Zalogowany jako: gość

Forum

Wątek: Nauka samodzielności w późniejszym życiu w ośrodkach.

Wróć do listy wątków

1 z 4

Następna

1 z 62: grzegorzm

Witajcie, było już o życiu w internacie, o orientacji, ośrodkach i tak dalej, ale na stworzenie tego wątku przyszedł mi pomysł przy okazji czytania wątku o jedzeniu nożem i widelcem.
Pytanie jest takie, jak w ośrodkach do, których chodziliście wyglądała nauka orientacji, ogarnianie przestrzeni w okół siebie, sprzątanie i wszystko co należy robić w domu.

24.10.2021 17:44

2 z 62: misiek

Na oriętację i naukę pożądku w okół siebie nie narzekałem, chodź mam wrażenie, że tylko dzięki jednej wychowawczyni z internatu, natomiast nauki jedzenia nie było w sumie żadnej. Najpierw wyręczanie, a potem pokazanie raz, czy dwa i radź sobie sam, a jak nie to albo wspomniany opierdol, albo olewka totalna. W drugiej szkole nie wiem, bo po za wspomnianą oriętacją, która zła nie była naukę czynności podstawowych miałem już dawno za sobą.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
25.10.2021 01:57

3 z 62: tomecki

W laskach nauka jedzenia była zdaje się, że już w przedszkolu, a w razie czego w młodszych grupach też, jednak takie np. kanapki z reguły były gotowe. Z drugiej strony kotlety należało sobie pokroić, zwłaszcza w starszych grupach. Dyżury w jadalni czyli zmywanie, ogarnianie stołów itd pamiętam, że w drugiej klasie mieliśmy, ale czy wcześniej...
Składania ubrań też w najmłodszych klasach uczono, potem z reguły nie pilnowali tego jakoś bardzo więc jeśli ktoś nie chciał, mógł mieć na to wywalone byle nie walało się to po pokoju. Niektórzy wychowawcy starali się tego jakoś pilnować, ale to wszystko było bardzo indywidualną kwestią. Niestety za moich czasów w Laskach nie było mikrokuchni dla wychowanków, co widziałem potem na Tynieckiej. Ponoć potem coś tam takiego robili, ale nie wiem czy i jak to wygląda. W każdym razie w starszych grupach z reguły można było znaleźć jakiś elektryczny czajnik, mini piekarnik, może mikrofalę, ale nie było miejsca żeby np. jajecznicę se usmarzyć, bo żadnej lodówki czy kuchenki nie było.
Co do orientacji to wiadomo, kiedyś było bardzo późno, ale osobiście już widziałem przedszkolaki pomykające z kółkiem, jednak takie kółko czy laska używana była w zasadzie wyłącznie na zajęciach. Normalnie nikt po ośrodku z laską raczej nie chodził i jeśli było słychać charakterystyczne stukanie znaczyło to, że ktoś właśnie ma lekcję. Miało to swoje wady i zalety. Z jednej strony trzeba było dość mocno rozwinąć słuch i takie tam, bo jednak teren spory, z drugiej wychodziło niemało osób, które albo miały opory co do używania laski albo przy najmniej nie miały zbyt dużej wprawy. Mimo to ileś osób mi mówiło, że Laski najlepiej przygotowywały ludzi do samodzielnego poruszania się.
Jeśli chodzi o sprzątanie, z reguły odbywało się to w weekendy, kiedy ja raczej jeździłem do domu więc nie mam w temacie wielu obserwacji, ale jakiś odkurzacz w użyciu był. Aha, pościel tyż trza było zmieniać co czas jakiś i należało to zrobić samodzielnie. Oczywiście w razie czego można było prosić o pomoc, ale docelowo oczekiwano aby robić to samemu.
Największym jednak problemem był wielokrotnie wspominany przeze mnie brak rozwijania kreatywności, inwencji, samodzielnego myślenia. Owszem, jeśli ktoś miał jakiś pomysł, czasem nawet mógł go realizować. Parę osób chciało mieć jaki taki zespół muzyczny więc gdy udało się jednemu z nich załatwić występ gdzies na południu kraju, udało się załatwić transport gratów. Jednak jeśli ktoś egzystował sobie od jednego dnia szkoly do drugiego i nawet miał jakieś marzenia to jeśli sam nic z tym nie zrobił, nie dostawał praktycznie żadnej motywacji do działania. Inna rzecz, że czasami udawało się załatwić coś prosząc wychowawcę. Inna rzecz, że z kształtowaniem tych cech, o których pisałem nie miało to wiele wspólnego.

25.10.2021 10:52

4 z 62: zywek

@tomecki nadal niemożesz sobie jajec usmarzyć, bo niby jest kuchenka jakaś tam elektryczna, przynajmniej tam gdzie byłem rok temu, ale teraz takie durnawe przepisy powprowadzali, że najlepiej to jakby sobie niewidomy np zalewał kawę czy coś w pmieszczeniu do tego przeznaczonym, a nie niósł czajnik przz korytasz do pokoju, albo, co gorsza, kawę jużzalaną do pokoju sobie niósł... Nooa smarzyć nie można, znaczy są wychowawcy, co by na to pozwolili, ale przepis jest taki, ze Cię samego tam nie mogą zostawić, bo się ślepaku biedaku poparzysz.

25.10.2021 13:10

5 z 62: balteam

Z chodzeniem z laskąteż już cisnąć zaczęli jak kończyłem gimnazjum,więc pewnie ludzie muszą chodzić z nią, przynajmniej u niektórych wychowaawców.
Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
25.10.2021 13:39

6 z 62: tomecki

Przepisom się trochę nie dziwię. Niech będzie rodzic, co się czepnie i do sądu pójdzie. kto jest odpowiedzialny? pewnie wychowawiec, bo przecież on się opiekuje. Ciekawe co z pełnoletnimi w takiej sytuacji.

25.10.2021 14:24

7 z 62: zywek

Nic, ja nie mogłem osobiście sobie robić nic, znaczy smarzyć czy coś, a nie raz miałem ochote na potężną z kiełbaską jajeczniczkę, albozboczkiem, booprzecież się uciekało w trakcie epidemii do sklepu chociaż nie można było wychodzić i można sobie było kupić jakiś kawałdobrego mięcha i podsmarzyć. Raz się zdarzyło czy 2 że gotowaliśmy pierogi ale chyba wychowawca się czaił nad głową więc no.

25.10.2021 14:44

8 z 62: zywek

Ja tam nie wiem, ja w Laskach z laską chodziłem tylko przez kilka lat początkowych nauki orientacji, potem już nie i nawet jak na mnie krzyczeli, żebym chodził, to przecież wiem, że trafię gdzieś i na tyle sobie słuchać się nauczyłem, że nie zdarzyło mi się na nikogo wpaźć. Chyba, że na któregoś ze ślepych kolegów, to się zwyzywaliśmy od ślepaków i jeden drugiego spytał, czemu nie zauważył i tyle.

25.10.2021 14:45

9 z 62: balteam

To zależało widocznie od wychowawców.
Zapraszam osoby posiadające piesy, lub chcące je posiadać, do dołączenia do grupy o psach przewodnikach.
25.10.2021 15:20

10 z 62: misiek

Ja teraz dziękuję łódzkiemu ośrodkowi za obowiązkowe chodzenie z laską, chociaż na początku było to dla mnie dzikie i raczej zadowolony nie byłem. W Bydgoszczy to nikt, lub prawie nikt z kijkiem nie chodził.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
25.10.2021 16:13

11 z 62: grzegorzm

No i właśnie o to chodzi, że prawda taka, że często nauka jest koszmarem a później okazuje się, że przydaje się wyuczona umiejętność a i po czasie wspomina się to nie najgorzej.

25.10.2021 16:15

12 z 62: misiek

Koszmarem to zbyt duże słowo, ale wtedy pod sufit nie skakałem z tego powodu.
Po co na świecie są białe koty? Po to, by czarni też mogli mieć pecha.
26.10.2021 05:00

13 z 62: lwica

Laskowski internat dziewcząt uczy bardzo dużo, ponieważ mamy wszelkie dyżury, dziś nie mam siły, ale jak nie zapomnę to kiedyś opiszę jakie są, i co który obejmuje. :)
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
21.01.2023 22:38

14 z 62: Julitka

@Lwica Opisz koniecznie w wąkach o internacie i Laskach, bo tam się wiele mitów namnożyło.
***Niezależnie od tego, czy zbudujesz swój dom na piasku czy na skale, przyjdzie burza.
23.01.2023 19:48

15 z 62: lwica

tam już pisałam, ale ten wątek jest chyba bardziej odpowiedni, bo dotyczy stricte samodzielności, a tym samym naszych ulubionych dyżurów.
W internacie dziewcząt co tydzień robi się generalkę, czyli pokój albo łazienkę, zależy jak się kto dzieli.
W pokoju trzeba odkurzyć, umyć podłogę, i wytrzeć kurze.
W łazience odkurzyć, umyć podłogę, zlew, sedes, a czasem też lustra i prysznic.
Oczywiście, jeśli w trakcie tygodnia coś się zabrudzi, to sprząta się na bieżąco.
Następny jest dyżur jadalniany, wykonuje się go w parach, więc jeśli w grupie jest dziesięć osób, to wypada on raz na cztery pięć tygodni.
W jego skład wchodzi przygotowywanie śniadań i kolacji, czyli nakrycie talerzy, sztućców i kubków, oraz chleba, wędliny, herbaty itd. Na koniec tego dyżuru jest generalka, obejmująca mycie lodówki, zlewu, kuchenki, mikrofali, blatów, podłogi w aneksie i ogarnięcie chlebaka oraz szafek.
Jest też koszowy, który wykonuje się indywidualnie, więc wypada kilka razy do roku, w jego skład wchodzi codzienne wynoszenie śmieci i odkurzanie aneksu, a na generalkę składa się dokładniejsze odkurzenie, czyli takie, że zakłada się krzesła na stoły i dokładnie ogarnia pod fotelami itd, umycie koszy i wytarcie kurzy w całym aneksie.
Ostatnim dyżurem jest gospodarczy, a ponieważ jest to część wspólna, łącząca dwie grupy, to w jednym miesiącu sprzątają dziewczyny od nas, w drugim od nich, więc też ma się go mniej więcej dwa razy do roku, polega on na odkurzeniu i umyciu podłogi, zrobieniu porządku w szafkach i umyciu zlewu.
Dyżury które wypisałam obowiązują w grupach najstarszych, gdzie trafiają głównie ludzie z liceum i technikum, choć z zawodówki też, ale to raczej CI bardziej ogarnięci, choć wyjątki się zdarzają.
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
23.01.2023 19:55

16 z 62: lwica

Smutnym natomiast jest fakt, że w internacie chłopaków dyżurów nie ma żadnych.
jedyne co, to czasem robią coś na jadalni, typu przeniesienie chleba na stół, ale brudne naczynia odnoszą do okienka.
Sprzątać nie muszą, bo przecież są Panie sprzątające.
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
24.01.2023 01:42

17 z 62: lwica

W kwestii poruszonych tu już kulinarnych, są zajęcia, z których ja zrezygnowałam z powodów osobistych.
Natomiast jeśli w grupie na kolacje ma być jajecznica albo kiełbaski, to CI co potrafią, przygotowują sami, a innym pomaga wychowawca.
Bardzo miło są też przyjmowane chęci zrobienia czegoś. Często robimy razem ciasta, pączki i inne dobre rzeczy.
Jeśli ktoś ma coś z domu, i potrzebuje pomocy przy smażeniu czy gotowaniu, to też są na to otwarci i bardzo zachęcają do działania.
Podobnie jest w sytuacjach, gdy ktoś chcę zrobić coś na własną rękę i ogarnie sobie produkty.
Sądzę więc, że można się dużo nauczyć, jeśli tylko się chcę.
Choć mam w grupie dziewczynę, która skarży się mamie za każdym razem, gdy czegoś od niej oczekują. Ale to jest hardkorowy przypadek, bo dziewczyna słabowidząca po osiemnastce, a chwali się tym, że w domu mama myje jej głowę, bo tak jest szybciej.
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
24.01.2023 01:45

18 z 62: tomecki

Za tzw. moich czasów zmywanie bywało. Zależne to było od grupy, przy czym paradoksalnie młodsze grupy raczej zmywały, starsze zanosiły do zmywarki.

24.01.2023 09:30

19 z 62: agnieszka

Lwica, na ile jest to dla Ciebie ok? Chciałabym zapytać o te rzeczy bardziej związane z czystością, ale moje wątpliwości są zagwostką osoby z zewnątrz, ponieważ nigdy nie byłam w internacie. W jakim stopniu musisz po prostu coś zrobić, a w jakim wychowawcy pomagają? Niewątpliwie takie umiejętności są potrzebne i przydatne, ale... szczerze mówiąc na etapie, gdy się czegoś uczę miałabym chyba problem sprzątać po wszystkich jako osoba niewidoma. Wiem, że są rękawiczki i wgl, ale jakoś tak co innego ogarnąć łazienkę w swoim domu ze swoimi brudami, a inaczej taką bardziej publiczną zwłaszcza, gdy jest to dla nas nowe i nie wszystko robimy automatycznie typu zalanie detergentu, szybkie i sprawne przetarcie czegoś i koniec. Nie wiem na ile jasno to napisałam, ale myślę, że wiesz o co mi chodzi. Najważniejsze, czy ogólnie jest to dla was komfortowe?

24.01.2023 09:34

20 z 62: lwica

Tak, zdecydowanie jest, bo każdy ma łazienkę w pokoju, więc korzystają z niej maksymalnie trzy osoby, a że ja mam w pokoju tylko jedną koleżankę, to mamy ją we dwie. :)
A na pytanie ile trzeba umieć trudno mi odpowiedzieć, ja np. robię prawie wszystko, a gdy czegoś nie jestem pewna, to proszę o kontrole. :)
Nawet jeśli jesteś aniołem, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie przeszkadzał szelest twoich skrzydeł. Autor nieznany.
24.01.2023 10:24

Wróć do listy wątków

1 z 4

Następna

Nawigacja


Copyright (©) 2014-2024, Dawid Pieper