Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Czyżby kolejny gorzki plon pewnego wyroku Trybunału pani Przyłębskiej?

Wróć do listy wątków

1 z 1

1 z 8: MarOlk

Nie żyje Agnieszka z Częstochowy. Rodzina oskarża szpital o zwlekanie z usunięciem martwych płodów. Nie będę nic cytował żeby czegoś nie tominąć i tym samym nie przeinaczyć ylko podam źródłop: https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/nie-zyje-agnieszka-z-czestochowy-rodzina-oskarza-szpital-o-zwlekanie-z-usunieciem/0bqn4s8


No cóż. Jeżeli sprawy mają się tak jak twierdzi rodzina to nic nie skomentuję, bo co tu komentować... A pani Kaji i jej poplecznikom życzę dalszego dobrego samopoczucia i zadowolenia z siebie...
Każdy ma swoje Wejherowo.
26.01.2022 13:03

2 z 8: Numernabis

Tak, kolejna ofiara nowych przepisów antyaborcyjnych
Znajdź sobie zajęcie, które kochasz, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.
26.01.2022 13:36

3 z 8: misiek

To ja powiem jeszcze raz, dziękujcie sobie wyborcy pisu. Sami sobie szykujecie bat na dupę i przy okazji niewinnych ludzi. Więcej tu niema co komentować, bo już rodzina przeżywa wystarczającą tragedię bez szans w sumie na cokolwiek. Pozostaje tylko ubolewać nad tym jak czują się te osoby pozostawione same sobie.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
26.01.2022 17:46

4 z 8: piecberg

Nienawiść wam już rozum odebrała, ale wklejam to. Oświadczenie szpitala ws. śmierci pacjentki

W środę wojewódzki szpital w Częstochowie wydał oświadczenie w tej sprawie. Stwierdzono, że „po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to że była szansa, aby uratować drugie dziecko”. Jednak „pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu”. „Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną” – podkreśla dyrekcja szpitala.

Dalej czytamy, że pomimo zastosowania wskazanych środków „brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy”. Szpital oświadcza, że wykonanie poronienia stało się możliwe 31 grudnia, a zabieg został przeprowadzony w znieczuleniu ogólnym.

„Podczas pobytu pacjentki w Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej, lekarze wykonywali wiele procedur medycznych, które miały na celu pomoc pacjentce. Przeprowadzane były wielokrotne konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczna, chirurgiczna, psychologiczna, gastroenterologiczna i neurologiczna” – podkreśla placówka. I dodaje, że wymaz w kierunku SARS-CoV 2 był dwukrotnie ujemny.

Lekarze – podano dalej – wielokrotnie wykonywali szereg innych badań, w tym: ginekologiczno-położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. „Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31.12.21r. i wynosiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni” – czytamy.
Szpital potwierdza, że pacjentka przebywała również na Oddziale Neurologii, „gdzie podjętych zostało szereg badań i konsultacji”. Nagłe pogorszenie jej stanu nastąpiło 23 stycznia; duszność i spadek saturacji.

„Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne” – podano. Test wykazał u kobiety zakażenie koronawirusem. Stan pacjentki cały czas pogarszał się.

„Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki. Kontakt z rodziną pacjentki po jej zgłoszeniu się do oddziału był utrzymywany. Rodzina miała również możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania, przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii, które pomogły w kontakcie rodziny z pacjentką. Podkreślamy, iż personel Szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci” – czytamy.

Męszczyźni zdradzają a kobiety są tylko wierne w literaturze.
26.01.2022 23:47

5 z 8: zywek

Taa, znowu covid, no tak, leżała w szpitalu przez miesiąc i znowu covid. Jakby Leczyli normalnie po wykryciu dramatu w płucach to by nie umarła, ale przecież pierwsze co trzeba zrobić, to jest test na covid.

27.01.2022 08:11

6 z 8: MarOlk

Nie nienawiść tylko pamięć różnych wydarzeń, między innymi z Pszczyny każe się sprawie maksymalnie dokładnie przyjrzeć, bo doświadczenie pokazuje, że cały ten wyrok może wywierać na lekarzy mrożący efekt, po prostu boją się podejmować decyzje. A oświadczenie i owszem, czytałem. Cytując: "„po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to że była szansa, aby uratować drugie dziecko”." Ciekawe jak kalkulowano ryzyko powikłań i jakby kalkulowano gdyby nie ten wyrok
Każdy ma swoje Wejherowo.
27.01.2022 08:12

7 z 8: Numernabis

Dokładnie, nie ma nic o tym, że kobieta nie zgodziła się na zakończenie ciąży wbo chciała ratować drugie dziecko.
Pewnie, że będą się wybielać, a kobieta zmarła bo jakiś cycek bał podjąć się ryzyka, a to za sprawą aktualnej ustawy autyaborcyjnej.
Nikomu źle nie życzę, ale żeby tak się komuś z rządzących tak przytrafiło może mieliby inne spojrzenie.
Znajdź sobie zajęcie, które kochasz, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.
27.01.2022 09:05

8 z 8: MarOlk

A tutaj sytuacja z punktu widzenia lekarza. Warto przeczytać całość: https://kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,107881,28045328,ginekolog-o-aborcji-w-przypadku-ciazy-blizniaczej-przepisy.html


I clou całego artykułu: "- Najważniejsze w takiej sytuacji jest wkluczenie innych powikłań w trakcie ciąży obumarłej. Chodzi głównie o zaburzenia w zakresie układu krzepnięcia oraz powikłania septyczne, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla życia pacjentki. Dlatego też decyzja, czy ta ciąża ma być pozostawiona obserwacji, czy ewentualnie przerwana, musi być bardzo wyważona - dodaje dr Południewski.
"Ustawodawstwo powoduje, że te decyzje są odwlekane"
Jak zauważa nasz rozmówca, ustawodawstwo, jakie obowiązuje w Polsce, wpływa mocno na decyzje lekarzy. Dlatego też ich działania podejmowane są często za późno, by uratować życie matki.
,,Decyzja o przerwaniu takiej ciąży musi zapaść, gdy jeszcze nie doszło do poważniejszych powikłań. Czyli tak naprawdę wtedy, gdy pacjentka jest jeszcze w dobrej kondycji. Jednak ustawodawstwo powoduje, że te decyzje są odwlekane. A lekarze muszą działać profilaktycznie, przewidując dalszy przebieg choroby
- mówi dr Południewski.
Jak podkreśla nasz rozmówca, sytuacja lekarzy w takich przypadkach jest wyjątkowa trudna. - Decyzja o przerwaniu takiej ciąży musi być podjęta, zanim wystąpi objaw zagrożenia życia pacjentki. Czyli de facto lekarz, który zdecyduje się na aborcję, od razu podpada pod obecnie obowiązujące przepisy. I to jest duży problem - podsumowuje.  "


Każdy ma swoje Wejherowo.
27.01.2022 17:48

Wróć do listy wątków

1 z 1


Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper