Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Proszenie o pomoc, nasze opory

Wróć do listy wątków

2 z 3

Poprzednia
Następna

21 z 49: dariusz.1991

A potem ludzie się dziwią, że Panuje znieczulica związana z pomaganiem przypadkowym ludziom (nie mówię o niewidomych) w naprawdę ekstremalnych sytuacjach. Niestety, my, jako środowisko dokładamy cegiełkę do tej układanki.

02.12.2020 01:03

22 z 49: papierek

kolejna rzecz jest taka, że problem braku asertywności czy wytłumaczenia czegosś, tak jak tu z rentą dotyczy wielu osób widzących, ale w innych kwestiach. Tak samo mają problem z załatwieniem różnych rzeczy w urzędach itp. A problem niechęci przyjmowania pomocy nie dotyczy osób niewidomych tylko wszystkich osób, które mają mniejszy czy większy problem, więc wcale nie jest tak, że wyjątkowo się to skupia na naszym środowisku. Poprostu masz ogląd tylko na nasze środowisko i jakoś się tego przyczepiłeś i ci się wszystko niby zgadza, bo poznałeś kilka takich osób.
Ile osób widzących ma problemy na studiach, w pracy, w małżeństwie, czy różne inne umiejętności, jak właśnie załatwianie spraw, rozmowy przez telefon i tak dalej i czy faktycznie tak tłumnie szukają pomocy? A czasem, jak ktoś zaoferuje pomoc, to jeszcze opierdziel dostanie, że się w życie wtrąca.
po co mi sygnatura?
02.12.2020 01:07

23 z 49: papierek

Czyli rozumiem, że w imię uświadamiania ludzi, że warto pomagać mam dać się prowadzać i w konsekwencji nie zdążyć na autobus czy pociąg, bo przyjąłem pomoc?

--Cytat (dariusz.1991):
A potem ludzie się dziwią, że Panuje znieczulica związana z pomaganiem przypadkowym ludziom (nie mówię o niewidomych) w naprawdę ekstremalnych sytuacjach. Niestety, my, jako środowisko dokładamy cegiełkę do tej układanki.

--Koniec cytatu
po co mi sygnatura?
02.12.2020 01:09

24 z 49: balteam

Spoko, jeśli ktoś nie rozumie, że coś sam potrafię zrobić, to i mogę pustak dokładać, tylko to i tak są skraaajnooości.
Sporo ludzi jak mówię, że nie potrzebuję pomocy, to mówi ok i idzie dalej, ale jest część, która usilnie chwyta mnie za rękę, w której mam laskę jak wysiadam z autobusu i na siłę mi pomaga myślę, że nawet jak bym nawrzeszczał na nich, że to jest niebezpieczne, bo laską sprawdzam krawężnik itd, to i tak by pomagali dalej, Także jak ktoś chce to niech sobie korzysta z pomocy zawsze, inni czasami, a jeszcze inni w ogóle, jak i dziwni niewidomi się trafiają, tak i dziwni pomagający widzący, a nie będę specjalnie zgadzał się na każdą pomoc tylko dlatego, że hipotetycznie ta osoba niewidomej osobie już nie pomoże, bo jak pisałem, większość po prostu powie spoko i pomoże ponownie jak będzie taka potrzeba.
W Polsce nie zauważyłem problemu z brakiem pomocy od osób widzących, jak ktoś nie pomaga z automatu, to jak odwrócę się w stronę tłumu i spytam o pomoc, no to w bardzo wielu sytuacjach jest mi pomoc oferowana. Zaznaczę tylko, że pewnie każdy odbiera i tak inaczej jaka pomoc dla niego jest wystarczająca a jaka nie, czy wystarczy, że ktoś spyta raz, czy po prostu wystarczy dla kogoś to, że jak niewidomy sam się spyta, to osoba widząca pomoże.
Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
02.12.2020 07:12

25 z 49: Julitka

Ponowne udzielenie pomocy innemu niewidomemu zależy też od naszej odpowiedzi. Jeżeli odburkniemy, nie odpowiemy, ostro zareagujemy, widzący ma pełne prawo się zrazić. No, chyba że jest nachalny i wredny, a i tacy się niestety zdarzają. Ale jeżeli się uśmiechniemy, podziękujemy, dodamy coś do barwy naszego głosu, większości widzących powinno to wystarczyć.
Są też tacy, którym nie wystarczy, ale i oni najprawdopodobniej pomogą w sposób nieodpowiedni i sami tej pomocy nie zrozumieją odpowiednio.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
02.12.2020 08:45

26 z 49: Julitka

Nadal uważam, że podany przez Dariusza przykład jest raczej opisem braku asertywności, nawet nie braku zaradności, jak mogłoby się wydawać.
Podam przykład z życia:
Znam dwóch przedsiębiorców, z którymi często mam do czynienia, którzy korzystają z usług informatyków i z mojej perspektywy wydaje się, że płacą naprawdę dużo za nic. Co miesiąc płacą abonament za to, za co teoretycznie powinno się brać od 5 do 10 razy mniej, jeżeli w ogóle.
Wiadomo, że informatycy w dzisiejszych czasach, nawet bez kompetencji i wykształcenia, cenią się zdecydowanie "odpowiednio".
Próbowałam przekonać ich, że pewne sprawy można rozwiązać nie tylko o wiele taniej, ale o wiele skuteczniej, bo nadmienić należy, że panowie informatycy pewne rzeczy robią po prostu niedobrze.
Panowie przedsiębiorcy zdecydowali jednak, że nic w tej materii nie będą zmieniać.
I teoretycznie o nich można powiedzieć, że nie chcą skorzystać z pomocy, wg logiki Dariusza.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
02.12.2020 08:50

27 z 49: magmar

Papierku podajesz skrajny przykład.
Na Twoim miejscu powiedziałabym, że się spieszę, ale dziękuję za chęci.
Umówmy się i osoby widzące potrzebują pomocy nikt nie jest samowystarczalny.
Trzeba zdać sobie sprawę ze swoich ograniczeń.
Dobrym przykładem jest modlitwa anonimowych alkoholików czyli prośba o oddzielenie tego co mogę zmienić (nauczenie się orientacji) od tego czego zmienić nie mogę (czyli przywrócenie wzroku).
Ja to również widzę u słabowidzących nie zapyta i będzie kluczył pół godziny, bo on przecież trafi, a laski nie wyciągnie, boprzecież widzi mimo, ze rozbija się o każdy słup.

Wojna to pokój. wolność to niewola. Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
02.12.2020 15:54

28 z 49: dariusz.1991

Dokładnie to miałem na myśli Magmar.

02.12.2020 23:10

29 z 49: tomecki

Powodów takiego stanu rzeczy może być kilka. Po pierwsze wstyd. Jest sporo osób, które autentycznie wstydzą się zapytać o cokolwiek, przy czym często sami zdają sobie sprawę z tego, że to uczucie jest dość nieracjonalne, mimo to przełamanie tej bariery bywa bardzo trudne.
Drugim powodem może być nadgorliwość. Sam miałem kilka przypadków, w których prosiłem kogoś o informację w rodzaju "jaka to ulica" po czym człowiek pytał wzajemnie gdzie idę, po czym usilnie prowadził mnie nie zwracając kompletnie uwagi na to, co mówię. Mówiłem zaś w uprzejmy sposób, że dziękuję za dalszą pomoc, jednak info na temat nazwy ulicy w zupełności wystarczy. Oczywiście mogłem sobie gadać, bo przecież on ma czas, on może mi pomóc i chętnie to zrobi, bo lubi spełniać dobre uczynki. Teraz zastanówcie się nad następującym problemem.
Wiele osób, również pełnosprawnych czasami nie wie, gdzie iść. Często w takich przypadkach wskazywany jest im odpowiedni kierunek i na tym pomoc się kończy. W dokładnie takiej samej sytuacji niewidomemu oferowane jest podprowadzenie do miejsca docelowego lub przy najmniej jakiś tam kawaek drogi nawet jeśli jeden z drugim jasno i klarownie daje do zrozumienia, że da sobie radę. Dodatkowo dość często można w takich sytuacjach usłyszeć coś w rodzaju "a bo ja się o pana boję, że pan znowu zabłądzi" albo przy najmniej "zawsze będzie raźniej razem". Czemu osoby pełnosprawne takich ofert mają zdecydowanie mniej od nas?

02.12.2020 23:41

30 z 49: gadaczka

Nikt nie wsponniał o tym, że jakaś część niewidomych może sobie nie rzyczyć prowadzenia się z obcymi. Np. ktoś młody nie chce być widziany na mieście z typową mocherową babcią, bo ona ma czas iprzejdzie z nim 5 ulic. Ktoś elegandzko ubrany nie ma zamiaru przebywać w obecności żula z pod sklepu, choć nie wątpi, że ma on dobre zamiary.
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
02.12.2020 23:45

31 z 49: magmar

To jest ciekawy powód, Gadaczko.
Też czasem miewałam takie opory jak od jegomościa czuć było alkohol.
Teraz jest jeszcze wszechobecna obawa, ale nad tym wolę się nie zatrzymywać jako, że problem istnieje od wielu lat.


Wojna to pokój. wolność to niewola. Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
02.12.2020 23:53

32 z 49: magmar

Powiem Wam, że kiedyś się autentycznie rozczuliłam pewien znietrzeźwiały osobnik na mojej wsi centralnie pod sklepem wyśpiewywał arię białym głosem.
Jak pojawiłam się w pobliżu niego momentalnie przestał śpiewać i zapytał mnie o pomoc grzecznie odmówiłam, bo drogę do domu znałam Gdy tylko znikłam za winklem podjął swoje pienia.
Jak już wspomniałam rozczulił mnie taki przejaw empatii.

Wojna to pokój. wolność to niewola. Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
02.12.2020 23:59

33 z 49: tomecki

Fakt faktem, że dość często ludzie żulami zwani na prawdę sporo pomagają. Zdarzyło mi się wracać wieczorową porą pociągiem. Miałem przesiadkę na zupełnie nieznanej mi stacji, dość małej więc ruch praktycznie zerowy. Nic to. Idę sobie wzdłóż peronu, bo może kogoś napotkam albo przy najmniej na coś natrafię, co będzie stanowić jakąkolwiek podpowiedź i w końcu natrafiłem na drzwi. Otwieram, a z wnętrza dolatują jasne i oczywiste sygnały, że to taka mała dworcowa knajpka. Rzucam pytanie "do Warszawy to z tego peronu?" mając nadzieję na jakiekolwiek wskazówki. Reakcja była jednak zupełnie inna. Dziarsko poderwał się jeden z autohtonów, który sądząc z głosu był stałym bywalcem wspomnianego lokalu, ubrał kapotę i zgarniając mnie po drodze wychodzi na zewnątrz. Warto dodać, że pogoda była raczej taka sobie. Zimno, lekko pada, coś tam wieje i generalnie zdecydowanie lepiej siedzieć w ciepłym wnętrzu i popijać różności. Facet nie tylko odprowadził mnie na drugi peron, ale sprawdził godzinę odjazdu, którą nota bene znałem, prócz tego stwierdził, że może ze mną poczekać i pomóc wsiąść. Warto dodać, że trochę czekania było.

03.12.2020 00:20

34 z 49: misiek

Coś w tym jest, że lokalne pijaczki są bardziej chętni do pomocy niż z pozoru ten lepsiejszy.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
03.12.2020 05:33

35 z 49: Julitka

Nie tylko lokalne pijaczki są chętne do pomocy - pamiętam, jak byliśmy w Londynie i mieliśmy dojść do British Museum.
Z Londyńczykami nie tak, jak z Warszawersami, że co krok przejdziesz, to pytanie, czy pomóc, tylko radź se sam, człowieku, w miejskiej dżungli.
W końcu, czy to na nasze pytania, czy też sam z siebie, nie pamiętam, zareagował pewien człowiek. Troszkę dziwnie od niego pachniało, jakby końmi, ale zdecydowanie nie tak, jakby można spodziewać się po żulu czy pijaczku.
Sposób jego prowadzenia przez ruchliwe ulice Londynu był widowiskowy i zdecydowanie nieprawidłowy, ale poprowadził nas długą, jakby nie patrzeć i skomplikowaną drogą wprost pod wejście, a nawet wszedł do środka i zorganizował dalszą pomoc.
Dopiero pod koniec drogi zwierzył mi się, że jest bezdomny, że wstyd mu pytać o takie rzeczy, ale jeżeli mielibyśmy trochę pieniędzy, byłby wdzięczny.
Do dziś mam wyrzuty sumienia, że w zamieszaniu i zmieszaniu nawet nie bardzo mu odpowiedziałam, a także że właściwie mu nie podziękowaliśmy.
Innym razem w okolicach centrum Wawy spytaliśmy o pomoc w dojściu na stację metra. Odpowiedź była natychmiastowa i miła. Tym razem chętnie przyjęliśmy pomoc w dojściu. W połowie drogi usłyszeliśmy:
- Gdybyście widzieli, nie zapytalibyście mnie o pomoc. Jestem takim gościem z tatuażami, łysym, sami wiecie.
Chyba zobaczył nasze miny, bo dodał:
- Ale nie bójcie się, jestem zupełnie w porządku.
Jego głos był, że tak powiem, normalny i nie miał w sobie tej charakterystycznej, niepokojącej barwy.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
03.12.2020 09:43

36 z 49: magmar

To ja miałam inną sytuację.
Pewien kulturalny jegomość zaczepił mnie i sam zaproponowal pomoc.
WYpytywał o studia na zasadzie miłej pogawędki, ot, sympatycznie nam się dyskutowało.
Ktoś mnie uświadomił, że szłam z Samym Prezydentem Miasta Opola.
On jednak wolał zostać anonimowy i gdyby nie fakt, że ktoś nas widział nigdy nie dowiedziałabym się o tym.

Wojna to pokój. wolność to niewola. Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
03.12.2020 10:20

37 z 49: Zuzler

A ja się żuli po prostu obawiam. A pomocy nie lubię przyjmowć w nadmiarze również dlatego, że nie przepadam za robieniem innym problemu swoją osobą, szczególnie, gdy jest to zbędne. A zbędne się okazuje to w moim wypadku dość często.

04.12.2020 00:54

38 z 49: magmar

To, że się obawiasz jest zrozumiałe, tylko skąd wiesz, co jest dla nich problemem wszak nie siedzisz w ich myślach?
Jeśli mam możliwość skorzystać z pomocy/podwózki itd. podchodzę do tematu pragmatycznie i... korzystam.
Bo komfort
chodzenia z osobą widzącą jest zazwyczaj większy niż z białą laską, oczywiście zdarzają się wyjątki, ale mówię ogólnie
Wojna to pokój. wolność to niewola. Ignorancja to siła. G. Orwell "Rok 1984"
04.12.2020 01:14

39 z 49: papierek

Wiadomo, nie każdy pijaczek czy narkoman jest złym człowiekiem i nie każdy łysy z tatułażami to bandyta.
--Cytat (Julitka):
Nie tylko lokalne pijaczki są chętne do pomocy - pamiętam, jak byliśmy w Londynie i mieliśmy dojść do British Museum.
Z Londyńczykami nie tak, jak z Warszawersami, że co krok przejdziesz, to pytanie, czy pomóc, tylko radź se sam, człowieku, w miejskiej dżungli.
W końcu, czy to na nasze pytania, czy też sam z siebie, nie pamiętam, zareagował pewien człowiek. Troszkę dziwnie od niego pachniało, jakby końmi, ale zdecydowanie nie tak, jakby można spodziewać się po żulu czy pijaczku.
Sposób jego prowadzenia przez ruchliwe ulice Londynu był widowiskowy i zdecydowanie nieprawidłowy, ale poprowadził nas długą, jakby nie patrzeć i skomplikowaną drogą wprost pod wejście, a nawet wszedł do środka i zorganizował dalszą pomoc.
Dopiero pod koniec drogi zwierzył mi się, że jest bezdomny, że wstyd mu pytać o takie rzeczy, ale jeżeli mielibyśmy trochę pieniędzy, byłby wdzięczny.
Do dziś mam wyrzuty sumienia, że w zamieszaniu i zmieszaniu nawet nie bardzo mu odpowiedziałam, a także że właściwie mu nie podziękowaliśmy.
Innym razem w okolicach centrum Wawy spytaliśmy o pomoc w dojściu na stację metra. Odpowiedź była natychmiastowa i miła. Tym razem chętnie przyjęliśmy pomoc w dojściu. W połowie drogi usłyszeliśmy:
- Gdybyście widzieli, nie zapytalibyście mnie o pomoc. Jestem takim gościem z tatuażami, łysym, sami wiecie.
Chyba zobaczył nasze miny, bo dodał:
- Ale nie bójcie się, jestem zupełnie w porządku.
Jego głos był, że tak powiem, normalny i nie miał w sobie tej charakterystycznej, niepokojącej barwy.

--Koniec cytatu
po co mi sygnatura?
04.12.2020 08:32

40 z 49: Julitka

A tu się nie zgodzę.
Jeżeli ktoś oferuje pomoc, z góry zakładam, że robi to z własnej woli lub poczucia obowiązku, więc nie mogę się zbytnio przejmować, że zajmuję go swoją osobą.
Jeżeli z prostego wskazania kierunku robi się całe wielkie doprowadzanie do jakiegoś punktu, wtedy ok; jeżeli proste "Pomóc Pani?" robi się doprowadzanie do wagonu, wtedy grzecznie pytam, czy nie zabieram czasu, bo i ten człowiek się śpieszy na pewno na jakiś pociąg, ale nie w innych przypadkach.
-- (Zuzler):
A ja się żuli po prostu obawiam. A pomocy nie lubię przyjmowć w nadmiarze również dlatego, że nie przepadam za robieniem innym problemu swoją osobą, szczególnie, gdy jest to zbędne. A zbędne się okazuje to w moim wypadku dość często.

--
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.12.2020 08:39

Wróć do listy wątków

2 z 3

Poprzednia
Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper