od razu dostrzegła różnicę. Pamiętała wbijające się w nią oczy człowieka, który kiedyś był dla nie jak brat. Dziś w spojrzeniu tym gościła tylko niepohamowana rządza władzy i szaleństwo. Gdy odmówiła przekazania informacji o Amarantusie, jej dawny przyjaciel porzucił wszelkie pozory, kazał strażom zabrać ją i zamknąć w swoim pałacu. Teraz pierwszy raz od kilku dni usłyszała kroki na korytarzu, krótką wymianę zdań z wartownikami, wreszcie zgrzyt otwieranej kraty. Tym, kto wszedł do jej więzienia nie był jednak książę.
- Ty jesteś Leanne? - spytała postać, nie racząc się nawet przywitać.
- Tak, jestem. - Odpowiedziała pewnie. Opór na nic by się tu zdał.
- Nazywam się Imlerit. - przedstawił się przybysz. - Mam dla ciebie ofertę. Jedną z tych, jakby to powiedzieć. Nie do odrzucenia.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
22.03.2018 18:42

42 z 46: Elanor

- Przyjaciel twojego ukochanego właśnie zlecił w zawoalowany sposób zabicie mnie. I to komu? Swojemu nadwornemu futrzakowi. Wiesz kogo mam na myśli, prawda?
- Nie mam pojęcia - odparła całkiem szczerze Leanne.
- Cóż. Akurat ci wierzę. Amarantus też się zdziwił. Ale wracając do tematu. Mam propozycję nie do odrzucenia. Trochę namieszaliśmy twojemu biednemu czarodziejowi w głowie. Nie wszystko poszło po naszej myśli, ale mniejsza z tym. Jeśli chcesz, żeby wyszedł z tego cało, musisz nam pomóc.
***
Foxowi coś się ewidentnie nie podobało. Jako lis miał dużo bardziej wyczulone zmysły i gdy tylko się przemienił, zaniepokoił go obcy zapach. Wyszedł z komnaty, usłyszał jeszcze historię swojej nieszczęsnej babki - król zapomniał dodać, że domy sąsiadów też niszczyła. Obwąchał meble w pomieszczeniu, w którym obecnie się znajdował. Tu obcy zapach występował również, lecz był zdecydowanie słabszy.
Zawrócił, chcąc zapoznać się z nim dokładniej.
- Fox? - zdziwił się król. - Coś nie tak? - Lis pokręcił łebkiem i zaczął obwąchiwać dywany. Amarantus przypatrywał mu się z fascynacją. Fox oparł się przednimi łapami o ścianę, przy której zapach był najsilniejszy i nie przejmując się zupełnie tym, że robi z siebie widowisko, niemal przeciągnął po niej nosem. To zaczynało mu się z czymś kojarzyć. Skóra, jedwab, dym z wiśniowego drewna... olejek pomarańczowy? No cóż.
Miał ochotę przemienić się i wspomnieć królowi o dziwnym odkryciu, ale podczas ponownej przemiany kwestia ubrań wyglądała różnie, dlatego wolał nie ryzykować. Nie można przecież popadać w paranoję. Przez tę komnatę przewija się mnóstwo ludzi i to, że jakiś zapach się wyróżnia jeszcze o niczym nie świadczy.
Spojrzał znacząco na drzwi. Amarantus uchylił je niewerbalnym zaklęciem i srebrny lis zniknął, przemykając niezauważenie obok strażników.


22.03.2018 19:52

43 z 46: Elanor

Wybaczcie. Naprawdę, to kapryśne stworzenie zwane weną zmusza mnie dziś do pisania.
***
Kilian tak przywykła do pojawiających się na jej drodze przeszkód, że bezproblemowe przybycie do zamku uznała za wręcz podejrzane. Inferan w prawdzie dał jej jasno do zrozumienia, jak bardzo mu się to wszystko nie podoba, lecz nie zamierzała się tym przejmować. Obecnie miała o wiele poważniejsze zmartwienia. Prawdę mówiąc, nie przypuszczała, że jest aż tak źle. Król właśnie opowiadał jej o ostatnich wydarzeniach, a jego relacja nie napawała optymizmem. Stało się dokładnie to, przed czym przestrzegała od lat. Mimo tego, nie potrafiła się nawet porządnie rozzłościć. Dar Amarantusa działał jak chciał i na tym polegał największy kłopot. Powinien był nauczyć się go kontrolować już jako chłopiec, co w jego przypadku było niemożliwe. Z wiekiem było trudniej, a przy tak dużym obciążeniu, jakie stanowiła magiczna ochrona królestwa o kontroli praktycznie nie mogło być mowy.
Wizje napływały nagle. Zwykle ukazywały jakąś niejasną przyszłość, rzeczy, które wydarzyć się mogły, lecz nie musiały, alternatywne rzeczywistości, skutki konkretnych decyzji. Potrafiły czarodzieja nieźle nastraszyć, ale istniała jeszcze druga kategoria, zdaniem Kilian zdecydowanie bardziej niebezpieczna. Wizje ukazujące wydarzenia teraźniejsze. Osoba o podobnych uzdolnieniach (nie było ich wiele, ale jednak były) mogła znaleźć sposób, by wpływać na wizje Amarantusa dla własnych celów, co właśnie się działo. Najgorsze było jednak to, że jak powiedział król, czarodziej ostatnio zupełnie przestał odróżniać wizje od rzeczywistości.
- Muszę z nim pomówić - zadecydowała w końcu Kilian. Król skinął głową.
***
- Jesteś prawdziwa? - zapytał słabym głosem czarodziej.
- Tak. Zastanawiam się, jak cię o tym przekonać, ale chyba narazie musisz uwierzyć mi na słowo. - Zacisnął palce prawej dłoni na futrze, którym był okryty.
- Król nie kłamał, kiedy mówił, że przybędziesz.
- On rzadko kłamie - odparła Kilian.
- Więc powiedział ci, że zwariowałem?
- Nie zwariowałeś. Poradzimy sobie z tym. Spróbujemy to zablokować. - Wyciągnęła rękę i ostrożnie dotknęła jego czoła. Odruchowo wcisnął się w poduszki. Kilian zawsze miała przeraźliwie zimne dłonie. - Jesteś wykończony. Śpisz w ogóle?
- Niewiele. W snach też widuję to, czego nie chcę. - Kilian westchnęła ciężko. Amarantus zdał sobie sprawę, że jej dłoń wcale nie jest zimna. - Wygląda na to, że Leanne żyje - oznajmił po jakimś czasie.
- Nie rób sobie nadziei - odrzekła natychmiast Kilian. - Wiem, że chcesz w to wierzyć, ale nic na to nie wskazuje. Nic.
- Poza moimi wizjami. Równie dobrze ty możesz być tylko złudzeniem.
- Wiem.


23.03.2018 00:06

44 z 46: pates

Nagle Kilian udeżyła pewna myśl. Sprawiła ona że ta nagle wybiegła i poszła do pustego pokoju. A jeśli? Jeśli! Serce zaczęło jej mocno bić. To mało prawdopodobne ale możliwe. Trzeba będzie to sprawdzić. Postanowiła wychodząc tylną bramą pod zaklęciem niewidzialności.
***
Inferann dobiegł do groty i zatrzymał się. Tak naprawdę jego motywy działania były inne niż Kilian myślała. Współpracował z Imlerithem, to prawda, ale gdy dowiedział się o tym co on teraz zrobił postanowił to zakończyć. Narazie elfka o niczym nie wiedziała.
Po chwili z groty wyszedł ten elf na którego wargach błąkał się delikatny, złośliwy uśmieszek.
Kilian nic nie podejżewa? Zapytał się Imlerith.
Wydaje mi się, że nie. Odparł z kamiennym wyrazem twarzy. Udało mi się gdy była jeszcze u mnie podać jej specjalny środek który sam mi kazałeś jej podać. Za tydzień powinna osłabnąć na tę godzinę. Ale mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. Dodał Inferan.
Niby jaką? Zapytałsię Imlerith.
Przestań zsyłać fałszywe wizje na tego czarodzieja! Wybuchnął. Sprawia ci to przyjemność? Coprawda Leanne jakoś żyje ale nie warto tak robić z nim. Lepiej ją wypuść.
Napewno? Zapytał się elf i z ogromną prędkością wyciągnął miecz. Zanim Inferann zdążył cokolwiek zrobić został trafiony w serce.
A mogłeś być przydatny. Westchnął elf i przeniusł go przed oblicze Kilian. Została zaszokowana widokiem krwawiącego Inferanna. Po chwili resztką sił ten wyjawił jej swoje działania poczym utracił przytomność.
Kocia sierść rozwiązuje wszystkie problemy!
01.04.2018 12:32

45 z 46: pates

Inferann obudził się. Czół straszliwy ból w piersi i dopiero po chwili uświadomił sobie co się stało.
Jak ja jeszcze żyje! Zastanawiał się. Dopiero gdy usłyszał otwierające się drzwi otworzył oczy. Znajdował się w pokoju uzdrowiciela, a na jego klatce piersiowej leżały jakieś liście i mikstura. Czuł się zaskakująco dobrze jak na fakt trafienia w serce. Wstał i przewiązał się cienkim bandażem ukrywając serce.
Po chwili wyszedł i zaczął się rozglądał się do okoła. Gdy dostrzegł Kilian krew odpłynęła mu z twarzy. Podszedł do niej chwiejnym krokiem i szepnął. Musiałem. On powiedział że inaczej zabije, zabije moją siostrę. Nie miałem wyboru rozumiesz! Krzyknął i upadł.
Kocia sierść rozwiązuje wszystkie problemy!
01.04.2018 17:37

46 z 46: Monte

Kilian ostrożnie podniosła go i zaniosła z powrotem do pokoju uzdrowicieli. Położyła go delikatnie tam, gdzie wcześniej leżał i spojrzała na niego. Ledwie oddychał. Błyskawicznie wybiegła z pokoju i rzuciła się pędem przez zamkowe korytarze. Wypadła z zamku, w kilka sekund pokonała dziedziniec, po czym zbiegła ze wzgórza w dół. Wiedziała, że pod wzgórzem znajdzie strumień. Skręciła w prawo i po kilkunastu metrach znalazła to, czego szukała. Kucnęła przy nim i napełniła bukłak krystalicznie czystą wodą. Nie minęły trzy minuty, a ona już wróciła do pokoju uzdrowicieli. Pochyliła się nad Inferannem i wtedy zdała sobie sprawę, że ten nie żyje.
Give me a sign.
10.11.2020 17:03

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper