Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Szkolne wybryki

Wróć do listy wątków

1 z 12

Następna

1 z 225: pajper

Dobry wieczór. :)
Zasadniczo, wątek ten chciałem założyć już od dłuższego czasu, ale jakoś nigdy nie pamiętałem o tym, gdy w końcu znalazła się wolna chwila.
Tak więc, nadrabiam to niedopatrzenie. :)
Wątek był swego czasu na Klango i cieszył się tam nie małą popularnością.
Bądźmy szczerzy, tutaj sytuacja będzie krztynkę inna.
Wielu Eltenowiczów już się ze szkołą rozstało, kolejni rozstają się lada moment, chociażby ja należę do tej grupy, bo już w maju po maturze będzie można powiedzieć: do widzenia, szkoło.
Tym jednak milej może być, jak mniemam, powspominać to, co działo się kiedyś, zapomnieć na chwilę o trudach sprawdzianów i nauki i skupić się na tych szczęśliwych wspomnieniach. :)
Zdaję sobie sprawę z faktu, że na forum Dyskusje o Niepełnosprawności istnieje już wątek o sytuacjach związanych z naszymi dysfunkcjami wzroku.
Wiem też, że wątki te mogą, a nawet prawdopodobnie będą się przenikać.
Dlatego też, zbierzmy historie szkolne tutaj, niezależnie od stopnia ich związku z naszą niepełnosprawnością.
Inaczej po prostu można się będzie pogubić co, gdzie, jak. :)
Ok, jeśli ja zakładam wątek, wypada chyba, bym to ja zaczął snucie wspomnień.
Przeniosę się do starego dobrego gimnazjum i historii, którą już na Klango opowiadałem.
No cóż, bądźmy szczerzy, może i uznawany byłem za ucznia grzecznego, ha, ha, ha, ale lubiłem wtykać palce tam, gdzie się nie powinno.
No i trochę bliżej przyglądać się sieci informatycznej w szkole.
Mieliśmy nauczycielkę angielskiego, z którą, jak wiedzieliśmy, można sobie żartować i nie skończy się jakiś dowcip od razu na dywaniku u dyrekcji.
Kiedyś mieliśmy temat o filmach i muzyce filmowej. Pani na to mówi, że puści nam teraz listening o właśnie tematyce soundtracków.
Doszliśmy z Giniem, kolegą, który siedział obok, do błyskawicznego porozumienia.
Pani podeszła, klika na to nagranie i mówi, wsłuchajcie się i potem opowiecie, jakie są wasze wnioski.
I w tym momencie, za sprawą naszego drobnego zaangażowania, z głośników poleciał radosny marsz imperialny.
Myślałem, że popłaczę się ze śmiechu.
Ale nawet to blednie przy żarcie prima-aprilisowym.
Wtedy to komputer postanowił dokonać zagłady świata, albowiem gdyż po wejściu pani do klasy ozwał się głosem Ivony, Mai konkretnie:
Proszimy o oddalenie się od tego komputera. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1...
Tu dźwięk eksplozji i komunikat:
Komputer gotowy do pracy. Pozdrawiamy.
Nasza nauczycielka nie wytrzymała, myślałem, że zacznie tażać się ze śmiechu po podłodze.
A z rzeczy nieco bliższych, no cóż, może pod typowy wybryk nie podpada, ale takie historyjki sądzę, że też w tym wątku się mieszczą, nie ma sensu zakładania osobnego.
No więc sytuacja miała miejsce kilka miesięcy temu.
Rzecz działa się na matematyce. A trzeba wam wiedzieć, że matematyka rozszerzona w liceum wiąże się z takimi zapierającymi dech w piersiach wrażeniami, jak rozwiązywanie równań różniczkowych, szukanie ekstremów, wyznaczanie całek i bijącymi wszystko na głowę zastanawianiem się, ile równa się sinus najlepiej z wyrażenia typu logarytm naturalny z pierwiastka 3x przez 4.
No więc pani dyktuje kolejne zadanie, które zaczynało się jakoś tak:
Pan Nowak zauważył, że pochodna funkcji jego przychodów na koncie jest równa kwadratowi pierwotnej funkcji opodatkowania.
Czy jakoś tak. W każdym razie trzeba było wyznaczyć zarobki pana Nowaka.
Nauczycielka pyta: jakie pierwsze wnioski?
A na to kolega: pan Nowak jest matematykiem. Nikt normalny tego nie widzi.
Tutaj wtrąca się koleżanka.
No ewentualnie skończył matfiz. My będziemy mieli w okresie maturalnym tak samo. Jak potkniesz się na ulicy, nie stwierdzisz, że chodnik jest nierówny, a że na płaszczyźnie chodnika występuje lokalne ekstremum maksymy, a następnie w dalszej drodze będziesz wyznaczał jego wzór. :)
Z pozdrowieniami i nadzieją na dużo wpisów dostarczających uśmiechu,
Dawid Pieper

#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
05.12.2017 00:20

2 z 225: denis333

Może nie jest to typowo szkolny wybryk, bo o takich rozpiszę się jak mi więcej weny przybędzie, ale sytuacja
też dosyć dziwna. No więc: Z cyklu śmieszne uwagi w dzienniczku. Sytuacja autentyczna: Uwaga o treści:
Łukasz Banasik stwierdził, że na obiad dzisiaj będzie wódka. Istotnie kolega tak stwierdził, a że nasza
wtedy angielskująca nas nauczycielka była czepialska, to też tego rodzaju wpis wylądował w naszym dzienniku.
Z innych ciekawych uwag tym razem w moim dokonaniu zapisała się jedna najsłynniejsza: Michał Dzienisowicz
niszczy mienie szkolne tworząc instrument jednostrunowy z maszyny brajlowskiej, po chwili zagrał kolędę
pod tytułem: Gdy śliczna panna. Data: 14.06.2008



m


05.12.2017 01:17

3 z 225: jamajka

Haha, my podobnie na matmie mamy, pamiętam, że już po kilku miesiącach w matfizie miałam tak, że jak
mi ktoś, nieopatrznie, podał jakieś dwie czy trzy liczby, to szukałam związku. A jeśli chodzi o podobne
sytuacje, to kiedyś pani nam tłumaczyła, jak się powinno określać, jak się przesuwa wykres. O wektor.
No że nie normalnie, kierunkami i liczbami, tylko o dwie jednostki w kierunku ujemnym osi o x, oraz o
trzy jednostki w kierunku dodatnim osi o y. Po ludzku, dwa w lewo, trzy w górę. No i kolega jest przy
tablicy i pani pyta. Z tego wektora wynika, że wykres przesuniemy gdzie? DO góry! Noooo, ale nie do góry,
tylko gdzie? A kolega odpowiedział dość obojętnym tonem: Nie wiem, na północ?

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
05.12.2017 08:10

4 z 225: Kasia

To słuchajcie tego. Za to, co zrobiłam, powinnam wylądować w szkole aktorskiej chyba, odrazu ze zdanym
egzaminem i wejściówką na jakiś serial :D

Była to lekcja fizyki, druga liceum. Ja chodziłam do szkoły masowej, z oddziałami integracyjnymi. No
i teraz tak. Zapowiadała się większa kartkówka, o której zwyczajnie mi się zapomniało. Ale, na szczęście,
tutaj pokłon dla mojej głupiej cechy, wszystko musi być poukładane i na swoim miejscu. Bo materiały,
z których mieliśmy pisać sprawdzian, miałam poukładane, na samym wierzchu, karteluszki w braillu.

Pani wspomagająca, bierze mnie na zaplecze klasy, bo taka była umowa na wszelkich piśmiennych egzaminach,
żeby klasa się nie rozpraszała, sfobodnie myślała. No i, podyktowała mi pytania, było ich chyba pięć,
może więcej, w każdym razie, sama teoria.

Piszę byle co, na tej mojej maszynie. Kropki, ślaczki, krzaczki, robaczki, hhhahaha. Zmieniam już drugą
kartkę i myślę: Cholera, co tu zrobić. Nic nie umiem, nie pamiętam, nic, kompletnie. Dętka, deska, nazywajcie
jak chcecie haha. Jak skorzystać z tych cholernych notatek? Jak znaleźć odpowiedzi, na te pytania.

Moja mądra głowisia wpadła na to, żeby tych kilkanaście zabraillowionych kartek, położyć pod grubą warstwą
czystych. Pani wspomagająca nakazuje powoli kończyć, więc dopisuje coś na szybko. Wyjmuję kartkę z maszyny.
Tu się kręcę, tu się wiercę. I nagle... Jak wszystkie kartki, niby to, przypadkowo nie polecą... Srrrrru
... Na podłogę. A ja, jak nie zacznę lamętować: O mój Booże jakaż ze mnie niezdaaara, przepraaaszam bardzo.
Naprawdę, o jej.

Pani wspomagająca mnie uspokaja, nic się nie stało. Spokojnie, i tak dalej. Tylko ilość zabraillowanych
kartek jej się nie zgadzała. Bo widziała, że maksymalnie wypisałam dwie. Więc mówię, że pod czystymi
kartkami miałam notatki z poprzedniej lekcji, nie zdążyłam schować do segregatora. I łykneła to. Ja na
pokaz, drżącymi dłońmi, próbowałam z tych wszystkich czystych i obraillowionych odrazu, szukać odpowiedzi
na tych kilka pytań. A wiecie, że jak człowiek w adrenalinie, to zapamiętuje szybko i wszystko. No i wybroniłam
się, na 4 chyba. :D

Pozdro

W życiu trzeba tylko grać w popmundo.
05.12.2017 12:24

5 z 225: jamajka

No to u nas wiele osób czytało na głos z brajla coś innego, niż tam było, podobno kiedyś kolega całe
wypracowanie tak przeczytał. :d

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
05.12.2017 15:21

6 z 225: misiek

To ja z moim serdecznym przyjacielem w podstawówce zamkneliśmy nauczyciela od techniki na takim warsztatowym
zapleczu na pół lekcji. Sytuacja wyglądała tak, że facet miał przy kluczach jakiś bryloczek zabawkę.
I my niby koniecznie chcieliśmy to zobaczyć. Gościu wszedł na to zaplecze zamykając za sobą drzwi a my
go zamkneliśmy na ten jego klucz. Przez pierwsze pół lekcji gościu się darł i próbował się wydostać.
Przez drugie pół darł się na nas i straszył skargami do wychowawcy, wezwaniem do szkoły rodziców i innymi
bzdurami, ale skończyło się na niczym. Nawet uwag nie dostaliśmy, bo facet w gruncie rzeczy był mega
wyluzowany.

Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
05.12.2017 16:35

7 z 225: johnson

Skoro jest się ślepym, to czemu tego nie zrobić przy takiej nauczycielce. Jest se matma. Ktoś tam cośtam
hyba gada apropo jakiegoś zadana. Ja se myśle dobra, to czemu by tego nie zrobić. Kiedyś byłem powiedzmy
nałogowym wciągaczem tabaki. Osobiście najbardziej lubiłem Redbula miętowego. A co tam. Wyjąłem se pudełko,
standardowa na początku metoda przed użyciem wstrząśnij, łeb pod biórko i po cichu wciągam. OK. Wszystko
fajnie, w kichawie świerzą i nie wiem, czy to złudzenie po tym leko w głowie mi się kręciło, co oczywiście
robiłem. Lekcja leci se normalnie. Nagle chwila ciszy i tu... Chwila zastanowienia, mmm czy coś tu pachnie.
Mówię tylko co by się nie domyśliła. Kilku oczywiście widziało i hyba coś się tam zaczeli podśmiewać,
albo mi się wydawało. Oczywiście udawanie głupa i jakieś podpytywanie ale co. Nie pamiętam, co tam myślała,
ale całe szczęście z tego wyszedłem. Parę razy hyba wychowawcy jakiemuś wydawało się, że mi krew z nosa
poszła. Może nie jakiś ostry wybryk, ale zawsze coś.


05.12.2017 17:13

8 z 225: cinkciarzpl

Ooo tabaka pikna sprawa, aczkolwiek redbullem nigdy się nie zachwycałem. Schmalzlery wszelakie tak, swiss
chocolate tak aż do przesady, wogóle ta firma miała spoko wyroby. Ale mentolu nie cierpię.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
08.12.2017 12:59

9 z 225: cinkciarzpl

To ja kiedyś zrobiłem podobny numer do Kasi, tyle że chodziło o napisanie w domu wywiadu z jakimś tam
poetą, czy coś. Na polski. Oczywiście zapomniałem, czasu na przerwie nie było, no to kuźwa co zrobić?
No to wziąłem zeszyt do Polskiego i zacząłem przesówać palcami po notatkach z ostatniej lekcji, a pytania
wymyślałem na bierząco.I 4 dostałem. :D Niektóre były bardzo denne ale co tam.

____________Panu się zdaje, że życie polega na tym, żeby dorosnąć. Co? Być dorosłym; zdać egzamin; zadośćuczynić normom. A co to jest norma? Czy pan, jako psychiatra może mi odpowiedzieć? Co to jest norma? Nie może pan, bo to jest g**no.
08.12.2017 13:02

10 z 225: denis333

Ja tak kiedyś próbowałem zrobic na matematyce, niestety miałem problemy z szybkim liczeniem to też nasza
nauczycielka szybko się zoriętowała, za co dostałem ocenę niedostateczną ;)
Generalnie na matematyce grało się pierwszą kadrową na żyłce, albo inne takie. :D


08.12.2017 15:15

11 z 225: hryniek

A ja... TO znany byłem z grania na lekcjach, w tym na głośnikach, też odwalilem bardzo podobny numer
do Kasi, ale... Z premedytacją i przemyślanie, no bo ja.. Zaawsze rozwalałęm kartki po podłodze i to
u mnie było coś normalnego. NO to pewnego dnia jest sobie Geografia u nauczycielki u której nigdy powyżej
3 nie miałem i która... Dtnie mówiac nie przepadała za mną za moje odpały, któych wybrykami bym nie nazwał.
NO, ale jest sobie ta geografia,ale ja nic nie umiem! NO to kartki frrrru polecialy, no i piszę, piszę,
zbieram równocześnie to powoli, nikt niczego nie zauważa i 5.
Czytanie prac z braillesensowej przeglądarki na Polskim pod wpływem też się zdarzało i uzyskiwanie 5.
NO i numer, któy niecelowo odwaliłęm koledze. W związku z tym, że ja nigdy się nie trzymałem tych śmiesznych
notacji to sobie zapisywałem jakieś log 10 jak w czarnodruku, kolega poprosil nie żebym mu dał to co
mam, no to dałem. No... Jest pytanie z pracy domowej, ja czytam sobie jakby nigdy nic, jest luzik najsik,
przychodzi jego kolej. Myśli, myśli, jąka się, w końcu: Krzysiek! ALe jak ja mam to przeczytać! I to
Ahhh. I Klasyk klasyków: CO to jest ciepło właściwe? Jest to przyciąganie się ciala do ciała.
Dostalem za to odkrycie całą jedynkę z wykrzyknikiem!
Jeszcze z dziwnych odpowiedzi też u tej wspomnianej Pani z geografi, jeszcze przy praktykantce jakiejś
za co dostalęm jedyną i sluszną ocenę... Jaki mamy przemysl w Chinach? Herbaciany!
Powiem Ci jedną rzecz dziewczyno. Tak mi się podobasz, że rwałbym CIę niczym trawę w STW
09.12.2017 00:01

12 z 225: misiek

No co- jakby nie patrzeć wszystko prawda.

Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
09.12.2017 00:24

13 z 225: Kasia

To co prawda nie mój wybryk, kolegi z klasy, no i nie wiem, czy to pod wybryki można zaliczyć, ale jet
śmieszne.

Mieliśmy lekcje języka Angielskiego z taką młodą babeczką. Nie lubiliśmy mieć z nią lekcji, a przynajmniej
nie ja, bo 3 lata liceum, pół godziny czasu co lekcję sprawdzaliśmy pracę domową, a nie skupialiśmy
się na przerobieniu podstawy proramowej, czy przygotowaniu do matur. Nieważne. W każdym razie, skończyliśmy
sprawdzać tę pracę domową i ona nagle kichnęła. Ja jej powiedziałam, na zdrowie! A kolega szeptem: Starej
krowie. A że w klasie była cisza, to to się poniosło. I pani na to: Tomeeek! Ja jeszcze aż taka stara
nie jestem. Ale że krowa, to już nie zaprzeczyła. Padliśmy i nie wstaliśmy. A on uwagi nie dostał. :DDDDD

W życiu trzeba tylko grać w popmundo.
09.12.2017 13:17

14 z 225: daszekmdn

U nas w internacie trochę tego było, hmmm, np wylatujący z okna banan o 12 w nocy, bo typowi z pokoju
się go zjeść nie chciało, następnego dnia wywalił jabłko a później wychowawczyni się dowiedziała i musiał
iść i to zbierać z ziemi :D, u nas też trochę tego było.


09.12.2017 19:01

15 z 225: zywek

To za moich czasów się 20 butelek szklanych po soczkach wyrzucało.t


09.12.2017 19:25

16 z 225: jamajka

Oooo, my kiedyś wystawiłyśmy czekoladę przez okno, bo było zimno, a ona się rozpuściła. No i nie wpadłyśmy
na to, że tam po drugiej stronie prawie nie ma parapetu. Popłakałyśmy się ze śmiechu. Siostra się jakoś
nie śmiała, jak mi ją przyniosła na drugi dzień. xddd

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
10.12.2017 00:31

17 z 225: misiek

Daszek i żywek- raczej nie macie się czym chwalić, chyba że marnotractwo jedzenia i zaśmiecanie środowiska
i nie swojej przestrzeni jest dla kogoś śmieszne to współczuję.

Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
10.12.2017 16:56

18 z 225: denis333

A kiedyś koledzy oczywiście za moją zgodą założyli się o to, że jeden taki troszkę grubszy i wyższy kolega
wyniesie mnie z internatu do żabki, następnie wróci ze mną w takiej samej pozyji biegnąc przy tym i się nie męcząc.
A zadanie nie było łatwe, bo ja jakiś specjalnie chudy, to nie jestem. Jak zotało postanowione tak też
zrobił. Wrażenie było dziwne :D Zwłaszcza, że ludzie patrzyli na nas jak na idiotów, no ale w sumie mission
completed. tylko nie było by w tym niczego przerażającego i po jakimś czasie śmiesznego, gdyby kolega
wracając do pokoju wychowawców tak się obrucił, że schylając się pokazał pani wychowawczyni mój tyłek
;)
Pamiętam, że za całe zajscie obaj dostaliśmy wpis w zeszyciku ;) Ale i tak w sumie to wygrałem, bo pizza
60 cm za pieniądze kolegów była cała dla nas.



10.12.2017 17:32

19 z 225: daszekmdn

@łysy, to akurat nie byłem ja, tylko typ z pokoju, więc ja się niczym nie chwalę, a puste butelki to
nie picie, skoro są puste i takie jazdy robiła połowa conajmniej ludzi w szkołach. A smiesznym było to,
jak on to zbierać wszystko musiał :D


10.12.2017 21:26

20 z 225: Lowca_Androidow

To może ja.
Ja byłerm razczej spokojny, ael w podstawówce, potem nieco mi rogi podrosly.
Raczej jeśli o wybryki to kolegom niż nauczycielom. Szkołę mam już dawno za sobą - już nawet zapomniałęm, że taka instytucja istnieje :D
Ojciec mój był marynarzem, radiooficerem więc miewałem różne ciekawostki. Miałem takie fajowe (przpomnę, że to była ciężka komuna) malutkie szpiczasste siarkowe - do p papierosów wtykało i korzystając z nieuwagi wtykałem komu się da :D - zajebiste miny i odruchy były tych którzy palili i w pewnym momencie wystrzał i papieros w strzępach :D

Miałem też coś takiego jak atrament pemanentny tylko do ubrań. Taka niewielka buteleczka z granatowym płynem, miękka - trzeba było sprowokowąć szarpaninę i się naciskało - i hlastuhlast i granatowa plama na białej koszuli, kurwy, wrzaski - ubaw po pachy - to po ok 15/20 minutach znikało bez śladu.

Teraz inna sytuacja - nie szkolna, ale rónież wybryk - leżałem w Katowicach w szpitalu tam się trafił taki jeden mamrok i nazywaliśmy Go Buli (bo wyglądał jak ten bałwanek Buli) coś trzeba było wymyślić i wymyśliłem - miałem prezerwatywę i nieco pasty do zębów odrobinka wody, trochę poszurać tą gumką i rzucilem Mu na poduszkę (dodam, że jeszcze coś widziałem, On też) . Pryszedł do sali, położyl się i zasnął - nic, lipa, więc poszedlem do siostry, nakreśłiłem sytuację i poprosiłęm, żeby przyszła zrobić Mu przegląd, zmianę pościeli czy coś. No i tak zroibła - w pewnym momencie podnośi tą gumkę z poduszki tak dwoma palcami, niby z obrzydzeniem i mu przed nos - CO TO KURWA JEST!!!
- YYY, TO NIE NIE NIE MOJE, NIE MOJE!!
Popłakaliśmy się ze śmichu

I ostatni - również padło na Buli - polazłem do salki gdzie były kaczki i wziąłem nocnik - taki prawdziwy nocnik z dwoma uszkami i napełniłem go ciepłą wodą i popaplałem w niej herbatę w torebce tak żeby nieco na żółtawo zabarwić, a wody było po sam brzeg - prawie równiutko :D
Poszedlęm do sostry i powiedzialem, że Buli nie chodzi do kibla tylko leje do nocnika, że już jest pełniutki, że wali - ta posłała salową - ta rpzyszła i tak z wielką ostrożnością to wynosiłą, obraziła się potem na mnie - myślałą, żże faktycznie tam jest nalane i że to my nalaliśmy :D - dopiero pod sam koniec pobytu sprawa się wyjaśniła - płakaliśmy ze śmichu

Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali i pomagali, wszystkim tym, z którymi miło się gawędziło i spędzało czas. Ostatnie zdarzenia przyspieszyły moją decyzję, odchodzę. Na koniec chciałem pogratulować moderatorom grupy o telefonach, Samodzielność oraz Polskie społeczeństwo działań skutkujących tym, że nie chce się tutaj zaglądać Mają wyłączność na słuszność, user nie ma prawa mieć innego zdania, a jeśli takowy broni swoich racji spuszczają ze smyczy swoją obronną maskotkę. Działania władzy pokazują jedynie, że wspomniana moderacja ma w głębokim poważaniu to co miśli zwykły user bez uprawnień moderatorskich, bo kimże taki user jest.. Brak wyjaśnień, merytorycznych, podpartych choćby regulaminem, to brak szacunku. Jak to nawet namiastka władzy potrafi uderzyć do głowy... Aha, kroplę czary przelał ban otrzymany za to, że napisałem do maskotki moderatorek, że się podlizuje, żałuję jedynie, że nie napisałem kulturalnie, a nie zgodnie z moimi zasadami, że zawsze piszę to co myślę, czyli, że liże dupę.
26.12.2017 18:25

Wróć do listy wątków

1 z 12

Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper