Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Kto do masówki!

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

41 z 56: Monia01

To też nie było tak, że w ogóle nie miałam tyflopedagogów, ale nie jest też prawdą, że osoba, która nie ma papierka, że jest tyflopedagogiem, nie nauczy dziecka brajla, nie popadajmy w przesadę.

Moja nauczycielka z 1-3 poszła na tyflo, jak byłam w trzeciej klasie dopiero, a uwierzcie, nie byłam analfabetką. Mało tego, po mojej masówce ogarniałam sporo rzeczy lepiej niż inni niewidomi, więc...
*** ?? ??
09.04.2021 16:08

42 z 56: Zuzler

No o tym zasadniczo mówię. Sporo wtych kwestiach, sądzę, że nawet naprawdę mnóstwo zależy od indywidualnego ogarnięcia i pojętności samego dziecka.

09.04.2021 16:14

43 z 56: Wiolinistka

Mnie brajla nauczyli w dużym stopniu rodzice, którzy, nota bene, nie umieją brajla. Dopytywałam o literkę, której nie znałam, a była mi potrzebna i mama czy tato zaglądali do ściągi, no i było!

09.04.2021 16:26

44 z 56: Monia01

Ja też się tak uczyłam po częsci. Ale u mnie to raczej było przypominanie, o ile pamiętam, bo większość liter kojarzyłam z zajęć z tyflopedagogiem właśnie

-- (Wiolinistka):
Mnie brajla nauczyli w dużym stopniu rodzice, którzy, nota bene, nie umieją brajla. Dopytywałam o literkę, której nie znałam, a była mi potrzebna i mama czy tato zaglądali do ściągi, no i było!

--
*** ?? ??
09.04.2021 17:31

45 z 56: pajper

U mnie sprawa z brajlem poszła zupełnie innym torem. Ostatecznie trafiłem do szkoły, która zatrudniała brajlistkę, ale co ciekawe, brajla nauczyłem się dużo, dużo wcześniej, prawdę mówiąc znałem go, idąc do przedszkola.
A to z inicjatywy znajomej rodzinie psycholożce, która namówiła rodziców, by po prostu prywatnie znaleźć kogoś, kto mnie nauczy brajla kiedy miałem te 5 lat. I nie wiem, czy to nie jest naprawdę dobra droga w takim wypadku.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
09.04.2021 17:34

46 z 56: Wiolinistka

Ja do przedszkola nie chodziłam, a do zerówki miesiąc, więc siłą rzeczy uczyłam się na początku zerówki i od października już w pierwszej klasie tego brajla ;)

09.04.2021 17:37

47 z 56: Julitka

Heh, z tyflopedagogiem może się to skończyć tak samo, jak nie gorzej.
-- (Tygrysica):
Właśnie o tych asystentów chodzi. W przypadku dziecka niewidomego, kiedy nie ma asystenta tyflopedagoga, a rodzice nie zadbają, to może takie dziecko zostać analfabetą, bo go nikt braille'a nie nauczy.

--
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
10.04.2021 11:58

48 z 56: mateponczas

Ja brajla na początku nauczyłem się w taki sposób, że wziąłem do ręki maszynę, a jako, że maszyna mówiła każdą literę, było mi łatwiej ją zapamiętać. Mama mówiła, od jakiej litery zaczynamy i w ten sposób, przed pójściem do szkoły, alfabet miałem opanowany, choć znaku wielkiej litery nauczono mnie w ośrodku, bo jako niedoświadczony użytkownik brajla myślałem, że duże litery piszemy dodając do nich punkt 7, a cyfry punkt 8. Oczywiście chodziło mi o ośmiopunktowy brajl komputerowy. Czytać brajla w miesiąc z kolei nauczyła mnie bardzo dobra brajlistka i to jeszcze na specjalnych, francuzkich kubarytmach, dzięki czemu brajla znam do dziś, choć nie posługuję się nim na co dzień.

10.04.2021 12:35

49 z 56: gadaczka

Co to są francuskie kubarytmy?
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
10.04.2021 12:42

50 z 56: mateponczas

To jest taka jakby podstawka z otworami, do których wkłada się specjalne klocki, które odpowiadają poszczególnym literom. Z takiej literowej rozsypanki, układając jeden klocek obok drugiego można ułożyć poszczególne wyrazy.

14.04.2021 04:58

51 z 56: sanklip

A to nie.
Ja miałam tylko taką wąską drewnianą tabliczkę z
10 złączonych deseczek.
na każdej z nich było 6 otworów,
ułożonych w formę brajlowskiego sześciopunktu.
Do tych otworów wkładało się takie kołeczki i tak układało litery/wyrazy.
Zwało się to piurnikiem,
nie wiem dla czego do dziś dnia.
Sygnatura: Cis najzieleńszy jest zimą; ma zwyczaj śpiewać kiedy płonie. Heilung - "Norupo".
14.04.2021 16:02

52 z 56: Zuzler

Oo, to ja znam to, ale w formie bodajże 3-linijkowej listewki, w którą wtykało się dwoździki. Było to to zamykane od góry i dołu na wsuwane wzdłuż na prowadniczkach wyżłobionych w krawędziach, które były podwyższone deseczki, po jednej na dół i górę piórniczka.

14.04.2021 16:05

53 z 56: Julitka

Tak, to się nazywało piurnik, nie kubarytmy.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
14.04.2021 16:24

54 z 56: DJGraco

A ja miałem jakieś kubarytmy matematyczne, czyl tam nie byo wszystkich liter alfabetu tylko a b c d e f g h i j

14.04.2021 18:31

55 z 56: misiek

Ale mówisz o tych małych kostkach? Jak tak to pierwsze słyszę określenie francuskie kubarytmy.
-- (mateponczas):
To jest taka jakby podstawka z otworami, do których wkłada się specjalne klocki, które odpowiadają poszczególnym literom. Z takiej literowej rozsypanki, układając jeden klocek obok drugiego można ułożyć poszczególne wyrazy.

--
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
15.04.2021 02:00

56 z 56: agnieszka

Też jestem po masówkach, przyczym w liceum miałam nauczanie indywidualne. Załapałam się jeszcze na czasy, gdy było ono możliwe na terenie szkoły. U mnie takie rozwiązanie się sprawdziło, ponieważ w ośrodku nie mogłabym rozwijać swoich pasji, a w konsekwencji studiować wymarzonego kierunku. Wiem, że jest sporo przeciwników nauczania indywidualnego, jednak dobrze mnie przygotowało do matury, a kontakt z ruwieśnikami miałam w szkole, bo na niektóre zajęcia chodziłam klasą, a także po za szkołą. Największe trudności stanowiły oczywiście materiały, szczegulnie na początku, gdy nie miałam jeszcze notatnika brajlowskiego i sam skan nie wystarczył. Bez pomocy rodziny nauka w ogólnodostępnej szkole niestety byłaby nie możliwa. W czasach, gdy zaczynałam edukację było trudniej. Nie wiedzieliśmy jakie prawa przysługują niewidomemu dziecku, co powinna zapewnić szkoła, nie było tak łatwo skontaktować się z innymi rodzicami, czy przeczytać na stronie internetowej. Myślę, że teraz jest dużo lepiej, są grupy facebookowe, można podpytać, czegoś się dowiedzieć. Podstawówka i gimnazjum ze swojej strony też pozostawiały iele do rzyczenia.Ostatecznie jednak nie zamieniłabym tego rozwiązania na kształcenie z dala od domu. Jestem bardzo przeciwna posyłaniu małych dzieci do internatów. Nie mówię oczywiście o rodzinach patologicznych, bo nie o tym jest ten wątek.

17.11.2021 18:48

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper