Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Związki niewidomych

Wróć do listy wątków

3 z 28

Poprzednia
Następna

41 z 542: Shel

Też prawda, takie też się czasem zdarzą

do or do not. there is no try :)
24.02.2018 18:37

42 z 542: misiek

Gadaczka- nie sądzę. Znam sporo młodych dziewczyn, które wodę na herbatę by przypaliły. I kilka kobiet,
którym generalnie się nie chce dosłownie nic a ich jedyna rozrywka to seriale w tv. I to faceci zapierdzielają
na ich zachcianki.

Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
25.02.2018 01:21

43 z 542: gadaczka

Czy sądzicie, że na Eltenie większość osób nie jest w związku? Właśnie sobie uświadomiłam, że jest to
bardzo prawdopodobne.

Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
19.03.2018 09:04

44 z 542: cinkciarzpl

Trudno wyczuć.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
19.03.2018 11:26

45 z 542: jamajka

Zrób ankietę. xd. I zawrzyj tam, czy nie są, czy już nie są. xd

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
19.03.2018 13:00

46 z 542: misiek

Ja tam mogę odpowiedzieć- w jednym związku byłem cztery lata, w drugim pięć plus kilka bardzo pomniejszych, ale nie wiem czy to można związkami nazwać. Aktualnie od dwóch lat jestem sam.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
19.03.2018 16:24

47 z 542: MonikaZarczuk

Wow, długodystansowiec. Ładny staż Łysy.

Szanuję zdanie innych, co nie oznacza, że nie mogę mieć własnego.
19.03.2018 22:27

48 z 542: misiek

Monia nie zazdrość, bo przyniosło to za sobą w moim życiu też niedobre skutki.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
19.03.2018 23:28

49 z 542: balteam

Z moich obserwacji wynika, że niewidomi mają mniej związków, ale dłuższych,

Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
19.03.2018 23:59

50 z 542: cinkciarzpl

Trochę wrócę do tematu.
Gadaczka tu poruszyła nieświadomie dość ciekawy aspekt, używając słów, że niewidomy może się usprawiedliwiać, że czegoś nie może, bo nie widzi i trochę mi się krew zagotowała. Z drugiej strony rozumiem, że chcesz nas poznać, więc nie wszystko jeszcze wiesz, choć przypuszczam że nigdy tak naprawdę wszystkiego się nie dowiesz, bo proza życia bywa bardziej pogmatwana niż literatura, nawet fachowa, o ile taka jest. Otóż mam na ten temat masę przemyśleń i sądzę, że problem jest o wiele bardziej złożony niż to się może wydawać osobie widzącej. Bo tak naprawdę to, jak się rozwinie ten niewidomy, czy będzie zaradny, zależy tylko częściowo od niego. W 90% składają się na to proces wychowania, szkoły, rodziny, podejścia jej członków do ślepoty, to, jaki sama rodzina ma rodzaj charakteru, czy podświadomie będą np. myśleć o takim dziecku w kategoriach biednego maleństwa, czy też osoby, która musi, ale to koniecznie, być maksymalnie samodzielna, a może totalnego nieudacznika i będą olewać jego ślepotę w sensie braku pomocy jakiejkolwiek. Jestem niewidomy od urodzenia i większość moich znajomych niewidomych także nie widzi od urodzenia, więc o takich będę się wypowiadać, bo rozwój osoby ociemniałej tj. takiej, która utraciła wzrok w pewnym późniejszym wieku przebiega zdecydowanie inaczej. Doświadczenia nasze, jako grupy ślepotek, są różne, ale z mojej perspektywy uważam, że w Polsce bardzo brakuje systemowego wsparcia usamodzielniania się osoby niewidomej. Solidnego, kompleksowego rozwiązania, które objęło by wsparciem zarówno rodziny takich osób, jak i je same, ponieważ w tym wieloletnim procesie bardzo łatwo jest o błędy, które są tragiczne w skutkach nawet dla takiej osoby i mogą dotykać nawet spraw odległych od niepełnosprawności jako takiej, jak np. związków, zresztą same te osoby są wielu rzeczy świadome ale psychologia wygrywa, ich poczucie własnej wartości w związku z tym leży podwójnie i koło się nakręca. Ale na początek może o różnicach w postrzeganiu pewnych spraw przez kogoś, kto widzi w kontrze do tego ślepego:
Podam ci taki przykład:
Kiedy osoba widząca twierdzi, że nie potrafi niczego ugotować, to znaczy, że nigdy być może nie ugotowała niczego sama, być może właśnie wprost przeciwnie, ale jej nie wyszło lub twierdzi, że to coś było niedobre. Najczęściej jednak jest tak, że obserwowała matkę czy ojca, kiedy robili coś w kuchni. Uwierz mi, że już sama ta obserwacja, to jest 500% więcej, niż wie o gotowaniu niewidomek, którego nikt nigdy nie uczył gotować. Takiej osobie trzeba, wytłumaczyć, długotrwale, metodą wielu błędów i prób najprostsze z perspektywy osoby widzącej czynności, jak obieranie warzyw czy krojenie chleba, odkurzanie, prasowanie i inne. 96% niewidomych operuje w swoim życiu na procedurach, poruszają się np. tylko po znanych sobie trasach, ponieważ na tych mniej znanych się nie potrafią odnaleźć. Boją się utraty orientacji i taka jest rzeczywistość i żadne obecne rozwiązania np. gps im nie pomogą, ponieważ nie operują całościami, tylko fragmentami. Skręć w lewo, to znaczy dla wielu osób, że teraz właśnie, tu, ma skręcić. A to nie zawsze jest prawda, więc dla nich to wprowadza zamęt. Zresztą zauważ, że widzak, gdy chce gdzieś iść, to nie musi odbierać specjalistycznych, długotrwałych wielo set godzinnych zajęć z orientacji przestrzennej, bo wiele postrzega wzrokiem nawet nie widząc. Nasz świat jest ograniczony tylko do tego co pod laską i tego co ewentualnie słychać. To jest szczątkowo w porównaniu do wzroku. Tak samo jest w dosłownie wszystkich aspektach, z pracą na komputerze włącznie. I możemy tu pokazać super bohaterów, jak nasz ojciec założyciel, czy kilka osób, które znam i o których wiem, że tak nie funkcjonują, ale naprawdę spora rzesza myśli na zasadzie: żeby napisać post na forum, to trzeba najpierw wejść na pulpit w komputerze, znaleźć strzałkami eltena, dać enter, jak się odpali to alt, strzałki w prawo itd. Dla tego wielu, zwłaszcza tych nie wychowanych z komputerem, ma problemy na przykład z korzystaniem z internetu, w sensie np. z forów, portali, bankowości. Bo oni nie myślą całościowo, tylko proceduralnie. Zmiany na stronach ich dezorientują, nawet te naj mniejsze. I teraz wracając do kuchni czy samodzielnosci. Nauka tego typu rzeczy w ośrodkach, czy nawet po za nimi, często wygląda tak, że są to zajęcia grupowe, np. z gotowania, na których korzystają tylko i wyłącznie osoby najsilniejsze w tej konkretnej grupie. Cała reszta wyniesie z tego mniej niż zero a biorąc jeszcze na to wszystko pewne zakazy w domu stosowane często przez rodziców, jak "nie dotykaj kuchenki, bo wybuchnie", istnieje cała masa ludzi którzy mają zwyczajnie lęk żeby podejść do tej kuchenki, a co dopiero usmażyć coś na patelni. No bo ogień to coś złego a jak to ugaszę? Nie ma na to procedur, że zrobię to i to i to i będzie po wszystkim.
Identycznie sytuacja wygląda ze składaniem ubrań, prasowaniem, czy czym kolwiek innym. Są pośród nas super bohaterowie radzący sobie dosłownie ze wszystkim, ale to jest pewna mniejszość, pewien ideał, do którego należy dążyć. Są to w sporej mierze osoby, które miały swego czasu zwyczajnie szczęście.
Zapytasz zapewne, co to ma wspólnego ze związkami? Otóż ma. Ponieważ dorosłość nie likwiduje naszych problemów. Jeżeli siedzimy w domu, a siedzimy, bo nie jesteśmy w stanie często znaleźć pracy, a poza tym nie wiele umiemy sami zrobić, albo wszystko oprócz gotowania właśnie, albo umiemy świetnie programować, ale nie potrafimy zaparzyć sobie herbaty, więc siedzimy. Czas mija, rodzina jeszcze żyje, jest pewne status quo, które polega na tym, że rodzina nam gotuje, tak jak i sobie, a my nie mamy motywacji. I dopiero w tym pierwszym związku, w wieku lat dwudziestu kilku, możemy sobie zdać dopiero sprawę z tego, że coś jest z nami nie tak. No ale, poznaliśmy kobietę, która bardzo dobrze gotuje, dla niej pewne rzeczy są oczywiste i po pewnym czasie zaczyna od nas wymagać, bo niestety prawda jest taka, że kobiety muszą się czuć zaopiekowane przez faceta. Kobieta więc zaczyna wymagać, bo wcześniej były klapki i nie wykorzystała tego czasu właściwie, bo skoro wie, że ktoś nie widzi, wywodzi się z podobnego środowiska, to powinna przynajmniej część problemów znać. Ale niestety biologia ma swoje prawa i często jest tak, że to wszystko po jakimś czasie szlak trafia, bo lęki, postawa typu ty zrobisz to szybciej, wygrają, bo nieraz i jej samej może się wydawać, że faktycznie będzie szybciej kiedy ona coś zrobi. I w ten sposób takim podejściem kręci się bat na taką relację bo to jest początek jej końca tak naprawdę. Prędzej czy później motylki odfruwają, poczucie bycia zaopiekowaną zwycięży i taka ślepotka pójdzie w odstawkę. Taka osoba często wie, że pewnych rzeczy nie potrafi, ale pewne rzeczy w pewnym wieku są już bardzo trudne do przejścia i wymagają wielkiej determinacji, siły psychicznej. Niestety wtedy kiedy to się obudzi to już często jest za późno, zresztą ich poczucie własnej wartości nie jest wysokie, więc motywacji brak, bo już się w relacji sypie. I niestety wielu niewidomków zaczyna być prawdziwie samodzielnymi w bardzo późnym wieku, zbyt późnym. Tak więc usprawiedliwianie się nie zawsze wynika tylko z czystego lenistwa czy wygodnictwa, choć są i tacy fachowcy.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
20.03.2018 00:01

51 z 542: MonikaZarczuk

Wow Cinkciarzu. Mogłbyś spokojnie swój wpis jako artykuł do jakiegoś pisma, nawet Pochodni wysłać i zarobiłbyś
jeszcze kasę na swoich przemyśleniach. Długi, wyczerpujący i ciekawy wpis, a przede wszystkim muszę to
na spokojnie przemyśleć, bo nawet nie wiem czy się zgadzam, choć z bardzo wieloma rzeczami tak. Szczerze
mówiąc jednak nigdy nie analizowałam tego problemu aż tak wnikliwie.

Szanuję zdanie innych, co nie oznacza, że nie mogę mieć własnego.
20.03.2018 01:02

52 z 542: MonikaZarczuk

Zgadzam się z Baltimem, też uważam, że niewidomi łączą się w związkach rzadziej ale na dłużej, często
na stałe. Łatwo to oczywiście wytłumaczyć.

Szanuję zdanie innych, co nie oznacza, że nie mogę mieć własnego.
20.03.2018 01:03

53 z 542: cinkciarzpl

Moniko, był czas że pisywałem do tyfloświata. :D A we wpisie i tak jest nieco skrótów myślowych i innych baboli. Co do niewidomych,
Którzy podobno niby bardziej łączą się w związki na stałe, to dla mnie sytuacja praktycznie niczym się nie różni jeśli chodzi o sam czas trwania brany na czysto bez dodatkowych czynników, w stosunku do tego jak to jest u osób widzących. Niewidomi tak jak widzący też potrafią się zdradzać, rozwodzić, oczywiście potrafią być również wierni ale tu chyba wzrok nie wiele ma do gadania, chociaż inaczej takie związki powstają, w innym wieku się zaczyna, to zaczynanie też wygląda inaczej troszeczkę, moim zdaniem dla tego że bardzo wielu niewidomych ma zaniżony poziom własnej wartości. Często czują się nie do końca zrozumiani, samotni i gdy tylko pojawi się ktoś, kto wykaże minimum zainteresowania, kto wysłucha, pogada, to szybko się zakochują, chyba nieco szybciej jednak niż widzący bo i kontakty społeczne mają ciut inne, zwłaszcza gdy zostali wyrwani z naturalnego środowiska do specjalnych ośrodków. Wracają potem po latach i w praktyce w stałym miejscu zamieszkania już nie mają z kim gadać, popularne są więc przyjaźnie na odległość, związki na odległość dwójki ślepotek to prawie normalna sprawa. I jeszcze inna rzecz, która poniekąd dotyczy samych związków ale nie tylko ich, o wiele trudniej jest, będąc w związku z drugą ślepotką, zachować pewne sekrety, które powinny pozostać w danej parze. Ludzie zazwyczaj muszą się z kimś wygadać, najczęściej komuś komu ufają, i to jest normalne. Ale hermetycznośc tego środowiska powoduje to, że prawie każdy, prawie każdego zna. Jak nie bezpośrednio to z plotek. O każdym głośniejszym tąpnięciu bardzo szybko wie połowa ślepej polski, do drugiej połowy docierają odpryski jeśli stało się coś więcej. Zjawisko znanych lowelasów i łatwych lasek na rozmaitych spotkaniach, o których każdy wie ale zawsze się znajdzie ktoś chętny, niektórzy w jedną noc potrafią autentycznie zaliczyć kilka albo przynajmniej po jednej startować do drugiej i odwrotnie,. To wszystko wychodzi i o wszystkim każdy wie. Czasem to autentycznie już tym rzygam. Komuś się urodziło dziecko? Wie połowa polski. Komuś się nie urodziło, też wie połowa polski, a plotki i rozmaite teorie rosną jak grzyby po deszczu. Komuś się rozpada właśnie? Kronika towarzyska wszystko wie i to nieraz bardzo odległa od samych zainteresowanych.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
20.03.2018 11:45

54 z 542: daszekmdn

@Cingciarz ja np mam potrzebę dużo opowiadać osobą z którymi się przyjaźnie. Ostatnio wiadomosci moje
potrafią mieć po 4000 znaków a jedna nawet ostatnio 8000 :D


20.03.2018 14:35

55 z 542: jamajka

Ja sięraczej ze wpisem cinkciarza zgadzam, choćmyślę, że tego jest na prawdę dużo odcieni. Z jednej stronych tych, co sobie radzą ze wszystkim jest niezmiernie mało, z drugiej strony jednak trzeba sobie, o ile mamy taką możliwość, stawiać wymagania. Czyli np. jeśli ktośw moim wieku ani nie chciał, ani nie umiał zrobić sobie kanapki lub herbaty, to, o ile nie jest cały czas zamknięty w swoim pokoju, nie będę go tłumaczyć tym, że kiedyś mu nie pozwolili. Nie zrozum mnie źle, ja mam na myśli ludzi, którzy są np. w ośrodkach, czy ogólnie do szkoły chodzą i mają doświadczenie w świecie poza domem. Powinni choć spróbować, bo problem często polega nie tylko na tym, że nas czegośnie uczą, ale też na tym, że chwalą nas za coś, co tak wielkim postępem nie jest. Czyli np. jak ktoś cię pochwali w wieku lat 8 do 10, że umiesz zrobić śniadanie... OK, spoko, rozumiem. Jak cię ktoś za to pochwali w wieku lat 19: tak, jest się o co martwić. Nie mówię, że od razu ich winię, ja się przyjrzę tej sytuacji. Ale to jest niestety główny problem świata, niewidomych się uczy i chwali za to, że umieją czytać, pisać, może nalać wody, broń Boże wżątku, do szklanki. A to nie o to chodzi. TO w nauczaniu powinno być podstawą, tylko i wyłącznie. Konieczną, ale podstawą.
Na szczęście w niektórych ośrodkach zajęcia np. z gotowania są indywidualne, sama miałam, ale rozumiem, że zwykle problem może być gorszy.
A co do trwałości zwiążków, myślę, że to może wynikać z tego, że jednak, tak jak powiedziałeś, ktoś niewidomy, który już rzeczywiście się z kimś zgra, zakocha nawet szybko, to nie tak szybko jak widzący spotka tę osobę, z którą mógłby ewentualnie zdradzić, bo sam pisałeś, że siedzimy w domu. Z drugiej strony, tak jak mówisz, jak już się trafi ktoś taki, to wszyscy będą o tym wiedzieć. Z tym zaczynaniem się związków nie wiem, ja znam wielu niewidomych, któzy wcale nie byli w swoim pierwszym jakimkolwiek zwiążku po 21 roku życia na przykład. Nie mówię, że wszystkie były wybitnie poważne, ale jednak, znam i poważniejsze i niepoważne, przed 20 rokiem spokojnie.
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
20.03.2018 14:59

56 z 542: cinkciarzpl

Jamajka, zgadza się, ale uściślijmy. Poważny związek, czy związek w poważnej fazie, to taki, gdzie dwie osoby mieszkają już same, tylko ze sobą. Jasne, że we wcześniejszym wieku też się coś tworzy. Ale pewne rzeczy można ukryć i to nie tylko charakter. Co do zdrad, to wcale nie jest tak trudno w brew pozorom. To znaczy trudno jest o tyle, że ilość potencjalnych kandydatów jest ograniczona, ale większość niewidomych skupia się w konkretnych miejscach w necie i można zacząć gadać. Od słowa do słowa i hej. Ci, którzy jeżdżą na turnusy rehabilitacyjne czy to pzn, czy organizowane przez inne podmioty, to mają w ogóle pole do popisu.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
20.03.2018 15:28

57 z 542: misiek

Cingciasz- to jest smutne co mówisz, ale niestety prawdziwe. Dlaczego ludzie nie potrafią żyć własnym życiem, tylko muszą w czyjimś bruździć? Dlatego gdy byłem w związku nigdy tym się nie afiszowałem na portalach społecznościowych. I gdy przyjdzie ta chwila, że będę mieć dziecko napewno o tym pół polski się nie dowie. Akurat mam to szczęście, że w internecie mało kto wie kim jestem.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
20.03.2018 16:35

58 z 542: balteam

Nic specjalnego, u widzących też wszyscy znajomi wiedzą o wszystkim, a to, że nasza grupa zna więcej
osób z dalekich stron no to i taki efekt.

Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
20.03.2018 20:10

59 z 542: jamajka

Może i tak, u nas zawsze wszystko wydaje się większe, niż w rzeczywistości jest.
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
20.03.2018 21:32

60 z 542: cinkciarzpl

Nie do końca się zgodzę, poniewarz nie można mówić o czymś takim, jak nawet bardzo szeroko pojęte środowisko osób widzących, Możemy mówić o środowiskach zawodowych, czy innych. My też nie stanowimy zwartej grupy, to prawda. Ale jeśli ktoś obraca się wiele lat w tym środowisku, to jednak widuje często te same twarze, nazwiska. Jeśli wkurzy ciebie jakaś praca, czy atmosfera tam, to ją zmienisz i nie musisz się kontaktować z tymi osobami. Tutaj to często tak nie działa.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
20.03.2018 22:00

Wróć do listy wątków

3 z 28

Poprzednia
Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper