Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Dyskryminacja niewidomych w edukacji [dostosowania, doświadczenia]

Wróć do listy wątków

2 z 4

Poprzednia
Następna

21 z 65: mucha

ja miałem problem ze znalezieniem internatu babka wprost mi powiedziała że ja się tuta nie nadaję

11.12.2019 00:19

22 z 65: Mulka

Oj, różnie bywa z tymi dostosowaniami i wykładowcami, ale trzeba walczyć. Jedyna nowa rzecz, która mi przychodzi do głowy to poproszenie wykładowców o udostępnienie treści prezentacji. Nie wszyscy muszą się na to godzić, ale próbować warto. Niedostępne książki to grubsza sprawa, ale handouty tworzone przez prowadzących powinny być pisane na komputerze. U nas, szczególnie na studiach magisterskich, część materiałów, które wykładowcy wysyłali do wszystkich to przyjazne PDF-y i pliki docx. Pewnie powiecie, że miałam szczęście, ale na pierwszych dwóch latach licencjatu też dostawałam kserówki w bardzo różnej jakości, więc wiem, o czym mowa.

11.12.2019 12:48

23 z 65: dariusz.1991

Ja chętnie porozmawiam prywatnie na ten temat. Możesz do mnie zadzwonić.

11.12.2019 19:27

24 z 65: skrzypenka

Dobrze, chętnie zadzwonię Darku, a Zuziu, co to jest ten handout czy jak to tam pisałaś?
Weź moje skrzypce i zagraj tak, jak ja.
11.12.2019 19:43

25 z 65: Mulka

Po prostu materiał przygotowany przez wykładowcę odnośnie do jakiegoś zagadnienia, np. wypunktowane najważniejsze cechy.

11.12.2019 21:19

26 z 65: skrzypenka

Rozumiem, dziękuję.
Weź moje skrzypce i zagraj tak, jak ja.
12.12.2019 14:24

27 z 65: dariusz.1991

Mulko, tak z ciekawości, czy ty na studiach samodzielnie ogarniałaś największą zmorę studentów czyli usosa?

13.12.2019 10:32

28 z 65: dariusz.1991

Bo ja wymiękłem.

13.12.2019 10:32

29 z 65: Mulka

Zależy, co konkretnie. Na początku studiów cały czas korzystałam z pomocy, ale potem nauczyłam się, gdzie co jest, więc proste rzeczy typu sprawdzanie sobie ocen lub napisanie podania elektronicznego nie stanowiły problemu. Dziwnie wyglądała sytuacja z podpięciami, bo pamiętam, że podczas moich studiów licencjackich podpinanie było dostępne, na pierwszym roku magisterki już nie mogłam tego samodzielnie zrobić, a potemwykonanie podpięć należało do pracowników sekretariatu.

13.12.2019 21:49

30 z 65: Zuzler

Ja bym powiedziałą, że w tej chwili, a przynajmniej na UAM, o ile to nie wygląda tak samo wszędzie, to pomijając zawiłość i mnogość miejsc, w których można szukać jednej małej pierdoły, to USOS jest całkiem całkiem dostępny.

13.12.2019 22:00

31 z 65: cinkciarzpl

A czy nie ma do tego czasem jakiejś appki? Coś mi się obiło. Piciok chyba kiedyś gadał, że to takie dostympne.
____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
15.12.2019 22:14

32 z 65: Mulka

Tak, coś było. Próbowałam się tam zalogować, poprawnie wpisując uniwersytecki adres e-mail i hasło, ale nic z tego, więc nie potwierdzę.

15.12.2019 22:17

33 z 65: dariusz.1991

A ja, widząc najprzeróżniejsze usosowe patologie związane z zapisywaniem się na konkretne ćwiczenia i wykłady wolałem poprosić o pomoc w dziekanacie.

15.12.2019 22:21

34 z 65: Zuzler

Cóż, jeśli ma się jeden kierunek studiów, na którym jest konkretny termin zapisów na konkretne, wymienione w odpowiednich miejscach zajęcia, to się da się

15.12.2019 22:24

35 z 65: dariusz.1991

u mnie był cyrk z podpinaniem tzw humanistycznych przedmiotów fakultatywnych oraz indywidualnych ćwiczeń z języka angielskiego.

15.12.2019 22:27

36 z 65: Zuzler

O tak, z tym mógłby być cyrk.

15.12.2019 22:28

37 z 65: pawlink

Według mnie na pewno trzeba wykazać się większą samodyscypliną, uporem, nakładem pracy, odpornością na przykrości i rozczarowania, niż standardowo w przypadku studentów widzących. Moim zdaniem stosunkowo najprościej (co nie znaczy, że będzie się mieć drogę z górki usłaną różami) jest na tzw. studiach humanistycznych, przy czym tu też na pewno mogą być spore różnice w zależności od kierunku i uczelni. Z tego co piszesz interesują cię kierunki filologiczne, i myślę, że studiowanie ich z sukcesami jest jak najbardziej możliwe, jeśli oczywiście ma się zamiłowanie i zdolności językowe. Moje doświadczenia w tym zakresie ograniczają się jedynie do standardowych kursów na studiach niefilologicznych, ale trochę osób kierunki filologiczne studiuje, lub studiowało, z całkiem dobrym efektem.
Odnośnie dyskryminacji czy robienia przeszkód, to niestety zdarza się, choć wydaje mi się, że jest pod tym względem, przynajmniej deklaratywnie, trochę lepiej, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Także doświadczyłem tego rodzaju zbywania i "spychologii", np. gdy próbowałem zapisać się właśnie na kurs językowy (francuskiego - języka, którego nigdy wcześniej się nie uczyłem). Też mnożono różne przeszkody, a głównym argumentem było to, że od zera w 2 lata nowego języka się nie nauczę (mimo, że kurs był na poziomie podstawowym dla początkujących), ale odniosłem wrażenie, że tak na prawdę nie o to chodzi, ale głównie o brak wzroku. W końcu dałem sobie z tym spokój i zająłem się językami, których już uczyłem się wcześniej. "Kolorowo" też nie było (niskiej jakości kserówki, ćwiczenia, w których więcej było naćkanych obrazków, niż tekstu, liczne grupy, szybkie tempo, itp.), ale jakoś przebrnąłem. Jeśli chodzi o języki obce, to chyba najwięcej nauczyłem się w szkole dla niewidomych i później przez samodzielną naukę.
Piszesz o pójściu do szkoły językowej. Rozumiem, że jest to płatna, prywatna "impreza"? Nie jestem zwolennikiem podejścia, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę wyników w edukacji, "skoro płacę, to mi się należy bez względu na wszystko", ale w tym wypadku, w odniesieniu do dostępności, jak najbardziej powinnaś oczekiwać, przynajmniej minimum zaangażowania ze strony prowadzących w rozwiązanie Twoich problemów z dostępem do materiałów i efektywnym korzystaniem z zajęć, a jeśli nie są w stanie Ci tego zapewnić, to spróbuj gdzie indziej (ten rynek chyba jest dość duży).
Wspominasz też o studiach zaocznych. To też niezły pomysł, gdyż zjazdy odbywają się zazwyczaj co kilka tygodni i przez to jest sporo czasu na naukę i "ogarnięcie" różnych spraw choćby z dostępem do materiałów. Prowadzących jak najwięcej męczyć o udostępnianie materiałów w formie elektronicznej (w obecnych czasach nie stanowi chyba już to raczej problemu), korzystać z akademickiej biblioteki cyfrowej, "atakować" jednostkę typu BON, szukać potrzebnych publikacji w Internecie (obecnie często stosunkowo tanio można kupić e-booki), w ostateczności pozostaje tradycyjna biblioteka i stary, dobry skaner z OCR (ze swobodnym dostępem do materiałów może jeszcze idealnie nie jest, ale w ostatnich latach, wraz z rozwojem internetu, pojawiło się wiele nowych możliwości). Polecam również nagrywanie wykładów - metoda uczenia się dość czasochłonna, ale gdy zależy nam na dobrym przygotowaniu się do egzaminu, a wykład był dobrze prowadzony, bardzo skuteczna i pozwalająca (moim zdaniem) - nauczyć się dużo lepiej, niż na podstawie notatek (zwłaszcza innej osoby).
Jeśli masz w rodzinie czy wśród znajomych, jakąś ogarniętą, sensowną osobę, najlepiej mającą pojęcie o temacie, a mogącą poświęcić trochę czasu i pomóc w przygotowaniu się do zajęć, zwłaszcza z niedostępnymi, a niezbędnymi materiałami np. obrazkowymi, wykresami, skomplikowanymi tabelami, to świetnie - pomoc taka jest bezcenna i wiele ułatwia.
Na samej uczelni ludzie zazwyczaj są nastawieni dość życzliwie i w trakcie zajęć, jak i w czasie przerw, jeśli będziesz mieć z czymś problem, w podstawowym zakresie raczej chętnie Ci pomogą.
Kierunki tzw. ścisłe i przyrodnicze to trochę inna "bajka", ale do tego odniosę się kiedy indziej, gdyż też mam pewne obserwacje i doświadczenia w tym zakresie.
--Cytat (skrzypenka):
Wstydzę się tu tego napisać, ale jeśli nie napiszę tego wam, niewidomym, to ja nie wiem, komu napiszę. Stresuję się, ale muszę to napisać.
Słuchajcie, chciałabym się z Wami czymś podzielić. No, bo nie wiem, czy mam pecha, czy co, ale proszę, porozmawiajmy tu jakoś kulturalnie, nie wylewajmy tu swoich frustracji, bo mnie i tak stresuje fakt, że tu o tym publicznie piszę. Chodzi mi o dyskryminacje niewidomych w edukacji, o tak, z takową się spotkałam. Proszę mnie tylko nie pouczać, że można, bo wy mogliście, raczej proszę ukierunkować mnie na to, co można i jak można\. No, ale wracam do sedna sprawy. Chciałam pójść na studia gerontologii, kierunek się nie otworzył, bo było za mało chętnych, chciałam na fizjoterapie, też nie, bo nie widzę, kinezyterapia dziecięca się nie otworzyła, bo też chętnych nie było. No to ze studia nici. Mogłam iść na filologię germańską, ale jestem zbyt słaba i nie poszłam. No, ale dobra, nie poddałam się, chciałam iść do żaka na roczne studium, terapia uzależnień. Nie mogłam, bo niewidomych nie przyjmują. No to co, poddałam się, bo już mi się nie chciało dalej starać, jeśli chodzi o studiowanie. No, ale tak całkiem, to się nie poddałam. Poszłam do szkoły językowej, by uczyć się niemieckiego. Wybrałam sobie poziom i co? Okazało się, że on już trwa pół roku, a ja sobie przyszłam na jego drugie półrocze i się dziwiłam, że nic nie rozumiem. No, więc się wypisałam z tego powodu i z innego, książki nie były dostępne, to znaczy, były pisane tym pismem drukowanym, którego chyba nie szło przeskanować. Tu pytanie, jak radzicie sobie ze zdobywaniem materiałów na studiach?
Dobra, ostatnia moja próba, uczęszczania ostatnio na projekt, w którym mogłam uczyć się angielskiego, projekt dla niepełnosprawnych, ale ja nie dostałam książki, bo zostałam potraktowana jak osoba drugorzędna. Więcej czynników złożyło się tu na moją rezygnacje, ale nie chcę już się rozpisywać.
Ja jestem pechowa, czy co? Może jest dla mnie jakaś szansa, by pójść na studia zaoczne? No i jak to wygląda? Czy mogłabym gdzieś załatwić kogoś, kto by mi z tablic czytał, to co wykładowcy piszą? Generalnie jak to studiowanie wygląda? Bo ja jestem coraz bardziej uprzedzona szczerze powiem, a chcę coś ze sobą zrobić, przekwalifikować się, dokształcić, no coś zrobić. Pomijam moje dodatkowe wykształcenie w masażu, bo dokształcam się, jak mi finanse na to pozwalają, no, ale ja bym chciała coś z innej beczki. Pomożecie?


--Koniec cytatu

17.12.2019 23:30

38 z 65: Zuzler

Bardzo rzetelna wypowiedź, osobiście się z nią całkowicie zgadzam.

18.12.2019 12:31

39 z 65: Mulka

Też popieram prawie w całości, mam inne zdanie jedynie co do nagrywania. Czasem to robiłam, ale bardziej na wypadek, gdybym nie zdążyła czegoś zanotować lub dziwnym trafem utraciła notatki. Zapisywanie najistotniejszych informacji jest do opanowania i jeśli sama zrobisz notatki, raczej będziesz w stanie je zrozumieć i efektywnie się z nich nauczyć, zamiast ślęczeć nad nagraniami. Te ostatnie mogą pomóc, jeśli czegoś nie zrozumiesz, bomoże po drugim lub trzecim wysłuchaniu wypowiedzi prowadzącego wreszcie uda się uchwycić istotę jego słów.

18.12.2019 14:28

40 z 65: dariusz.1991

Zgadzam się z Mulką. Ja, mając kajetka robiłem bardzo szczegółowe notatki. Problem pojawiał się, kiedy wykładowcy wyświetlali slajdy i omawiali tylko wybrane treści. Najczęściej jednak udostępniali mi prezentacje. Szczerze mówiąc na studiach jedynym moim problemem był Usos i zatwierdzenie pracy licencjackiej i magisterskiej.

18.12.2019 14:51

Wróć do listy wątków

2 z 4

Poprzednia
Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper