Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Mieszkanie z ogólnie pojętą rodziną czyli rodzicami.

Wróć do listy wątków

1 z 8

Następna

1 z 145: grzegorzm

Cześć! wątek o zatrudnieniu niepełnosprawnych nasunął mi takie pytanie. Co powoduje, że niektóre osoby niepełnosprawne bo o takich rozmawiamy, wiem, że pełnosprawnych też to dotyczy nie decydują się wyprowadzić z domu rodzinnego, nie podejmują takich prób.
Na początek powiem, że nikogo nie oceniam bo to każdego życie, ale ciekawi mnie to, ponieważ mieszkając z rodzicami, rodzeństwem i td. nie jesteśmy często do końca niezależni, jest utrudnione prowadzenie gospodarstwa domowego, podejmowanie decyzji i ogólnie mam wrażenie, że to nas ogranicza.
Co oprucz barier psychicznych powoduje, że jest lepiej mieszkać z rodziną a nie tworzyć własne gniazdo?

02.03.2022 20:58

2 z 145: grzegorzm

Dla mnie przyznam, że od zawsze oczywistą sprawą było to, że po szkole wyprowadzam się z domu, wynajmuję jakieś mieszkanie, szukam pracy i jakoś to będzie, wiadomo na początku nie było łatwo, ale pierwszy krok został zrobiony. Dalej to poszło samo.

02.03.2022 21:00

3 z 145: Zuzler

No bo... Po co? Często się to po prostu nie opłaca. Mieszkając samemu ma się prywatność, niezależność, swój dom i swoje zasady. Ale mieszkając z rodziną ma się więcej kasy dla siebie (zakładając, że to nie harpie czyhające na każdy grosz z renty czy innej wypłaty), ma się również mniejszą ilość obowiązków, bo wszak zwykle wygląda to tak, że każdy ma co innego w domu do zrobienia. Kolejna rzecz, że jeśli rodzina jest spoko, to raczej człowieka wyganiać na siłę nie będzie, więc jeśli ten element presji współmieszkańców nie istnieje albo jest pomijalny, to poczucie stabilności wystarczyć może, by nie uciekać samemu. No i ostatnia, dość istotna kwestia: budowa własnego gniazda nieraz nabiera sensu w momencie, gdy sie po prostu ma z kim je budować. A jeśli partnera brak, to najzwyczajniej się to może nie kalkulować, choćby dla wygody. Ach, no i jeszcze pieniądze - nie zawsze wygląda to przecież tak, że to my jesteśmy utrzymywani. Czasem, np. spłata kredytu, utrzymanie rodziny, opłaty za wynajem mieszkania itp. najzwyczajniej wszystkim bardziej się opłacają, gdy płacących jest więcej. Czasem i taka marna rencina, jaką niewidomek może zaoferować to znaczący element domowego budżetu.
Powyższe argumenty dotyczą rodzin, że tak powiem, normalnych, takich, od których nie chce się trzymać z dala, a takie wszak istnieją. Inną kategorią są natomiast te bardziej dysfunkcyjne, gdzie zachodzą uzależnianie finansowe i psychiczne, pozbawianie dochodów, jakieś dramy w rodzaju konieczności pilnowania porządku albo, przykładowo, wspomaganie członka rodziny, któremu będzie dużo gorzej, jeśli się człowiek wyprowadzi.
No i jeszcze jeden, czasem koronny argument, czyli swego rodzaju błędne koło. Rodzina mieszka na wsi/w małym miasteczku. Nie można się wyprowadzić do większego miasta, nie mając pracy i kasy. Nie można mieć pracy i kasy, nie mieszkając w jakimś większym mieście, bo np. wymaga to odnowienia realnych, żywych kontaktów ze znajomymi ze szkoły lub studiów. Nie można ich skutecznie odnowić, nie mieszkając tam, nie uczestnicząc realnie w życiu tych znajomych czy bez pokazywania się w danej fundacji albo pchania pracodawcy pod nos. W ogóle, żadna to tajemnica, że choć praca zdalna coraz bardziej powszechna, to jednak na zadupiu o nią wciąż trudniej. Zresztą podjęcie jej też nie musi być takie proste. Nawet tu na Eltenie jedna z użytkowniczek zastanawiała się, jak mogłaby załatwić sprawę zdalnego pracowania w spokoju, mieszkając w maluśkim mieszkanku z rodzicami zwisającymi nad głową.

02.03.2022 21:22

4 z 145: papierek

u mnie prosta sprawa, studiuję w Warszawie, no więc mogę poszukać na się niezależności i się wyprowadzić od rodziny, ale skoro rodzina jest w Wawie i ja tu studiuję, to puki co nie ma to sensu. Jak się oni wyprowadzą, bo planują taki ruch, to ja nie pójdę za nimi, nadal zostanę w Warszawie wtedy już na swoim. Jakby mieszkali gdzieś w pcimiu dolnym, a ja bym chciał znaleźć studia w Warszawie, to z konieczności rozwoju musiał bym się wyprowadzić.
po co mi sygnatura?
02.03.2022 21:28

5 z 145: grzegorzm

Sensowne, natomiast ja miałem np. tak, że teoretycznie gdy bym do domu wrócił to nic wielkiego by się nie stało, nie jest moja rodzina jakąśdysfunkcyjną, ale zawsze gdzieś w głowie miałem, że muszę za mieszkać sam bo powrót do domu będzie jakąś tam poraszką.
Zaznaczyć należy, że pochodzę ze wsi i było by to ograniczeniem mojej niezależności, ale by jakoś się mieszkać dało -- (Zuzler):
No bo... Po co? Często się to po prostu nie opłaca. Mieszkając samemu ma się prywatność, niezależność, swój dom i swoje zasady. Ale mieszkając z rodziną ma się więcej kasy dla siebie (zakładając, że to nie harpie czyhające na każdy grosz z renty czy innej wypłaty), ma się również mniejszą ilość obowiązków, bo wszak zwykle wygląda to tak, że każdy ma co innego w domu do zrobienia. Kolejna rzecz, że jeśli rodzina jest spoko, to raczej człowieka wyganiać na siłę nie będzie, więc jeśli ten element presji współmieszkańców nie istnieje albo jest pomijalny, to poczucie stabilności wystarczyć może, by nie uciekać samemu. No i ostatnia, dość istotna kwestia: budowa własnego gniazda nieraz nabiera sensu w momencie, gdy sie po prostu ma z kim je budować. A jeśli partnera brak, to najzwyczajniej się to może nie kalkulować, choćby dla wygody. Ach, no i jeszcze pieniądze - nie zawsze wygląda to przecież tak, że to my jesteśmy utrzymywani. Czasem, np. spłata kredytu, utrzymanie rodziny, opłaty za wynajem mieszkania itp. najzwyczajniej wszystkim bardziej się opłacają, gdy płacących jest więcej. Czasem i taka marna rencina, jaką niewidomek może zaoferować to znaczący element domowego budżetu.
Powyższe argumenty dotyczą rodzin, że tak powiem, normalnych, takich, od których nie chce się trzymać z dala, a takie wszak istnieją. Inną kategorią są natomiast te bardziej dysfunkcyjne, gdzie zachodzą uzależnianie finansowe i psychiczne, pozbawianie dochodów, jakieś dramy w rodzaju konieczności pilnowania porządku albo, przykładowo, wspomaganie członka rodziny, któremu będzie dużo gorzej, jeśli się człowiek wyprowadzi.
No i jeszcze jeden, czasem koronny argument, czyli swego rodzaju błędne koło. Rodzina mieszka na wsi/w małym miasteczku. Nie można się wyprowadzić do większego miasta, nie mając pracy i kasy. Nie można mieć pracy i kasy, nie mieszkając w jakimś większym mieście, bo np. wymaga to odnowienia realnych, żywych kontaktów ze znajomymi ze szkoły lub studiów. Nie można ich skutecznie odnowić, nie mieszkając tam, nie uczestnicząc realnie w życiu tych znajomych czy bez pokazywania się w danej fundacji albo pchania pracodawcy pod nos. W ogóle, żadna to tajemnica, że choć praca zdalna coraz bardziej powszechna, to jednak na zadupiu o nią wciąż trudniej. Zresztą podjęcie jej też nie musi być takie proste. Nawet tu na Eltenie jedna z użytkowniczek zastanawiała się, jak mogłaby załatwić sprawę zdalnego pracowania w spokoju, mieszkając w maluśkim mieszkanku z rodzicami zwisającymi nad głową.

--

02.03.2022 21:28

6 z 145: Pitef

Ja mam myślenie dokładnie tak jak @Grzegorz. Od wtorku siedzę na swoim. Jest masa do zrobienia, porządki, zakupy, a to, że czegoś brakuje/ nie ma, przypomina się dopiero kiedy jest to potrzebne. Niestety, wczoraj byłem przekonany, że zostawię w Polo ze 120, no może 140 zł, rachuneczek niestety opiewał na prawie 250 zł. Takie życie, można powiedzieć. A kupiłem naprawdę podstawę podstaw, czyli jakieś mydło, coś do golenia, kostkę do kibla, kawałek jakiejś szynki, kostkę masła, chlebek, 4 bułeczki, żel pod prysznic, kilka warzywek do lodóweczki na kanapeczki, pastę/ szczoteczkę, ręczniki papierowe, chusteczki do drewnianych powierzchni. Niby dużo, niby mało, ale najważniejsze i najbardziej wzruszające jest to, że pomogła głównie rodzina mojej lubej no i moja rzecz jasna także. Dostałem jakieś szklaneczki/ kubeczki, kilka pożądnych norzy, patelnię, ściereczki do kuchni, i inne takie. Nie o wszystkim tu wspomniałem, bo toć nie sposób. Jeszcze duuuużo przede mną, mopa trza zakupić, inną chemię łazienkową, jakąś drugą zmianę pościeli i tak dalej. Tobołów miałem tyle, że ledwo można było przejść swobodnie po mieszkaniu. Sprzęt podłączam od wtorku, i do dziś jeszcze niczego nie uruchomiłem. Swoją drogą, czy jest jakiś operator, który dał by internet NO Limit na kartę?
Sygnatura? A co to jest i do czego :D
03.03.2022 09:23

7 z 145: Kat

Chcąc wyrwać się z mojego zadupia, specjalnie nie miałam wyboru, żeby się wyprowadzić, to znaczy miałam, mogłam tam se na tej wsi siedzieć, ale właśnie, to ostatecznie niczego by nie zmieniło, choć nie powiem, bo w krótkich epizodach, w których nie pracowałam, to jak najbardziej mieszkałam z rodzicami, zresztą mój mąż, osoba widząca, do póki nie zamieszkaliśmy razem, też mieszkał ze swoimi.
Generalnie teraz coraz więcej młodych ludzi decyduje się później wyruszać na podbój rynku mieszkaniowego i zakładanie własnego gniazda, bo tak im wygodniej.
Dodam tylko, że wiedziałam praktycznie od razu, gdy zaczynałam wraz z mężem szukać mieszkania, że nie będziemy wynajmować, lecz staramy się o kupno.
"Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. ... Jestem tylko ja." - Litania Bene Gesserit przeciw strachowi ("
03.03.2022 13:19

8 z 145: Paulinux

@Pitef TMobile
A żeby nie było że offtop, to ja mam trochę jak Zuza. Studiuję teraz w większości zdalnie, jak zacznie mi się to opłacać, to się wyprowadzę.
ENTJ
03.03.2022 13:39

9 z 145: Julitka

Bo zawsze miło pomyśleć, że w chwili kryzysu lub szeroko pojętej handry mamusia da kanapkę do łóżka na śniadanie.
A po co się martwić sprzątaniem, rachunkami, jakimś myśleniem o życiu w przyszłości, skoro teraz jest dobrze? Przecież jakoś to będzie, no nie?
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.03.2022 10:48

10 z 145: Julitka

Cały szkopuł polega na tym, że wielu widzących też mieszka z rodzicami. I nawet to jest ok. Nie zawsze oczywiście, ale często.
Niestety w przypadków niewidomych nawet na palcach nie można policzyć przypadków, gdy to jest po prostu zdrowe.
Ja znam chyba jeden taki, a i tego nie jestem pewna.
Więc niestety na ten moment, choć z cholernym bólem serca, muszę jasno wyrazić moje zdanie:
Mieszkanie z rodzicami jest dla niewidomych NIEmożliwe!
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.03.2022 10:51

11 z 145: grzegorzm

Ehem, tylko niestety jest spora szansa, że jakoś to nie będzie. Ja niestety uważam, że jak ktoś nie wyleciał z domu po szkole, oczywiście po za ludźmi z miasta, w którym mają dom rodzinny i dalej studjują w tym samym mieście to po jakimś czasie jest coraztrudniej. Na pewno jamiał bym tak.
-- (Julitka):
Bo zawsze miło pomyśleć, że w chwili kryzysu lub szeroko pojętej handry mamusia da kanapkę do łóżka na śniadanie.
A po co się martwić sprzątaniem, rachunkami, jakimś myśleniem o życiu w przyszłości, skoro teraz jest dobrze? Przecież jakoś to będzie, no nie?

--

04.03.2022 10:52

12 z 145: Julitka

Grzesiu, ja to wiem i Ty to wiesz. To była ironia.
-- (grzegorzm):
Ehem, tylko niestety jest spora szansa, że jakoś to nie będzie. Ja niestety uważam, że jak ktoś nie wyleciał z domu po szkole, oczywiście po za ludźmi z miasta, w którym mają dom rodzinny i dalej studjują w tym samym mieście to po jakimś czasie jest coraztrudniej. Na pewno jamiał bym tak.
-- (Julitka):
Bo zawsze miło pomyśleć, że w chwili kryzysu lub szeroko pojętej handry mamusia da kanapkę do łóżka na śniadanie.
A po co się martwić sprzątaniem, rachunkami, jakimś myśleniem o życiu w przyszłości, skoro teraz jest dobrze? Przecież jakoś to będzie, no nie?

--

--
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.03.2022 10:56

13 z 145: Zuzler

Kłóciłabym się, Julito. Jeśli jest niemożliwe, to dla osób, które w domu nie mają swobody i nie są traktowane jak odpowiedzialni ludzie. I pewnie jeszcze parę innych warunków musi być spełnionych, by takie stwierdzenie można było bez krzywdzenia ludzi szerzyć.

04.03.2022 11:04

14 z 145: grzegorzm

To znajdź człowieka niewidomego, który w domu rodzinnym sprząta, gotuje,chodzi na zakupy i tak dalej, nie jest z tego wyręczany. Coś tak przypuszczam, że nie wiele tego.-- (Zuzler):
Kłóciłabym się, Julito. Jeśli jest niemożliwe, to dla osób, które w domu nie mają swobody i nie są traktowane jak odpowiedzialni ludzie. I pewnie jeszcze parę innych warunków musi być spełnionych, by takie stwierdzenie można było bez krzywdzenia ludzi szerzyć.

--

04.03.2022 11:09

15 z 145: Zuzler

Niewiele... Może to dobre słowo, ale powiedzenie, że tak w ogóle się nie da i nie powinno nie jest słuszne. Trzeba się najpierw porządnie zastanowić, jakie cechy posiadają rodziny i domy, w których wypadku to faktycznie zawsze lub prawie zawsze prawda, a potem dopiero wyciągać wnioski. Problem istnieje, oczywiście, ale nie można go ujmować tak powierzchownie, choćby dlatego, że jest on bardzo interesujący i nie warto go zamykać stwierdzeniem, że to po prostu złe, nie rozważywszy tych może i kilku, ale jednak osób, dla których nie jest to tragedia życiowa.

04.03.2022 11:16

16 z 145: grzegorzm

Ja powiem tyle, że nie znam takich osób, które mieszkały by w rodzinnym domu i ogarniały go w pełni. i to jest problem, że takich rodzin o ile istnieją jest mało. -- (Zuzler):
Niewiele... Może to dobre słowo, ale powiedzenie, że tak w ogóle się nie da i nie powinno nie jest słuszne. Trzeba się najpierw porządnie zastanowić, jakie cechy posiadają rodziny i domy, w których wypadku to faktycznie zawsze lub prawie zawsze prawda, a potem dopiero wyciągać wnioski. Problem istnieje, oczywiście, ale nie można go ujmować tak powierzchownie, choćby dlatego, że jest on bardzo interesujący i nie warto go zamykać stwierdzeniem, że to po prostu złe, nie rozważywszy tych może i kilku, ale jednak osób, dla których nie jest to tragedia życiowa.

--

04.03.2022 11:20

17 z 145: Julitka

Nie ma takich przypadków, niestety, Zuzanno.
Ja mam kochającą, czułą rodzinę, która stara się dać mi swobodę, szanuje mnie itp., a jednak nie mogłabym wrócić do nich na stałe i znam co najmniej kilka osób, które mówią to samo.
-- (Zuzler):
Kłóciłabym się, Julito. Jeśli jest niemożliwe, to dla osób, które w domu nie mają swobody i nie są traktowane jak odpowiedzialni ludzie. I pewnie jeszcze parę innych warunków musi być spełnionych, by takie stwierdzenie można było bez krzywdzenia ludzi szerzyć.

--
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.03.2022 11:21

18 z 145: Julitka

Ja takich nie znam, niestety. :(
Nie znam też z drugiej strony osób, które twierdzą, że mieszkanie z rodzicami jest tragedią życiową, bo jak mieszkają, to jest to dla nich komfortowa sytuacja.
I to bolesne, że muszę wypowiadać się o tych kwestiach w tym tonie, bo w żadnym wypadku moim celem nie jest skłócanie dzieci z rodzicami.
-- (Zuzler):
Niewiele... Może to dobre słowo, ale powiedzenie, że tak w ogóle się nie da i nie powinno nie jest słuszne. Trzeba się najpierw porządnie zastanowić, jakie cechy posiadają rodziny i domy, w których wypadku to faktycznie zawsze lub prawie zawsze prawda, a potem dopiero wyciągać wnioski. Problem istnieje, oczywiście, ale nie można go ujmować tak powierzchownie, choćby dlatego, że jest on bardzo interesujący i nie warto go zamykać stwierdzeniem, że to po prostu złe, nie rozważywszy tych może i kilku, ale jednak osób, dla których nie jest to tragedia życiowa.

--
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
04.03.2022 11:23

19 z 145: grzegorzm

Kurde w tej kwestji zgadzam się w sto procent.
-- (Julitka):
Ja takich nie znam, niestety. :(
Nie znam też z drugiej strony osób, które twierdzą, że mieszkanie z rodzicami jest tragedią życiową, bo jak mieszkają, to jest to dla nich komfortowa sytuacja.
I to bolesne, że muszę wypowiadać się o tych kwestiach w tym tonie, bo w żadnym wypadku moim celem nie jest skłócanie dzieci z rodzicami.
-- (Zuzler):
Niewiele... Może to dobre słowo, ale powiedzenie, że tak w ogóle się nie da i nie powinno nie jest słuszne. Trzeba się najpierw porządnie zastanowić, jakie cechy posiadają rodziny i domy, w których wypadku to faktycznie zawsze lub prawie zawsze prawda, a potem dopiero wyciągać wnioski. Problem istnieje, oczywiście, ale nie można go ujmować tak powierzchownie, choćby dlatego, że jest on bardzo interesujący i nie warto go zamykać stwierdzeniem, że to po prostu złe, nie rozważywszy tych może i kilku, ale jednak osób, dla których nie jest to tragedia życiowa.

--

--

04.03.2022 11:26

20 z 145: Zuzler

Czekaj, to jeszcze dookreśl, proszę, jakich przypadków nie ma. Masz na myśli osoby nie dość fizycznie samodzielne, by iść na swoje, nie dość dojrzałe, by to praktycznie zrobić? To znaczy wiadomo, że to zwykle występuje w zbiegu, ale który aspekt bardziej Cię tu kłuje?

04.03.2022 11:26

Wróć do listy wątków

1 z 8

Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper