Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Oskarżenia pod adresem J.R.R. Tolkiena

Wróć do listy wątków

2 z 2

Poprzednia

21 z 23: pajper

Papierku, ale nie można rozpatrywać legendarium tylko na podstawie władcy Pierścieni, który ukazuje krótki wycinek historii Śródziemia.
O orkach można sporo przeczytać w Silmarillionie, a jeszcze więcej w Zaginionych Opowieściach.
Zacytuję fragment "Silmarillionu":

Powiadają, że o tej samej godzinie, gdy Varda kończyła swoją pracę - a trwało to bardzo długo - i gdy po raz pierwszy Menelmakar wzeszedł na niebie, a Helluin błękitnymi ognikami zamigotał we mgle nad krawędzią świata, Dzieci Ziemi zbudziły się. Nad oświetlonym gwiazdami jeziorem Kuivienen, Wodą Przebudzenia, Pierworodni ocknęli się ze snu, w którym spoczywali z woli Iluvatara; czas jakiś w milczeniu stali na brzegu, a gdy otworzyli oczy, zobaczyli z całego świata najpierw gwiazdy na niebie. Odtąd zawsze je kochali, a Varde Elentari czcili ponad innych Valarów. Wśród przemian świata kontury mórz i lądów rozpadały się i na nowo kształtowały; rzeki nie utrzymały się w swoich pierwotnych łożyskach, góry ruszyły się ze swoich posad, toteż nikt już dzisiaj nie odnajdzie drogi do Kuivienen. Elfy jednak opowiadają, że jezioro to leżało we wschodniej części Sródziemia, na jego północnym pograniczu, i było właściwie zatoką Wewnętrznego Morza Helkar, rozlanego przed wiekami na miejscu, gdzie pierwotnie tkwiły korzenie góry podtrzymującej latarnię Illuinę, dopóki jej Melkor nie zburzył. Wiele strumieni spływało od wschodu z wyżyn do jeziora, więc pierwszym dźwiękiem, jaki usłyszały elfy, był szum bystrego nurtu i plusk wody na kamieniach.
Przez długi czas mieszkali w tej swojej pierwszej ojczyźnie, nad wodą i pod gwiazdami, a chodząc po ziemi podziwiali na niej wszystko; wkrótce też zaczęli tworzyć własny język i nadawali nazwę każdej rzeczy, którą zobaczyli. Siebie nazywali Quendi, to znaczy „mówiący głosami", bo nie spotkali jeszcze żadnego innego żywego stworzenia umiejącego mówić i śpiewać.
Pewnego razu zdarzyło się, że Orome jadąc na łowy do wschodnich krain skręcił nad morzem Helkar ku północy i pomknął przez cienie Orokarni, Gór Wschodu. Nagle wierzchowiec jego, Nahar, zarżał głośno i zatrzymał się jak wryty. Orome, zaskoczony, siedział chwilę w milczeniu i wydało mu się, że w ciszy krainy pod gwiazdami słyszy daleki śpiew wielu głosów.
Tak oto, właściwie przypadkiem, Valarowie dowiedzieli się o przybyciu na Ardę tych, których od dawna wyczekiwali. Orome patrzył na elfy ze zdumieniem, jakby te istoty pojawiły się nagle, jakimś cudem, zupełnie niespodziewanie; jest to znamienna cecha Valarów, pochodzących spoza świata, że każdą rzecz i każde stworzenie pojawiające się w oznaczonym czasie na Ei witali jak coś nowego i niespodziewanego, chociaż wszystko zostało niegdyś zapowiedziane w Muzyce i z góry ukazane w Wizji.
Początkowo Pierworodni byli silniejsi i potężniejsi niż w późniejszych epokach, lecz nie piękniejsi; wprawdzie uroda Quendich za dni ich młodości przewyższała wszelkie piękno, jakie Iluvatar powołał do bytu, lecz czas jej nie zniszczył; życie na Zachodzie, troski i doświadczenia jeszcze ją wzbogaciły. Orome od razu pokochał Quendich i nadał im w ich własnej mowie imię Eldarów, czyli Gwiezdnego Ludu; później wszakże nazywano tak tylko te elfy, które poszły za Oromem na Zachód.
Jednakże wielu Pierworodnych zlękło się na widok tego obcego przybysza, a stało się to za sprawą Melkora. W późniejszych bowiem czasach mędrcy stwierdzili, że Melkor, zawsze czujny, wcześniej niż którykolwiek z Valarów wiedział o przebudzeniu się Quendich, wysyłał więc cienie i złe duchy, aby ich szpiegowały i uprowadzały. W ciągu kilku lat poprzedzających przybycie Oromego zdarzyło się wielokrotnie, że elf, który odłączył się od współbraci i zabłąkał zbyt daleko sam lub z paru tylko towarzyszami, ginął i nigdy już nie wracał. Wśród Quendich mówiono z lękiem, że porwał go Łowca. Najstarsze pieśni elfów, po dziś dzień rozbrzmiewające echem na Zachodzie; wspominają o cieniach czy widmach błąkających się po górach nad Kuivienen lub przelatujących nagle między gwiazdami, a także o Czarnym Jeźdźcu, który na dzikim koniu ściga samotnych wędrowców, aby ich pożreć. To właśnie Melkor, nienawidząc Oromego i bojąc się go, albo nasyłał swoje potworne sługi w postaci jeźdźców, albo też rozsiewał kłamliwe pogłoski tego rodzaju, żeby Quendich usposobić wrogo do Valara na wypadek, gdyby się im pojawił swoim zwyczajem na koniu.
Dlatego słysząc rżenie Nahara i widząc jeźdźca, niektórzy Pierworodni ukryli się lub uciekli - na własną zgubę. Odważniejsi wszakże zostali i prędko zrozumieli, że Wielki Jeździec nie jest wysłannikiem ciemności, bo jego oblicze jaśniejące światłem Amanu od razu zjednało mu przychylność najszlachetniejszych elfów. O nieszczęśnikach, którzy dali się usidlić Melkorowi, nic prawie na pewno nie wiadomo. Któż bowiem z żyjących zstąpił w głębokie lochy pod Utumno, kto zbadał nikczemne zamysły Melkora?
Jednakże według mniemania mędrców z Eressei wszyscy Quendi, którzy przed zburzeniem twierdzy Utumno wpadli w ręce Melkora, trzymani tam byli w więzieniu i sztuką powolnego okrucieństwa zostali upodleni i zniewoleni. W ten sposób Melkor, dając upust zawiści i szyderstwu z Pierworodnych, wyhodował ohydne plemię orków, które miało być później najzawziętszym wrogiem elfów. Orkowie bowiem byli istotami żywymi i rozmnażali się tak samo jak inne Dzieci Iluvatara, a Melkor nie miał władzy stwarzania życia, czy to prawdziwego, czy pozornego, odkąd się zbuntował w epoce, o której mówi „Ainulindale", jeszcze przed początkiem świata. Tak powiadają mędrcy. Orkowie w głębi upodlonych serc nienawidzili swego władcy, sprawcy ich nieszczęścia, i służyli mu tylko ze strachu. Był to chyba najnikczemniejszy z postępków Melkora, najgorszy w oczach Iluvatara.
#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
10.06.2019 08:45

22 z 23: papierek

dobra, punkt dla ciebie. :P
po co mi sygnatura?
10.06.2019 09:48

23 z 23: AndyElusive

Siemson.
Kiedyś przemkneła mi ta informacja pośród wielu innych zatrzymując się nad nią na chwilę stwierdziłem że już ludziom w czterech literach się przewraca skoro się czepiają do Tolkiena klasyka w swojim gatunku jednak parsknowszy phi stwierdziłem że aktualnie ważniejsza nad rozumem jest poprawność polityczna i zapomniałem o tym szybko bo tyle to jest warte.
Jak na siłe się czepić to w gatunku fantasy miały by do czego się doczepić feministki, obrońcy zwierząt nie ważne że te istoty nie występują w naszym świecie bo tylko w baśniach, legendach książkach fantasy ale ich prawa są łamane, to samo tyczy się poszczególnych ras podziały na gorsze i lepszę, służące po stronie dobra lub zła, posiadające pewne cechy charakterystyczne ale nie to już wyolbrzymianie i nawiązanie do czegoś z rzeczywistości na siłę wiadomo.
Trzeba fantastykę mojim zdaniem przyjmować taką jaka jest a każdy kto się doszukuje na siłę porównań do współczesnych czasów i wydażeń przypomina mi ludzi którzy doszukują się kształtów różnorakich w kompleksach skalnych lub zdjęciach z powieszchni Marsa.
Dla mnie choćby i tu może wylać się na mnie morze krytyki ale czy powoli świat nie zaczyna nieco przypominać rzeczywistości z książki George'a Orwella "Rok 1984" przeanalizujcie sobie i porównajcie z tym co jest aktualnie.
Teraz poprawność polityczna jest ponad tym co każdy może doświadczyć samemu osobiście a jego zdanie jest wykpiwane w sieci a wręcz traktowane jako mowa nienawiści w niektórych krajach.
Społeczeństwo podlega ewolucji obyczajowo, polityczno, poglądowej i żadne z nas nie ma pojęcia czy to wszystko nie skończy się jak w cyklu Star Carier Iana Douglasa a może po przeciwnej strony barykady jak u wcześniej wspomnianego George'a Orwella.
Kto wie.
Pozdrawiam serdecznie
ps. pamiętam jak Andrzej Pilipiuk w swojim tekście nażekał na poprawność polityczną bo do jakiegoś czasopisma wypuszczające wszelkie teksty z gatunku fantasy trafiło opowiadanie osadzone w średniowieczu gdzie dwóch rycerzy prowadziło śledztwo nad porwanymi dziećmi lub dzieckiem nie pamiętam dokładnie albo przez pedofila lub homolka.
Oczywiście opowiadanie zostało zgłoszone i bardzo sromotnie zkrytykowane przez jakiegoś człowieka nie udzielającego się w społeczności fantasy czytających i wydawnictwo czasopisma wycofało się z publikacji tego opowiadania i zapowiedziało w ramach przeprosin jako następny numer czasopisma który będzie iwyłącznie takiej tematyce poświęcony.
Andrzej pilipiuk nażekał że hermetyczne społeczeństwo jakim są jak i czytający tak i piszący Fantasy w Polsce nigdy nie przejmowało się poprawnością polityczną bo i w ich utworach bywały kiedyś nawiązania do rzeczywistości i nikt tego dawniej się nie czepiał a tu proszę bardzo.
Oznajmiam że moje post scriptum to nie jest żadna prywatna wycieczka pod społeczność LGBT bo są mi obojętni tylko przytaczam i to nie dokładnie wypowiedź znanego autora fantasy jak pod wpływem poprawności politycznej dochodzi do skrajności w krytyce jednego z opowiadań gatunku fantasy.
Sygnatura: " Koło Czasu obraca się, a Wieki nadchodzą i mijają pozostawiając wspomnienia, które stają się legendą. Legenda staje się mitem, a nawet mit jest już dawno zapomniany, kiedy znowu nadchodzi Wiek, który go zrodził."
23.06.2021 00:38

Wróć do listy wątków

2 z 2

Poprzednia

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper