Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Fanfiction, inspiracja, plagiat

Wróć do listy wątków

1 z 3

Następna

1 z 59: Elanor

Witajcie!
Jako, że jest tu sporo osób piszących zarówno fanfiction, jak i teksty własne, chciałabym, abyśmy porozmawiali o granicach. O tym, gdzie kończy się fanfick, a gdzie zaczyna tekst autorski? Co można nazwać plagiatem, a co inspiracją? Czy Waszym zdaniem powinna istnieć możliwość oficjalnego wydawania twórczości fanowskiej?
We współczesnej kulturze pojawiła się moda na przerabianie fanfiction na powieści autorskie. Wszyscy zapewne wiedzą, a Ci, którzy nie wiedzą niechaj się dowiedzą, że ciesząca się ogromną popularnością powieść "Pięćdziesiąt twarzy Greya" była pierwotnie fanfickiem do "Zmierzchu". Jest też przykład z naszego rodzimego podwórka, a mianowicie "Selerbergiada" Ewy Białołęckiej, wielu fanom "Harry'ego Pottera" znana jako "Slytherinada".
Autorzy fanficków widząc, że ich bazujące na czyjejś twórczości teksty są przyjmowane entuzjastycznie, w pewnym momencie zaczynają chcieć, by były one... całkowicie ich. Zastanawiam się w związku z tym, czy takie przerobione fanfiction, nie staje się przypadkiem plagiatem utworu bazowego?
W tym kontekście zastanawia mnie również, jak daleko powinna sięgać literacka inspiracja?
Jest też druga strona medalu, czyli dopatrywanie się plagiatu we wszystkim, nawet w charakterystycznych dla danego gatunku literackiego założeniach. Ta tendencja ostatnio znacznie się wzmaga.
Zapraszam do dyskusji.

21.02.2019 11:54

2 z 59: misiek

Jeśli ktoś kopiuje kropka w kropkę czyjś tekst, to jasne że to plagiat.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
21.02.2019 15:30

3 z 59: Kat

Tylko tu raczej nie chodzi o kopiowanie, ale chćby posłużenie się tymi samymi motywami, które są charakterystyczne dla danego uniwersum. Wydaje mi się, że tu granica jednak jest dość cenka i łatwo ją przekroczyć.
"Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja." - Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
21.02.2019 15:42

4 z 59: misiek

Dlatego trzeba przemyśleć to tak, by motyw był conajwyżej podobny, nie identyczny.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
21.02.2019 15:44

5 z 59: rafalko112

Wielu oskarżało rowling o plagiat. Pierwsza wysunęła pazury nancy k stouffer twierdząc, że rowling zabrała jej pomysły z książki larry potter and his best friend lilly napisanej w 1982 roku czy coś koło tego. Inni dopatrują się plagiatu słynnej akademii Pana kleksa. Że niby rowling stamtąd wzięła uniwersum. Inspiracja czy plagiat? Plagiat czy inspiracja między nimi jak ktoś powiedział jest cienka czerwona linja.
radio plays is super
21.02.2019 17:30

6 z 59: Elanor

Co do HP i "Akademii" to prawdę mówiąc, większego nonsensu nie widziałam.


21.02.2019 19:15

7 z 59: jamajka

Wypowiem się tu nie czytając poprzednich, coby się nie sugerować na razie. Myślę, że granica jest cienka, ale jednak dość wyraźna, no chyba, że ktośużywa innych bohaterów, nazwisk itd. Chodzi mi o to, że dla mnie fanfiction to zawsze były opowiadania, oparte na twórczości kogoś innego lub na wydarzeniach rzeczywistych, ale o których wiemy, że autor tego fanficka nie ma do nich żadnych praw autorskich. Mam tu na myśli, że jeśli jakieś opowiadanie inspiruje się HP, ale nie dzieje sięw uniwersum, tylko po prostu motywy są podobne, wtedy to jużchyba nie jest fanfiction, tylko albo ta właśnie inspiracja, albo plagiat. Mimo to, uważam kilka pomysłów autorów fanfiction za fajne.
1. Fanficki tak dobre jak oryginał? Zdarzają się fanficki, które są napisane tak dobrze, tak dobrze jest uchwycona myśl samego autora, psychologia postaci i wygląd świata, że równie dobrze mogłyby sięznaleźć w orginalnej wersji i nikt by na to uwagi nie zwrócił. Wydawanie takich rzeczy mogłoby być bardzo miłym i fajnym uzupełnieniem historii, pod pewnymi warunkami. Uważam, że prawo do wydawania opinii na temat, czy coś powinno być wydane, że tak powiem, zgadza się, powinien mieć jedynie autor, ewentualnie jakieś osoby, które on powoła. W żadnym razie jakieś głosowania, czy coś. Bo już widzę tych, co sobie zbierają głosy tanim kosztem lub po prostu kupują je jakimś zabiegiem literackim na zamówienie tudzież lokowaniem produktu. Głupio to brzmi, ale jednak świat autorski to świat autorski i uważam, że pierwsze, choć nie jedyne prawo ma do niego sam autor. Szczególnie, jak wchodzi w grę czerpanie z danego dzieła zysku, a ten temat już się pojawia, gdy chcemy coś wydać.
2. Fanficki stające się historią. CO by nie mówić o Greyu muszę powiedzieć, że wedłóg mnie jest to świetny pomysł. Nie tyle sama historia Greya ile to, że to było fanfickiem, a potem ona to przekształciła w historię. Przyznaję, na sam fanfick nie trafiłam, ale to może być świetny sposób na rozpoczęcie kariery pisarskiej, z tym że. Tu już zaczynają się schody i trudność, o której wspominasz. Bo gdzie siękończy inspiracja, a zaczyna plagiat, to bardzo trudno ocenić. Z jednej strony wnerwiaćmoże, jak każda cecha głównej bohaterki, łącznie z jakimiś odruchami i manieryzmami sięzgadza. Z drugiej strony, tak jak ktoś kiedyśo muzyce powiedział, mamy ograniczoną liczbę nut, trudno, żeby się nic nie powtórzyło! Jeśli ktoś to zrobi umiejętnie, a czyjeś uniwersum tylko go naprowadzi, pomoże mu wymyślić coś swojego, to dobrze. Nie nazywajmy wtedy tego jednak fanfickiem. W tym przypadku dla mnie ff na temat zmierzchu, to fanfick, a Grey, to już inna sprawa, choć oczywiście inspirację, że tak zażartuję, gołym okiem widać. :p

Podsumowując. Fanficki równie dobre jak oryginał wspieram i uważam, że miłoby było, gdyby autorzy, nawet, jeśli nie wydawali, to mogli być autoryzowani przez twórców. Inna rzecz, że twórcy w żadnym razie nie mogą być o tego zobowiązani. Wyobrażacie sobie, ile ROwling by musiała czytać? Musiałoby sięto chyba odbywać na zasadzie poleceń czy konkursów, troszkętak, jak było w przypadku "wiedźmina" czy "felix net i nika".
Druga sprawa, to fanficki lepsze od oryginału. TU należy sięzastanowić, czy nie warto by było historii przekształcići czerpać własnych korzyści. Zwłaszcza, jak ktoś ma tę nieprzewidzianą cechę autorską, że w fanfickach wymyśla świetne historie i interesujące, głębokie postaci, nawet nie występujące w kanonie, a w tekstach własnych jakoś się na to zdobyć nie może.
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
21.02.2019 19:44

8 z 59: Elanor

Nie ukrywam, że mam ochotę przyjrzeć się bliżej temu przerabianiu fanfiction na własne powieści, przeanalizować to zjawisko pod kątem elementów, które są zmieniane, a które pozostają wspólne. Jak daleko muszą być posunięte zmiany?
Dlatego jeśli ktoś zna jeszcze jakieś powieści, które były pierwotnie fanfickami, będę wdzięczna za podpowiedź.


23.02.2019 16:07

9 z 59: jamajka

Myślę, że najłatwiej jest przenieść fantastykę do świata rzeczywistego, bo tam, że tak powiem, z konieczności, trzeba zmienić bardzo dużo. ZObacz, gdyby opowiedzieć historię chociażby, najbardziej popularnego dla fanficków, pottera, w sposób zupełnie bez magii, powstała by historia zupełnie inna i trochę czego innego musiałąby dotyczyć. Tak samo zrobiła autorka Greya ze zmierzchem, bardzo prosto jest odtworzyć sobie w głowie jej procesy myślowe. A gdyby ten człowiek istniał na prawdę, gdyby był tylko człowiekiem, to co by musiał mieć, żeby być taki silny? No musi ćwiczyć, musi być bogaty, musi być wpływowy, przystojny na pewno... co tam jeszcze... Jak już to wszystko zbierzemy, to wymyślamy, czemu jest niebezpieczny. Chce mieć kontrolę nad wszystkim, no dobrze, ale dlaczego? A, no to pewnie dlatego, że coś go złego spotkało. I tak dalej, i tak dalej.
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
24.02.2019 17:44

10 z 59: Elanor

Jeśli przerobić HP na uniwersum bez magii, to wychodzi "Felix, Net i Nika".
Proces myślowy autorki "Grey'a" zaczęłam w dniu wczorajszym badać i tak, w istocie, jest on aż nazbyt prosty.

25.02.2019 11:11

11 z 59: jamajka

Nie do końca, choć widzę podobieństwo. ALe bardziej by trzeba uderzyć w wersję z jakąś, nie wiem, mafią? W tle, albo czymś. No bo wątek polowania VOldemorta na Harrego i odwrotnie trzeba zawrzeć. xd. FNiN podrabia magiczność sytuacji, to się zgadza. :d No i postaci w sumie się zgadzają dość mocno.
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
25.02.2019 17:50

12 z 59: Elanor

Do pewnego momentu Morten mi się z Voldziem kojarzył.
Ale mamy Ministerstwo Magii, czyli ten cały Instytut, mamy nawet ministra do spraw nadzwyczajnych, czy jak mu tam było. W ogóle analogicznych postaci i scen całkiem sporo, aż mnie to już momentami wnerwiało.


25.02.2019 19:58

13 z 59: Zuzler

Z Panem Samochodzikiem właśnie taka ytuacja ma miejsce. Ci, którzy mogą wydawać kolejne części w tej serii są wybierani przez osoby, które nie wiem już czy wybrał sam Nienacki, czy może ktoś inny, ale proszę bardzo, jest to możliwe.

04.03.2019 14:00

14 z 59: jamajka

Chyba ze starwars też, prawda?
rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
04.03.2019 19:55

15 z 59: Zuzler

Aa to już nie do mnie pytanie stety lub nie :)

04.03.2019 20:37

16 z 59: Elanor

@Jamajka
Tak.


04.03.2019 21:42

17 z 59: zywek

Mnie się FNIN w ogóle z Potterem nie kojarzy.

05.03.2019 12:11

18 z 59: Zuzler

A jednak pewne podobieństwa są, choćby w konstrukcji ogółu warunków. Mamy np i tu, i tu przyjaciół - dwóch chłopcó i dziewczynę, których łączy przyjaźń i którzy chodzą do jednak trochę nietypowej szkoły. Choćby to.

05.03.2019 19:08

19 z 59: zywek

NO i to w sumie tyle.


08.03.2019 08:43

20 z 59: Elanor

Nie no, kalki z Pottera momentami aż bolą i w tym wypadku proces myślowy autora też jest dość łatwy do prześledzenia.
Czym zastąpić magię? Nowinkami technicznymi. Eksperymentujący ze swoim samochodem tata Felixa jakoś dziwnie przypomina mi tatę Rona. W ogóle dom Polonów zadziwiający wszystkich oryginalnymi rozwiązaniami jest tym, czym dla Harry'ego był dom Weasley'ów. Net ma sporo z Rona. Chodzi zresztą z Hermionowatą jak wszyscy diabli Niką, a Felix, który chyba jako jedyny za bardzo nikogo z HP nie przypomina, ma dziewczynę z poza ekipy. Jak Harry.
Gilbert Kurtacz to męska wersja Luny Lovegood i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Poza tym, pojawia się tam chyba większość motywów z HP. Mamy podróż w czasie, mamy wymianę międzyszkolną, mamy w pewnym momencie problemy z mediami; nie pamiętam, jak tam się ta dziennikarka nazywała. Mam wyliczać dalej?


19.05.2019 19:14

Wróć do listy wątków

1 z 3

Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper