Wątek: Eltenowa Historia, wolumin 4
Wróć do listy wątków1 z 1
1 z 3: pajper
Zabawa niegdyś tu popularna, czyli budowana przez Eltenowiczów historia. Próbowaliśmy z różnymi tematami, tym razem proponuję uderzyć w tekst komediowo-fantastyczny. Innymi słowy, pobawimy się nieco słowami. Spróbujmy stworzyć jakąś fajną fabułę, historię, ubraną w groteskę fantastyki.
Zasady są proste:
1. Czytamy siebie wzajemnie,
2. Nie kreślimy pracy innych,
3. Wpisy mogą być dowolnej długości, od kilku zdań do wielu akapitów,
4. Dbamy o poprawność gramatyczną, stylistyczną i leksykalną. Nie chodzi tu o jakieś doszukiwanie się błędów na siłę, ale niech to jakoś wygląda.
Zapraszam do zabawy! A w następnym wpisie spróbuję jakoś tam zacząć.
#StandWithUkraine
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
12.09.2020 00:39
2 z 3: pajper
Za siedmioma górami, za siedmioma morzami, bo to zawsze jest dobry początek - nawet, gdy gór technicznie jest pięćdziesiąt siedem, a mórz? Mórz będzie dwanaście, tak mi się wydaje. No więc za pięćdziesięcioma siedmioma górami, za dwunastoma morzami, było sobie miasto o nazwie Kaleń. Miasto podobne do setek innych, z ludźmi próbującymi jakoś związać koniec z końcem i innymi, którzy preferowali metodę supełkową pana Aleksandra Wielkiego. No i był jeszcze oczywiście król, bo każda opowieść musi mieć swojego króla. Król nazywał się Jacek i nikt nie mógł się zgodzić, do której kategorii mieszkańców należy. Liczni twierdzili, że do obydwu, bo zawiązane supły natychmiast rozcinał, względnie nakazywał wiązanie ścinek. Nikt nie wiedział też do końca, do czego miastu potrzebny jest król, ale zawsze był to kolejny powód do okazania odrobiny lokalnego patriotyzmu na corocznych jarmarkach: "A my mamy króla! Jeździ złotą karocą!" Dopiero po kilku godzinach w barze dworzanie z ociąganiem wyznawali, że tak po prawdzie to karoca jest tylko lekko pozłacana, a w skarbcu królewskim, to znaczy piwnicy przy ulicy Świerkowej, złoto widuje się tylko wtedy, gdy któraś ze sprzątaczek przypadkiem dostanie błyskotkę od ukochanego.
Skoro o błyskotkach mowa, były też turnieje, bo jak tu królestwo bez pożądnych rycerzy? Trzynaście koron wpisowego, broń własna... Obecnym mistrzem turniejowym jest syn kowala, Konrad, który wygrał walkowerem, na turniej przybywszy z młotem swego ojca. Przyznać jednak należy, że rada turniejowa po tym zajściu rozważa jakieś konkretne legislacje w zakresie dopuszczonego oręża.
Nasza historia zaczyna się pewnego, lekko deszczowego dnia, gdy do miasta przybywa poselstwo cesarza Aptonicusa. Zaznaczyć tu trzeba, że poselstwo to było skierowane do wrogiego państwa i doręczyć miało rządanie natychmiastowego zerwania umów handlowych z inną nacją pod groźbą wybuchu wojny. Tak się jednak dla niedoczekanych odbiorców poselstwa szczęśliwie złożyło, że nagła lawina w pobliskich górach zmusiła naszą grupę do zmiany trasy. Przybyli więc, zobaczyli, i oczom nie uwierzyli.
#StandWithUkraine
Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
12.09.2020 00:43
3 z 3: Mimi
Ujrzeli ludzi stroniących od zatargów. Król Jacek, zabawny safanduła, nie miał zielonego pojęcia o polityce, sprawach wewnętrznych kraju, a zagranicznych - tym bardziej. Rycerze... Jakoś wyglądali na niezbyt krewkich. Li tylko i jedynie, młody kowal Konrad miał sporo do powiedzenia. Niegłupio prawił, a posłom rozmowa z nim nie dłużyła się wcale. Ale... Co powiedzą cesarzowi? Co ustalili?
Ziarnko złota znaleźć można, ale ziarnka czasu - nigdy.
Przysłowie chińskie.
14.09.2020 09:16