Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Hej, chórzyści

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

41 z 52: Mimi

Wszystko zależy od tego jakie głosy w chórze się zbiorą. Czy chcą śpiewać.. Niby oczywiste, ale.. W chórach akademickich można znaleźć osoby, które przychodzą dla przywilejów, a nie angażują się w muzykowanie. Co do wokalisty solowego śpiewającego jako szeregowy chórzysta.. No, łatwo nie jest, ale się da... Głos trzeba powściągać, ale to też uczy pokory wobec muzyki. ;) Barwa "uczonego" śpiewaka uszlachetnić może ogólne brzmienie chóru.
Ziarnko złota znaleźć można, ale ziarnka czasu - nigdy. Przysłowie chińskie.
27.04.2019 20:09

42 z 52: Astenka

Należałam do churu w Laskach i scholi. Wolę sobie sama pośpiewać.
Olastenka.
28.04.2019 14:05

43 z 52: teletubis

Ja należałam do churu szkolnego. Jak poszłam na studia śpiewałam w scholi i w chuze kościelnym
Teraz nie moge znaleść choru. Zdażyło mi sie że powiedzieli że niewidomy sobie nie poradzi bo nie przeczyta nut.
noc taka ciemna, więc ja przyjemna
16.05.2019 22:58

44 z 52: magmar

Przejrzyjcie mojego bloga. Gdyby nie indywidualny instruktorka nigdy bym tak nie śpiewała. CHór nie dałby mi tego na pewno.
Wojna to pokój. wolność to niewola. Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
16.05.2019 23:05

45 z 52: Mimi

Chór uczy pracy zespołowej. Niekoniecznie stawia na rozwój wokalistów w "kierunku" solowym. Wiadomo, nie ma rozwiązań idealnych dla wszystkich naraz i każdego z osobna. :) Niektórzy chórzyści wychodzą z założenia, że nie czując się pewnie w repertuarze, schowają się za "leaderów" w głosie. Postawa takich osób spowalnia pracę tych co umieją. Ale jak wszyscy dobrze znają swoje partie, słyszą harmonię i chcą śpiewać, efekt będzie znacznie lepszy.
Ziarnko złota znaleźć można, ale ziarnka czasu - nigdy. Przysłowie chińskie.
16.05.2019 23:18

46 z 52: lwica

Hm. Ja np. chór traktuje jako dodatkowe doświadczenie, mimo że wokal indywidualny też mam. Z resztą, w chórze można się nauczyć trzymania w głosach. W szkole muzycznej dyrygentka robiła nam ćwiczenia, polegające na tym, że brała po jednej osobie z każdego głosu, i mieliśmy śpiewać. Jednym wychodziło, innym nie, ale ćwiczyliśmy, i na występach dawało się radę.
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
21.05.2019 18:48

47 z 52: Mimi

Przepytywanie w terzetach i kwartetach to dobra sprawa. Wielu chórzystów tego nie lubi, bo wtedy "wychodzi szydło z worka". ;) Ale takie ćwiczenia pozwalają na wyrównanie barwy głosów, włuchanie się w harmonię i siebie nawzajem.
Ziarnko złota znaleźć można, ale ziarnka czasu - nigdy. Przysłowie chińskie.
21.05.2019 20:15

48 z 52: teletubis

śpiewanie w choze duzo daje
noc taka ciemna, więc ja przyjemna
21.05.2019 21:03

49 z 52: rafalko112

Oczywiście ja śpiewam w laskowskim chórze szkoły muzycznej. Cóoóóóoódo.
radio plays is super
23.05.2019 09:05

50 z 52: Julitka

Ja swoje zamiłowanie do śpiewu odkryłam właśnie w chórze.
Śpiewałam w chórze szkoły muzycznej I stopnia, w której kończyłam klasę fortepianu.
Równolegle śpiewałam w scholce mojej szkoły, która niestety nie prezentowała zbyt dobrego poziomu i wkrótce się rozpadła.
Potem poszłam do szkoły II stopnia i tam także śpiewałam w chórze.
Obecnie jestem jedynie członkinią naszego chóru parafialnego, a i w nim śpiewam raczej "z doskoku", ponieważ odległość nie pozwala mi na aktywne uczestnictwo w próbach.
W chórze nauczyłam się pracy zespołowej. Słyszałam, że podczas zespołowej gry/śpiewu tętno i oddech wszystkich członków zespołu są dokładnie takie same. To niesamowite! Świadczy to o perfekcyjnym wręcz zgraniu. Tego też nauczyły mnie chóry - idealnie wpasowywać się w całość, nie odstawać, kiedy nie jest to potrzebne. Czasem trzeba być indywidualistą, a czasem - zniknąć w tłumie tylko po to, by ten tłum uszlachetnić. Mówię to z pozycji wokalistki.
Niestety muszę przyznać, że emisja w chórach na najwyższym poziomie nie stoi i stać nie będzie - za duża grupa. Tym niemniej w chórze II stopnia, w którym śpiewałam, rozśpiewki przeprowadzane były w sposób profesjonalny i metodyczny. Nie wiem, ile wyciągali z nich ludzie, którzy na próby przyszli, żeby się ponudzić, ale mnie one dawały nawet więcej, niż indywidualne rozśpiewki na solowych lekcjach, ponieważ przede wszystkim były nawet 3 razy dłuższe. Wiele z nich wyniosłam i często sama obecnie wykorzystuję wyuczone tam ćwiczenia.
Chór uważam za amatorski do momentu, gdy przychodzenie na próby jest dobrowolne i gdy można się z niego wypisać bez konsekwencji. Zespół parafialny lub scholka są więc dla mnie chórami amatorskimi, ale chór szkoły muzycznej - już nie.
"Amatorstwo" chóru definiuję też wykształceniem muzycznym lub jego brakiem. Uczniowie szkoły muzycznej posiadają wykształcenie, ale studenci UW, choć należą do chóru o dużej renomie i surowych regułach kwalifikacji - już nie.
Tak więc chór UW, do którego nomen omen chyba się zapiszę, uważam za półamatorski. :)
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
19.08.2019 17:48

51 z 52: Monte

Ja też śpiewałam w chórze w Laskach.
Give me a sign.
08.12.2020 19:02

52 z 52: Snajper22

Ja również miałam krutką przygodę z laskowskim churem i ogólnie rzecz ujmując podobało mnie się.
"Czy ty jesteś bardzo odważny? - Średnio. - A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu? - (...) Wstałem dziś rano." Cormac McCarthy, "Droga"
05.02.2021 02:20

Wróć do listy wątków

3 z 3

Poprzednia

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper