Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Wasze pierwsze doświadczenia

Wróć do listy wątków

1 z 1

1 z 6: gadaczka

Cześć
W tym wątku opiszcie jak u was się zaczęło. Co was zmotywowało do podjęcia nauki orientacji? W jakim byliście wieku? Czy zniechęcaliście się, a może szliście do przodu do celu?
Dziękuję użytkownikom portalu Elten Link za możliwość obserwowania środowiska niewidomych. Stanowiło to dla mnie etap wstępny do pracy z niewidomymi na żywo.
12.09.2019 22:09

2 z 6: tomecki

U mnie na szczęście była normalna rodzinka. Przy najmniej pod tym względem :d i dość szybko wtłaczali mi do głowy, że przyjdzie czas, że trzeba będzie samemu ogarniać i zasadniczo im wcześniej tym lepiej. Po za tym w Laskach każdy musiał, a do tego wszystkiego parę osób wjeżdżało mi na ambicję mniej lub bardziej zmyślonymi opowiadaniami w rodzaju gdzie oni to sami nie chodzili. Też chciałem, a byłem na tyle naiwny, że w to wierzyłem.
Pierwszy kontakt z białą laską miałem jakoś na początku podstawówki, ale to była radosna improwizacja wychowawczyni, która jednak wiedziała tak mniej więcej jak to się robi. Potem dłuugo, długo nic i dopiero pod koniec gimnazjum przyspieszony kurs orietacji. Normalnie trwało to trzy lata czy jakoś tak, u mnie trzeba było w rok to ogarnąć.
Tak btw przerażają mnie kursy samodzielności trwające np. dwa tygodnie. W tym czasie nie da się tego porządnie ogarnąć.

12.09.2019 22:34

3 z 6: lwica

Haha. ja taki miałam. miesiąc orientacji, i trzeba mniej więcej ogarniać. Ale, że teraz estem w laskah, to będę miała okazję się dokształcić.
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
30.09.2019 11:22

4 z 6: Zuzler

Techniki to ja się uczyłam już od początku podstawówki, potem aż do końca pierwszej liceum nie miałam za dużej chęci ani powodów do samodzielnego chodzenia, choć gdzieś na etapie początku gimnazjum chodziłam do sklepów koło domu czy do parku. Trasy znałam dobrze, bo po parku biegałam od smarkacza samopas, a wtedy widziałam jeszcze dość, by radzić sobie bez laski, a po najbliższej okolicy też pomykałam niemal codziennie z rodzicami. Myślę, że sporo mi ułatwiały w orientowaniu się gdzie co jest reszteczki wzroku. A w drugiej liceum zaczęłam po prostu mieć interes w tym, żeby dojeżdżać bez niczyjej łachy do Owińsk, więc zabrałam się za chodzenie na poważnie.

12.10.2019 08:40

5 z 6: Adrian

Ja uczyłem sie orjentacji na echolokację początkowo bez laski. Moi rodzice traktowali mnie jak normalnego dzieciaka także mogłem sam wychodzić sobie na podwórko pojeździć na hulajnodze czy rowerku a więc wychodziłem. Z czasem zacząłem zauważać, że dość fajnie da się określać gdzie kończy sie blok bo go po prostu słychać. Są jakieś spadki terenu, jakieś przebłyski słońca. Także okolicę bloku opanowałem do perfekcji. Później zacząłem sam chodzić gdzieś dalej a to do żabki a to do garażu oczywiście bez laski i tak, że ktoś szedł co prawda dość daleko ale za mną. Później zacząłem sie uczyć chodzić z białą laską ale to dopiero w Chorzowie a tak to żadnej laski bo przecież po co mi. Teraz już na szczęście nie będę taki głupi chodzę ale z laską. Lepiej żeby kierowcy mnie widzieli tymbardziej, że u mnie w miasteczku jakoś sporo dziwnych sytuacji się dzieje. Zbyt dużo przechodniów ginie pod kołami co wprowadza mnie w dość spory lęk.

28.11.2019 19:08

6 z 6: Mulka

A wydawało mi się, że strasznie późno zaczęłam samodzielnie chodzić. W Laskach nauczyłam się sporo, ale niestety przez jakiś czas uznawałam to za sztukę dla sztuki i nie zastanawiałam się nad sensem samodzielnego poruszania. Rodzinę też mam w porządku, ale wiele decyzji podejmowałam sama, więc z chodzeniem też tak było. Najpierw po prostu nie chciałam, żeby koledzy widzieli, że nie potrafię sama wrócić ze szkoły, więc nauczyłam się podczas wakacji i problem z głowy, a ponieważ całkiem lubię chodzić, stopniowo robiłam to coraz więcej.

01.01.2020 23:44

Wróć do listy wątków

1 z 1


Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper