Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: J. K. Rowling i jej twórczość

Wróć do listy wątków

1 z 10

Następna

1 z 197: Celtic1002

Witajcie.
Chciałabym, abyśmy się wypowiadali tutaj o naszych ulubionych częściach, nie zaliczam w to oczywiście
tej ostatniej, "Przeklętego dziecka", które jest totalną porażką. Może są jakieś ulubione sceny, sytuacje,
postaci...
Zacznę od siebie. Moje ulubione części? Chyba wszystkie, ale najbardziej uwielbiam wracać do trzeciej,
szóstej, siódmej, nawet do pierwszej. :)
Moje ulubione postaci? Przede wszystkim, chociaż niewiele o niej wiemy, jest to Lily Evans. która dla
mnie jest postacią niewinną, przynajmniej taką mi się wydaje, niewnną i słodką, bezbronną.
Moje ulubione sceny? W książkach? W sumie jest ich kilkanaście, ale ciężko mi je przytoczyć, z filmów
jestem w stanie więcej przytoczyć. :) Może w którymś momencie to zrobię.
Pozdrawiam.

"Trzeba być wielkim przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę." Anna Frankowska
01.03.2017 15:39

2 z 197: Celtic1002

Witajcie.
Wklejam odpowiedź Dawida, bo jemu coś się z laptopem stało.

Hej! Wyprzedziłaś mnie, sam miałem ten temat założyć. :)
Skoro już to zrobiłaś...
Ogólnie, jak powiedziałaś, wszystkie części są fajne, przyjmuję, że Dziecko nie należy do kanonu i by nie stracić szacunku do HP, będę je traktował jak tragiczny, fatalny fanfik.
Dobra, wróćmy do książek zasługujących na szacunek. :)
Moja ulubiona część to Więzień Azkabanu, za nią Zakon Feniksa i Insygnia Śmierci.
Ale, jak mówiłem, każda jest fajna i do każdej lubię na moment wrócić, chociażby fragmentarycznie.
Co do ulubionych postaci, hmmmm, ciężka kwestia.
By być szczerym, nie wymienię tu Harry'ego.
Ta postać wzbudza sympatię, zwłaszcza w pierwszych częściach, ale potem Harry wydaje mi się trochę takim niedojrzałym kimś, kto nie potrafi zrozumieć świata i zdaje się na innych.
Co mam na myśli? Chociażby to, co robił w siódmej części, jak go pochłonęła na miesiące myśl o insygniach, jak nienawidził Dumbledorea...
Oczywiście, to można uzasadnić i to rozumiem, nie mówię, że Harryego nie lubię, ale po prostu nie należy do moich ulubionych postaci.
Ja bardzo polubiłem Lupina, przede wszystkim za jego, hmmm, przypadłość i to, jak sobie z nią radził. Ta postać zawsze mi imponowała siłą i desperacją. Mimo, że był wilkołakiem, potrafił być dobrym przyjacielem, nauczycielem i mężem.
Poza tym bardzo polubiłem Lunę, dowodem chociażby mój awatar. Na prawdę trudno rozgryźć tą postać, mimo, że należy do GD i dużą rolę odgrywa, rzadko są sceny, po których można oceniać nią samą. Ale uwielbiam ją za jej optymizm i podejście do życia, czasem chciałbym sam tak na luzie podchodzić do problemów. Mimo straty matki, Luna stała się taka, jaka się stała. Swoją drogą, czy zastanawialiście się jak to jest, że tak na prawdę to Luna jako pierwsza powiedziała, że widzi testrale? To też jest bardzo ciekawy wątek, że ktoś taki.
Kogo jeszcze tak bardzo, bardzo lubię? HMMM, Freda i George'a, również za ich podejście do życia, za to, jakie żarty potrafią robić... Żałuję jednak, że o nich też tak mało wiadomo. Niestety, Rowling bardzo skupia się na psychice pewnych postaci, inne spychając nie raz na margines pod tym względem.
Czy ktoś jeszcze? HMMM, Albus Dumbledore oczywiście, jego przeszłość i to, kim się stał. Szalenie ciekawa postać, z początku wydaje się typowym mędrcem i mentorem, a tu niespodzianka...
Co do scen? Ojjjjjjjjjj, duuuuuuuuuuuuuuuużo do wymienienia.
Moja ulubiona, co nie ulega wątpliwości, to scena z trzeciej części, Harry broniący przyjaciół vs masa dementorów i to, jak zobaczył, jak mu się zdawało, ojca. Cudna.
Bardzo lubię też pojedynek Voldemort VS Dumbledore. Wyraźnie w nim widać, że to Dumbledore jest potężniejszy i widać tą słabą Voldemorta, który przerażony jest po spotkaniu godnego siebie, chociaż o to nie trudno, przyjaciela. Podoba mi się wątek tego, jak Voldemort zasłonił się przed Albusem, używając Harry'ego.
Co jeszcze z takich cudnych scen? Z siódmej części ten moment, w którym Harry odnalazł list Lily. To też z awataru zauważyć można. :)
Dobra, kończę, bo długi ten wpis się robi, a ja tak mogę w kółko. :)
Z pozdrowieniami,
Dawid Pieper.

"Trzeba być wielkim przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę." Anna Frankowska
01.03.2017 21:06

3 z 197: Celtic1002

Tak, Fred i George są fantastyczni. :D Ja to Lupina też bardzo lubię, no i Dumbledore'a, który dla mnie
był mimo wszystko postacią ujmującą. Kto jeszcze? Co jeszcze? Tak, scena jak Harry znalazł list była
świetna. Tak samo jak ta, w której Syriusz powiedział mu, że jest synem swojego ojca i że ma nadzieję,
że kiedyś się jeszcze spotkają. Akurat o książkach Rowling mogłabym dużo mówić. :)

"Trzeba być wielkim przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę." Anna Frankowska
01.03.2017 21:11

4 z 197: lwica

nie czytalam ale może przeczytam harrego

Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
14.05.2017 11:26

5 z 197: Celtic1002

A żałuj, bo warto, zdecydowanie wrto. :) Szkoda, że ten ątek umarł swoją dorgą. Liczyłam na ciekawą dyskusję.

"Trzeba być wielkim przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę." Anna Frankowska
14.05.2017 13:24

6 z 197: lwica

no cuż epwnie jeszcze ktossei udzieli

Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
14.05.2017 13:33

7 z 197: jamajka

Wszyscy, co mnie znają wiedzą, że HP uwielbiałam ponad wszystko kiedyś, a i teraz wiele z tego zostało.
Rzeczywiście, Harry nie jest także moją ulubioną postacią, chociaż to chyba wina języka, o którym pisałam
dużo w wątku o ff. Dużo bardziej... ludzki, wydaje mi się w pierwszych częściach. I dużo bardziej zabawny
i milszy po prostu. Moje ulubione postacie... lubię Dumbledorea, chociaż wiem, że wiele osób miało mu
dużo do zarzucenia. Lubię Snapea, bo ujęła mnie jego historia i lubię czytać różne teksty jego dotyczące.
Cały czas się zastanawiam, jak on to zrobił, że nie chorował z nerwów, albo po prostu nie popełnił samobójstwa.
Beznadziejna sytuacja. Lubię też Lunę i, co odkryłam niedawno, lubię profesor Mcgonagal. Bardzo odważna
i oddana sprawie. Lupin też był ciekawą postacią.
A teraz minusy, no bo jednak czegoś mi tu zabrakło. Przede wszystkim zabrakło mi niektórych postaci.
Chociażby Ginny. Zauważyliście, że Harry i Ginny są przedstawiani jako taka naprawdę wspaniała para,
trójka dzieci itd. Cudownie! Tylko gdzie są te sceny, w których oni w ogóle ze sobą rozmawiają lub przebywają?
Nawet w tej szóstej części, oprócz sceny, kiedy w ogóle zaczęli chodzić i tej, gdy zerwali, nie ma o
nich za dużo. Wiadomo, było wspomniane, że chodzili nad jezioro, że jeszcze wcześniej zaprzyjaźnili się
na treningach itd. Ale ja dalej nie wiem, kim ta dziewczyna właściwie była!
I drugi, bardzo poważny minus. Niestety, w książkach Pottera pokazuje się dużo stereotypów. I jeśli się
wkurzamy na Ślizgonów, że dokuczali gryfonom tylko dlatego, że są gryfonami, zastanówmy się, czy to nie
działało w dwie strony. Widzieliście kogoś ze Slytherinu, kto byłby doceniony, albo chociażby wspomniany
w kontekście innym niż walka? CHyba raz było, że na spotkania gd przyszło kilku. I tyle! Przez siedem
części! Nawet ten nieszczęsny Malfoy nie zmienił się do końca. Rozumiem koncepcję podziału na domy, ale
nigdy w życiu nie ma tak, żeby wszyscy ze sprytem i umiejętnością sprawowania władzy byli identyczni
i źli. Jak tak patrzę na to, jak potrafię pewne rzeczy w życiu wykorzystać, to poważnie się zastanawiam,
czy nie byłabym w domu węża. Ale w ogóle nie rozumiem tych śmierciożerczych teorii, więc takie generalizowanie
jest dla mnie nienaturalne. To samo podejście Pottera, a rona, to już w ogóle. Walczyli o wolność, o
to, żeby nie wykluczano mugolaków i nie dręczono mugoli. Z tym, że jak oni o nich myśleli? Bo czy jak
o równych sobie, to nie wiem.

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
22.05.2017 15:06

8 z 197: jamajka

A co do "przeklętego dziecka", nie to, żebym je jakoś bardzo lubiła, ale natrafiłam na bardzo mądrą opinję.
To jest tekst do wystawienia na scenie. I tylko! Tylko do teatru. Uważam więc, tak jak i autor tekstu,
że to nie powinno być oceniane, jako sam patekst, jako wydruk na papierze. Bo podejrzewam, że 3/4 tego,
co tam jest dobre, to efekty, muzyka, gra aktorska i emocje, które mają sens tylko i wyłącznie w teatrze.
To tak, jak z filmem. CO z tego, że scenariusz dobry, jak robota przy produkcji maksymalnie zwalona?
Uważam, że tu zadziałało to w drugą stronę. To nie jest powieść, a wydając to, sami ściągnęli sobie na
głowę krytykę tych, którzy czytali to jako powieść. I powtarzam, nie darzę tego tworu, z resztą nie samej
Rowling, jakąś olbżymią sympatią. ALe chyba skrytykuję to kompletnie dopiero wtedy, jak zobaczę na własne
oczy to, czym ten projekt miał być z założenia, a nie z prośby fanów, w tym mojej.

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
22.05.2017 15:10

9 z 197: pajper

HMMMM...
Co do spraw związanych ze stereotypami.
Dużo o tym rozmawiałem a i sporo pisałem, ale te wpisy zniknęły wraz z Klangoblogami.
W każdym razie, to prawda, jest to duży problem.
Nawet jest scena z siódmej części, którą dobrze pamiętam.
Jak profesor Mcgonagal pyta, kto chce zostać i bronić Hogwartu.
Wszyscy Ślizgoni odeszli, prawie wszyscy krukoni i puchoni, a Gryfindor...
No cóż, został prawie cały.
Ja rozumiem, że to dom Harrego itp.
Ale tu mamy podział Gryfindor dobry, Slytherin zly.
A przecież nie o to chodzi.
Też wszyscy, prawie wszyscy, dobrzy, wielcy to Gryffindor.
Tak, odwaga jest ważna, ale czy chociażby puchoni, którzy są z założenia wierni przyjciołom, nie powinni też być tym lepsi?
A prawie wszystkie osoby z zakonu feniksa chociażby to gryfoni niestety.
PZDR
DP

#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
22.05.2017 17:05

10 z 197: jamajka

Poza tym, jakby się tak dobrze zastanowić, to ja nie wiem, czy np. Dumbledore pasował do Gryffindoru.

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
22.05.2017 17:37

11 z 197: pajper

HMMM, szczerze, nigdy się nad tym akurat nie zastanawiałem.
Ale, hmmm, dobre pytanie.
Nie można mu odmówić odwagi w późniejszych latach, ale znając Dumbledora z Hogwartu...
Może jednak Ravenclaw by bardziej pasował?
PZDR
DP

#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
22.05.2017 17:43

12 z 197: jamajka

Znając jego zdolności manipulacyjne... różne rzeczy by do niego pasowały.

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
22.05.2017 17:44

13 z 197: pajper

Taaaa.
Ogólnie, Harry Potter mnie zaskakuje.
Z jednej strony co i już natrafiamy na rozbudowaną, ciekawą psychologię, by zaraz potem trafić na coś niedopracowanego.
I nie wiem skąd to się bierze.
Aczkolwiek, i tak świetna książka i polecam. :)
PZDR
DP

#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
22.05.2017 18:07

14 z 197: ambulocet

Ja też nie uważam, żeby Harry Potter był powieścią idealną, ale na pewno ma dużą głębię psychologiczną, z czym z pewnością nie zgodziłaby się moja polonistka z liceum. :
W każdym razie, chciałbym odnieść się do tych minusów serii o H P, o których dużo było w poprzednich wpisach.
Jeśli chodzi o stereotypy, rzeczywiście podział na domy Hogwartu, a już tym bardziej sposób w jaki myśleli o sobie nawzajem członkowie poszczególnych domów był zasadniczo czarnobiały, aczkolwiek nie we wszystkich przypadkach.
Było to oczywiście naciągane, czasami aż za bardzo, ale z drugiej strony pokazywało ciekawą zależność ze świata realnego.
Ostatecznie, czy ludzie realni nigdy nikogo nie szufladkują, tylko ze względu na przynależność do jakiejś grupy? Co prawda problem dyskryminacji lepiej widać na poszczególnych postaciach, takich, jak Lupin, czy Hagrid, ale to temat na osobny wpis, który zresztą poruszyłem na swoim blogu.
Po drugie ,moim zdaniem nie można powiedzieć, że w gruncie rzeczy Harry, czy Ron nie tolerowali mugoli tak samo, jak śmierciorzercy.
Prawda, że Harry nie darzył specjalnym uczuciem wuja, ciotki i kuzyna, ale temu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę to, jak go traktowali.
Nigdy jednak nie życzył im śmierci, ani cierpienia, jak na przykład Voldemort, który obu tych rzeczy życzył z zasady wszystkim mugolom.
Poza tym zarówno Harry, jak i Ron nigdy nie okazywali pogardy takim osobom, jak Hermina, czy jej rodzice, a już na pewno nie mieli nic do ich pochodzenia.
Dalej, czy wszyscy ślizgoni byli źli i nie byli ukazywani w innych ujęciach, niż walka? Ciekawy problem.
Można by się było zastanowić, czy na przykład Malfoj nie przeżywał pewnych rozterek na przykład, gdy śmierciorzercy schwytali Harrego, Rona i Hermionę


Przyjaciel tworzy w nas nową przestrzeń, która prawdopodobnie nie zaistniałaby nigdy, gdybyśmy go nie spotkali. Tylko dzięki niemu rodzi się w nas nowy świat. – Anaïs Nin
28.05.2017 22:47

15 z 197: ambulocet

Z drugiej strony, Malfoj to może nie najlepszy przykład.
Ślizgom, który wykazał się ogromnym męstwem i siłą woli w słusznej ostatecznie sprawie to Snape.
Na pewno nie można powiedzieć, że poznajemy go tylko w walce, no chyba, że mówimy o tej wewnętrznej. )
Regulus Black jest kolejnym ciekawym przypadkiem.
Mimo, że na początku śmierciorzerca, tak jak zresztą Snape, ostatecznie zwrócił się przeciw Voldemortowi, chociaż wiedział, że najprawdopodobniej przypłaci to życiem.
Z mniej kontrowersyjnych ślizgonów, mamy choćby Slakhorna, o którym czasem nawet można zapomnieć, że jest ze Slytherinu.
Z drugiej strony w Gryffindorze też mamy kilka czarnych owiec.
Co by nie mówić, Taki James z Syriuszem na pewno nie byli aniołkami, o czym Snape wiedział najlepiej.
No i nie zapominajmy o Glizdogonie, który był Gryfonem, a jednak zdradził i to najlepszego przyjaciela, albo przynajmniej jednego z najlepszych.


Przyjaciel tworzy w nas nową przestrzeń, która prawdopodobnie nie zaistniałaby nigdy, gdybyśmy go nie spotkali. Tylko dzięki niemu rodzi się w nas nowy świat. – Anaïs Nin
28.05.2017 22:52

16 z 197: pajper

HMMMM.
Nie powiedziałbym, by Harry i Ron traktowali mugoli jak Voldemort, bynajmniej.
Ale myślę, że w pewnym zakresie Maja ma rację.
To znaczy, traktowali ich jako mniej ważnych być może.
Nie niegodnych szacunku, nie.
Ale dla nich bycie mugolem oznaczało bycie kimś gorszym.
Nie jest to powiedziane wprost, ale sądzę, że tak mogło być.
Nie wiem, jak u Harrego, ale u Rona, kto wie.
Jednak, z pewnością ani jeden, ani drugi nie odnosił się źle w stosunku do czarodziejów mugolskiego pochodzenia.
Dość ciekawy temat...
PZDR
DP

#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
29.05.2017 07:01

17 z 197: jamajka

Nie no, broń Boże! Nie powiedziałam, że myśleli o nich tak, ajk śmierciożercy, co to to nie. Ale uważam,
że chyba za mało tam było takiego typowego uświadamiania ich, że to są w sumie ludzie, którzy tak samo
jak oni mają swoje wynalazki itd. Nigdy nie było np. opisanej lekcji mugoloznawstwa. Albo Hermiona, też
nigdy nie tłumaczyła Ronowi błędów w myśleniu czarodziejów.
A co do Ślizgonów, to ja wiem, że byli dobrzy. Powiem tak, trudno, żebym akurat ja zapomniała o Snapeie,
w kwestii pottera zdaża mi się to dość rzadko, xd, ale jednak spójrzmy na czasy Harrego. Jaki był Snape
w czasach szkolnych? Czy nie taki sam, jak Malfoy? Co do którego, tak przy okazji, zgadzam się, że Draco
miał rozterki, ale, poraz kolejny, lepiej to widać w filmie. Regulus się pamiętał, Snape się opamiętał,
Malfoy się w pewnym sensie opamiętał... fajnie. Tylko pytanie, dlaczego w książkach nigdy nie było takiej
możliwości, żeby oni pogadali z kim kolwiek ze Slytherinu? I to tak normalnie, nie wiem, o Quidditchu,
o kartach, o lekcjach. Jak się ma już te wszystkie światopoglądowe problemy, że Voldemort, że dyskryminacja,
to OK. Ale kurcze, jak to się działo, że oni, mając jedenaście czy dwanaście lat, nigdy nie rzucali się
śnieżkami, nigdy nie bawili się razem, chociażby niechcący, na dworze, no bo przecież nie każdą rozmowę
zaczyna się od pytania: z jakiego jesteś domu? Nie było takiej opcji. I tak jak z Hufflepuffu jasne,
mógł być Cedric, z Ravenclawu mogła być Luna czy Cho, tak ze Slytherinu? Nikogo tam nie ma. I ja nie
mówię, że Malfoy był fajny, wcale nie był, on miał głupie uprzedzenia, jak wszyscy jego pokroju. Z tym,
że jednak kłutnie z ROnem nie polegały na konkretach, tylko na tym, że ty jesteś gorszy, bo jesteś Weasley,
a ty jesteś głupi, bo jesteś Malfoy. xd

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
29.05.2017 17:43

18 z 197: pajper

Co do mugoli, muszę się, jak mówiłem zgodzić.
Mugoloznawstwo, hmmm, jak to kiedyś zauważył Kuba, to powinien być przedmiot obowiązkowy, nie zaś dodatkowy.
Jedyni czarodzieje, którzy naprawdę zdają się szanować mugoli, to, chociaż to może dziwić, Dumbledore i pan Weasley, no chyba, że o kimś teraz zapominam.
Rzecz w tym, że może taki Ron nienawidził mugoli, z pewnością nie.
Ale czy uważał ich za równym czarodziejom? W to wątpie.

Co do slytherinu.
Nie msuieli się pytać, nie weim czy pamiętasz, ale na ich strojach było oznaczenie domu.
Inna rzecz to rzeczywiście robienie 100% domu złego.
Jak w scenie, o której gdzieś wzmiankowałem, przy bitwie o Hogwart.
Jak profesor Mcgonagal pytała, kto chce walczyć...
No cóż, Gryfoni pozostali niemal wszyscy.
Ślizgon żaden.
A z innych domów po kilka osób.
I nagle okazuje się, że Gryffindor to ci nieskazitelni, dobrzy, szlachetni.
A Slytherin to ci źli.
Wszak przecież Ślizgoni to ci wykazujący się sprytem, nie zaś złem.
A dlaczego Ravenclaw i Hufflepuff nagle są gorsze?
Jasne, Harry nie należał do tych domów.
Ale chyba posiadanie Harryego w szeregach nie zobowiązuje do walki, nie?
Zwłaszcza mnie dziwili Puchoni.
Skoro to ludzie wierni przyjaciołom, to dlaczego ledwo kilku wzięło udział w bitwie?
No to jest jakaś pomyłka chyba.
Pozdrawiam,
DP

#StandWithUkraine Shoot for the Moon. Even if you miss, you'll land among the stars.
29.05.2017 18:02

19 z 197: jamajka

Ja wiem, że byli znaczki, ale nawet na logikę. Kurcze, czy oni serio, w każdej minucie, w weekend, nie
wiem, jak właśnie wychodzili, musieli być w mundurkach? No wiadomo, że w książce tego nie było, ale widziałam
już parę fanficków o małym Harrym, który zostaje sobie na ferie w Hogwarcie i bawi się z Malfoyem, bo
nie ma nic innego do roboty. Bo im się nudzi! I ja nie mówię, że Malfoy, to dobry przykład, sama Rowling
powiedziała, że wątpi, żeby się polubili. Ale w ogóle z kimś? Czemu nie.
Jeśli chodzi o walkę, to akurat chodziło też o to, że zostawali tylko pełnoletni, ale rozumiem, o czym
mówisz.

rzeczy niemożliwe od ręki, cuda w przeciągu trzech dni.
30.05.2017 14:01

20 z 197: rafalko112

Witam. Przeklęte dziecko to tragiczny fanfick? Dla mnie nie. Wogule harrego lubie nie lubie zakonu bo
tam hary jest opentywany przez woldemorta i w związku stym gryzie swych przyjaciuł niczym rozwścieczona
fredka. Przykład. To ja widziałem jak woldemort zabił cedrika. Bla blabla. Ja rozumiem, że harremu było
smutno i trudno u dursleyów, bo oni byli durni jak głowa kapusty. Ale też to dumbledore kazał przyjaciołom
harego nie pisać do nie go jak dobrze pamiętam. Pozdrawiam.

radio plays is super
15.07.2017 13:32

Wróć do listy wątków

1 z 10

Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper